Stół wigilijny

Trudno w polskiej tradycji wyobrazić sobie Wigilię bez pasterki. Można więc powiedzieć, że wigilijny wieczór wpisany jest pomiędzy dwa stoły: stół wieczerzy wigilijnej i ołtarz, a więc stół uczty eucharystycznej.

Czas wigilii Bożego Narodzenia i  klimat Wieczerzy Wigilijnej bardzo mocno kojarzą się nam z Eucharystią. Chciejmy zatem zatrzymać się nad kilkoma zewnętrznymi podobieństwami oraz treściową zbieżnością wigilijnego stołu i ołtarza, gdyż one prowadzą nas w samo serce tajemnicy Wcielenia i narodzenia się Boga w ludzkim ciele.

Najpierw wigilijny stół – ten prosty i zwyczajny mebel dziś jest w centrum katolickich domów. Stół zawsze w kulturze europejskiej w jakimś sensie stanowił i chyba nadal stanowi ośrodek życia rodziny. Szanująca się i kochająca rodzina stara się przynajmniej raz dziennie zasiąść razem do stołu na wspólny posiłek, spotkać się przy jedzeniu, podzielić tym, co się wydarzyło lub ma się wydarzyć. Na ogół przy stole załatwiane są najważniejsze sprawy. Do stołu siada się, aby negocjować, uzgadniać, kłaść różne ważne papiery i przedmioty, a  wreszcie podpisywać dokumenty, czasami o dalekosiężnych zobowiązaniach. Gościa, którego chcemy uszanować, ucieszyć się jego obecnością, zapraszamy do stołu, aby usiadł z  nami, stanowiąc poniekąd część rodziny. Nierzadko stół jest także miejscem pracy, twórczości.

Dawniej na wsi zawsze na stole leżał bochen chleba. Każdy, kto był głodny, mógł podejść i wziąć, ile potrzebował i zaspokoić najbardziej podstawową potrzebę. Szanująca się gospodyni dbała o  estetykę stołu, wszakże stał on w centrum mieszkania. Nakrywano go ozdobnym obrusem, na którym czasem wyszywano różne sentencje. Gość przeczytawszy je, łatwo mógł zorientować się, do jakiego domu wszedł i z kim się tu spotyka.

Bywa, że stół jest niemym świadkiem dramatów, samotnie wylewanych łez, dramatycznych listów, których wolelibyśmy nie otrzymywać. Jednym słowem, wokół stołu koncentruje się nasze życie, zarówno to fizyczne, kiedy spożywamy posiłek, ale także – o ile nie bardziej – życie psychiczno-duchowe i uczuciowe.

W dzisiejszy wieczór ten sam stół został nakryty najbardziej uroczystym, zwykle białym obrusem, do tego pięknie udekorowanym. Tradycyjnie na pamiątkę tego, że nowo narodzony Pan Jezus został położony w żłóbku na sianie, parę źdźbeł siana kładzie się pod obrus wigilijnego stołu. Na środku stołu stawia się udekorowaną, zapaloną świecę, a obok kładzie się opłatek. Jak przypuszczam, otrzymaliśmy go z naszej parafii na znak duchowej więzi z duszpasterzami i całą wspólnotą.

Opłatek nie jest przecież zwykłym chlebem, który można zwyczajnie kupić w każdym hipermarkecie czy osiedlowym sklepie. Opłatek – ten poświęcony przez kapłana chleb, bierzemy teraz do rąk, aby go łamać, dzielić z najbliższymi i składać sobie życzenia, które są nie tylko wyrazem wzajemnej miłości i  szacunku, ale także żywej wiary, że Chrystus w osobie Dziecięcia po raz kolejny wchodzi w nasze życie.

Oprócz tego na stole są najlepsze, jakie mamy w  domu, nakrycia – talerze, szklanki i sztućce dla każdego z domowników. Wszakże to jedna z najbardziej uroczystych chwil w życiu każdej rodziny. W rogu stołu – zgodnie ze staropolską tradycją – jest jedno puste nakrycie, przewidziane dla nieoczekiwanego gościa, ale zarazem znak pamięci i duchowej więzi z tymi, których w tym roku już nie ma przy naszym stole, bo odeszli do wieczności albo wyjechali lub po prostu bezpowrotnie rozstali się z rodziną.

Zanim elegancko ubrani zasiądziemy do wigilijnego stołu, zapalamy świecę, przeżegnamy się znakiem krzyża świętego, śpiewamy jakąś kolędę, na przykład „Wśród nocnej ciszy” (najlepiej wszystkie zwrotki), wspólnie modlimy się, odmawiając przynajmniej „Ojcze nasz”. Następnie dzielimy się opłatkiem. Dopiero potem jest posiłek, bez pośpiechu, w  serdecznej miłej atmosferze. Wsłuchujemy się w  to, co każdy ma do powiedzenia, także najmłodsi. Oni także mają swoje miejsce przy wigilijnym stole.

