Komentarze biblijne i liturgiczne, propozycje śpiewów, homilie, Biblijne konteksty i inne.
więcej »Dla jednych bezsensowna paplanina, dla innych forma kontemplacji. Oto krótka „instrukcja obsługi” daru języków.
Co ważne, człowiek, który otrzymał dar modlitwy w językach, w pełni go kontroluje. Modli się zupełnie świadomie i w sposób całkowicie wolny decyduje, kiedy rozpocząć oraz kiedy zakończyć modlitwę. Charyzmat ten domaga się pewnej współpracy człowieka z Bogiem, w ramach której człowiek oddaje Bogu swój język, głos i wolę, natomiast Duch Święty organizuje to wszystko w jedną całość.
Głupstwo w oczach świata
– Zachowanie modlących się w ten sposób może nie raz wyglądać mało poważnie – dopowiada ks. Jan Reczek. – Nie zapominajmy, że w dniu Pięćdziesiątnicy o wychodzących z Wieczernika apostołach mówiono: „Upili się młodym winem”. Mam w pamięci świadectwo, które dawał kiedyś amerykański biblista G. Montague. Gdy uczestniczył w jakimś nabożeństwie Odnowy i prowadzący je zainicjował modlitwę o obdarowanie charyzmatyczne, wzywając do upraszania modlitwy w językach, poważny teolog jęknął: „Panie, tylko nie to! Przecież to takie głupie!”: I natychmiast przyszło mu do głowy wyznanie św. Pawła: „My głupi dla Chrystusa” (1 Kor 4,10). – U osób otwartych na działanie Ducha Świętego charyzmat języków pojawia się w kilku odmianach – wyjaśniał przed 6 laty w precyzyjny sposób ks. Marian Piątkowski na Światowej Konferencji Posługi Uwolnienia w Częstochowie. – Ktoś mówi w języku sobie nieznanym, a zrozumiałym dla tych z obecnych, którzy go znają. Tak było w Jerozolimie po zesłaniu Ducha Świętego i bywa niekiedy obecnie w grupach Odnowy. Ktoś wypowiada dźwięki, których znaczenie jest nieznane i zwykle nie jest to żaden znany język, a potem ktoś inny otrzymuje charyzmat wytłumaczenia jego znaczenia. Jest to wtedy proroctwo w języku przeznaczone dla grupy modlitewnej. Wreszcie fenomen najczęściej spotykany, mianowicie ktoś wypowiada dźwięki, sylaby, których znaczenia nie rozumie ani on, ani nikt z obecnych, a które wyrażają modlitwę jego serca do Boga. Jak otworzyć się na ten charyzmat? – Potrzeba wzywać Ducha Świętego – wyjaśnia ks. Jan Reczek. – Kto prosi – otrzymuje. Jezus mówi: „Jeśli wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą”. Wołanie o Ducha to modlitwa zawsze przez Boga przyjęta! – Jak zawsze przy charyzmatach, ostatecznym kryterium autentyczności są owoce, a okazuje się, że dźwięki te wypowiadane w atmosferze modlitwy przynoszą dobre skutki – podsumowywał ks. Piątkowski. Kryterium rozeznania są owoce. Znamienne jest to, że w samym środku swych pouczeń na temat korzystania z charyzmatów Apostoł Narodów, który z naciskiem podkreśla: „Tak więc, bracia moi, nie przeszkadzajcie w korzystaniu z daru języków!”, porzuca nagle rozważania o tych darach i przytacza… Hymn o miłości. Języki ludzi i aniołów znikną. Miłość nie ustanie. Nie jest jak dar języków, który zniknie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jestem absolutnie przekonana, bo wiem jakie owoce zrodził i rodzi nadal w moim życiu, że jest to dar umacniający moją relację z Bogiem, uczący mnie zdawać się na niego, w pełni Mu ufać i modlić się raczej sercem niż głową, raczej według Jego potrzeb i pragnień niż moich. Przenosi moją uwagę i troskę ze mnie samej na Niego i odsłania Jego serce...
Oczywiście Twoje codzienne zaangażowanie w relację z Chrystusem poprzez pełne uczestnictwo we Mszy Świętej jest bardzo ważne. Oby owoce, których bronisz, tak jak i Twojej wspólnoty - rzeczywiście nie podlegały nigdy błędowi. Niezależnie jednak od tego istnieją obiektywne zagrożenia w ruchu charyzmatycznym, o których pisał nawet życzliwy w końcu charyzmatykom biskup Siemieniewski. Może w ramach pokory przyjmiesz te uwagi do wiadomości i zaczniesz zwracać na nie uwagę w swoim życiu ?
O naśladowaniu Chrystusa pięknie pisał Tomasz a Kempis, mam nadzieję że jego nauki także nosisz w swoim sercu ?
Nie chcę broń Boże deprecjonować w ten sposób daru języków ani modlitewnego zaangażowania tych, którzy go otrzymali - mówię o sobie, bo czuję, że to chyba nie jest moja droga. Mam poczucie, że zostałam powołana do rzeczy zwyczajnych i prostych, do modlitwy jak potrafię i służby w małych rzeczach.
Przecież i tak zdarza mi się cud największy z możliwych: Bóg przychodzi do mnie w Eucharystii. Wobec tego cudu bledną wszystkie objawienia, nadzwyczajne charyzmaty, nadprzyrodzone interwencje. Największy cud już się stał.