Rodzice popełniają poważny błąd wychowawczy, jeśli nie uczestniczą z dzieckiem w Eucharystii i nie rozmawiają z nim na tematy wiary – uważa biskup siedlecki Zbigniew Kiernikowski.
Jak wielki jest jej ból może zrozumieć tylko matka patrząca na śmierć swego dziecka. Są jednak cierpienia, wobec których pozostaje tylko milczenie i łzy.
Umiera mąż, wyjeżdża dziecko, tracimy pracę, powódź niszczy nam dom, choroba odbiera siły... I nagle po stronie „mam” nic nie jest już pewne ani oczywiste.
W zasadzie to każdy z nas ją zna. Będąc dzieckiem, doświadczamy jej od rodziców (i w tym wypadku teoretycznie przez całe życie), później sami nią szafujemy.
Przed ludźmi wszystko jest jeszcze zakryte i będzie ujawniać się stopniowo. Tylko Bóg wie, czy to dziecko jest Jego prorokiem, czy tym, kto na proroka czeka.
Nie da się wejść do Królestwa, jeśli człowiek nie stanie się dzieckiem. Jeśli nie przyjmie Boga takim, jakim jest, zamiast Go poprawiać i pouczać.
Co to za Bóg, któremu trzeba zmieniać pieluchy? Co to za Bóg, którego Matka musi karmić piersią? Co to za Bóg - bezradne dziecko urodzone w biedzie na dalekiej prowincji?
Akcja pod tą nazwą ruszy z początkiem miesiąca w formie modlitwy indywidualnej i w parafiach.
Każda nauka ma swój początek w rodzinie, a dziecko uczy się przede wszystkim przez obserwację. Podpatruje i naśladuje nasze zachowania przy różnych okazjach, na spacerze, zakupach, w czasie spotkań towarzyskich.
Wydaje mi się, że to taka kościelna matura - mówi Mariola, która jeszcze przed wakacjami ma przyjąć sakrament bierzmowania. - Myślę, że potem nie będę już przynajmniej w Kościele traktowana jak dziecko.
Jest wielka różnica między ludzką słabością a złą wolą.