Religijną sytuację miłości małżeńskiej spróbuję naszkicować na tle ogólniejszym. Zwrócę najpierw uwagę na to, jak dalece dobro, które czynimy i którym żyjemy, może być dwuznaczne. Sądzę, że w świetle zaproponowanego opisu sens sakramentu małżeństwa ukaże się nam niejako automatycznie.
CHRYSTUS PROSTUJE SENS MIŁOŚCI
Pomińmy tu oczywisty fakt, że czynimy wiele zła. Również dobro, jakie czynimy, jest najczęściej okaleczone. Jak trudną sztuką jest na przykład miłość do dziecka. Trzeba raz po raz zadawać sobie pytanie, czy moją miłością nie uczę dziecka egoizmu. A może całkiem odwrotnie, może w mojej miłości jest za dużo surowości, może dziecku zbyt zimno, żeby normalnie się rozwijać. Tak czy inaczej nie ma miłości doskonałej. Stawka idzie jedynie o to, żeby w bilansie ogólnym było jak najwięcej daru i jak najmniej krzywdy.
Ceni się wysoko ludzi, którzy "spalają się dla innych". Może przynajmniej to jest jednoznaczne? Przecież sam Chrystus powiedział, że nie ma większej miłości niż życie oddać za braci. Niestety, "spalanie się dla innych" nie jest równoznaczne z "oddawaniem życia za braci". Może być wystawianiem się na żer cudzemu bęcwalstwu, może być ucieczką od podstawowych obowiązków, rozmienianiem się na drobne i przelewaniem z pustego w próżne. Chrystus uczył, że tylko wtedy ktoś naprawdę oddaje życie za braci, jeśli w ten sposób życie zyskuje. Istnieje cienka, a przecież niezmiernie istotna granica między ofiarą a ofiarnictwem. Ale nie tylko w tym rzecz, że trzeba uczyć się rozróżniać. I tym razem chodzi jedynie o bilans, o to żeby zyski były większe niż straty.
Tę ambiwalencję wszelkiego dobra, jakie istnieje i dzieje się na tej ziemi, znakomicie ujmuje symbolika biblijna. Na przykład bogactwo jest w Biblii znakiem Bożego błogosławieństwa. Ale na czyimś dostatku może też ciążyć krzywda drugiego, bogactwo może zamykać na potrzeby bliźniego i odgradzać od Boga.
Inny obraz biblijny: spokojny sen jest nagrodą za pracę, znakiem spokojnego sumienia i zaufania Bogu. Jezusowi nawet burza nie przeszkodziła spać spokojnie. Bezsenne noce są — według Biblii — zapłatą za grzech: sen z powiek spędzają wyrzuty sumienia i nieumiarkowane pożądanie bogactw. Ale z drugiej strony spokojny sen może być znakiem niewierności i leniwego serca: jak sen Samsona z Dalilą albo sen uczniów w Ogrodzie Oliwnym.
Otóż podobna dwuznaczność jest pierwotną cechą wszystkich istotnych symbolów liturgii chrześcijańskiej. Weźmy chleb. Chleb jest symbolem dostatku i przyjaźni. Chlebem łamiemy się tylko z przyjaciółmi, do wspólnego stołu zapraszamy jedynie rodzinę i bliskich. Ale tenże chleb jest zarazem znakiem naszej ciężkiej doli, jest zmoczony potem naszego czoła. „W pocie czoła pożywać go będziesz, póki nie wrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty” — powiedziano Adamowi.
Analogiczną dwuznaczność znajdziemy w symbolice wina i wody. Wino jest znakiem radości. "Dałeś nam wino, aby rozweselało serce człowiecze" - dziękuje Bogu psalmista. Ale wino jest zarazem znakiem grzechu, źródłem pijaństwa i rozpusty. Podobnie woda, żywioł, który ożywia i oczyszcza, jest jednocześnie żywiołem niszczącym: potrafi zniszczyć ludzki dorobek, a nawet zatopić samego człowieka.
Chrystus wybrał te właśnie symbole - tak dwuznaczne - aby uobecniały Jego łaskę i moc. Ale w liturgii chrześcijańskiej nie są już one dwuznaczne. Chrystus prostuje ich sens naturalny, oczyszcza i przemienia. Chleb eucharystyczny i Wino są pokarmem i napojem nowego świata, świata odkupionego i przemienionego, i nie mają już w sobie nic negatywnego. Ciało Chrystusa jest znakiem i źródłem duchowego dobrobytu i ostatecznego pojednania. Radość ze spożywania tego Chleba jest przedsmakiem radości wiecznej. Kielich eucharystyczny upaja człowieka miłością powszechną, miłością Boga, ludzi i całego świata. Natomiast woda chrztu obdarza życiem Bożym i oczyszcza z grzechu, jeśli zaś kogokolwiek niszczy, to jedynie tego starego człowieka, który musi w nas umrzeć, aby narodził się człowiek nowy.
To prawda, ciągle jesteśmy jeszcze grzesznikami. Ale jeśli uczestniczymy w mocy Chrystusa, nasze dobro zyskuje coraz więcej jednoznaczności. To bowiem, co się stało z symbolami z chwilą przejęcia ich do liturgii, jest obrazem mocy Chrystusa wobec człowieka i całej rzeczywistości: Chrystus po to umarł i zmartwychwstał, aby oczyścić nas ze zła, aby ujednoznacznić nasze dobro i przemienić nas w prawdziwe dzieci Boże.
«« | « |
1
|
2
|
3
|
4
|
5
|
»
|
»»