Na ten czas wiecznie królujący banalnymi programami telewizor jest wreszcie wyłączony, jedynie gdzieś w tle rozlega się niezbyt głośna, nastrojowa muzyka bożonarodzeniowa i śpiew tradycyjnych kolęd.

Po posiłku, na który tradycyjnie składają się postne potrawy w liczbie kilku, a nawet kilkunastu, toteż trwa on dłużej niż zwykle – zniecierpliwione dzieci wraz z dorosłymi udają się do choinki, pod którą są prezenty dla wszystkich. Rozpakowywanie prezentów, towarzysząca temu niespodzianka i radość to przedłużenie spotkania przy stole. To także budowanie niezapomnianych więzi rodzinnych, za którymi tęsknimy i dla których na tę jedną chwilę gotowi jesteśmy pokonywać czasem naprawdę duże odległości.

Gdy wstajemy od wigilijnej wieczerzy, zamiast natychmiast włączać telewizor, może dobrze byłoby jeszcze porozmawiać albo pójść na spacer. O północy zaś udajemy się do kościoła. Trudno bowiem w  polskiej tradycji wyobrazić sobie Wigilię bez pasterki. Można więc powiedzieć, że wigilijny wieczór wpisany jest pomiędzy dwa stoły: stół wieczerzy wigilijnej i ołtarz, a więc stół uczty eucharystycznej.

Jak stół wigilijny dzisiejszego wieczoru jest w centrum życia rodziny, tak stół ołtarzowy jest w centrum życia Kościoła. Na ołtarzu bowiem dokonuje się to, co najważniejsze w życiu Bożej rodziny, jaką jest wspólnota Kościoła zarówno w wymiarze parafialnym, diecezjalnym, jak krajowym czy ogólnoświatowym. Przy stole ołtarza, jak w rodzinie, przeżywamy najbardziej radosne i  najsmutniejsze momenty naszego życia, czy to kiedy chrzcimy dzieci, udzielamy im I Komunii świętej, czy też kiedy podczas pogrzebu żegnamy się z najbliższymi, ufając, że znów spotkamy się z nimi w wieczności. Przy ołtarzu zapadają też najbardziej uroczyste i  wiążące na całe życie deklaracje, jak ślubowanie małżeńskie, święcenia kapłańskie czy profesja zakonna, tradycyjnie podpisywana właśnie na ołtarzu.

Ołtarz jest miejscem świętym, gdyż na nim ponawiana jest zbawcza ofiara Jezusa Chrystusa, który daje nam siebie jako chleb. Z tej racji jest również miejscem uczty, wprawdzie symbolicznej, ale zapowiadającej tę ucztę, której będziemy zażywać przez całą wieczność w niebie razem z Matką Bożą, aniołami i  świętymi, jak również z naszymi bliskimi, których dziś nie ma już przy wigilijnym stole, a ich talerz pozostaje pusty.

Jak na wigilijnym stole leży biały opłatek, tak samo na ołtarzu – ten sam opłatek w postaci białej okrągłej hostii, która mocą słów Chrystusa, wypowiadanych przez kapłana, staje się Chlebem eucharystycznym.

To, co swoim wyjątkowym klimatem zapowiada wigilijny stół, a mianowicie przyjście Boga na ziemię, podczas pierwszej bożonarodzeniowej Mszy świętej o północy, czyli tzw. pasterki, stanie się faktem na ołtarzach w naszych kościołach. Odkąd przed ponad dwoma tysiącami lat Bóg po raz pierwszy w Betlejem dotknął ziemskiej materii i wszedł w historię ludzkości, odtąd stale dotyka naszego życia, przychodząc do nas w Eucharystii.

W Betlejem przyszedł w niepozornej, nikomu nieznanej, maleńkiej i bezbronnej postaci Dzieciątka – tylko Maryja i Józef, aniołowie i  prości pasterze, a  także pełni pokornej mądrości uczeni ze Wschodu rozpoznali w  nim Wszechmocnego Boga. Tak samo przychodzi do nas na ołtarzu w  niepozornym, pozostającym całkowicie w ludzkim władaniu kawałku białego chleba, w  którym można Go rozpoznać nie inaczej, jak tylko mocą pokornej wiary.

W tym miejscu nasuwa się jeszcze jedna analogia wieczerzy wigilijnej i stołu z Eucharystią i ołtarzem. Jak przy ołtarzu staje kapłan i bierze w swe dłonie biały opłatek, aby stał się Ciałem Chrystusa, tak samo każdy ojciec rodziny jako jego głowa staje przy wigilijnym stole i jako pierwszy bierze opłatek, przełamuje się nim ze swoją małżonką i dziećmi oraz pozostałymi członkami rodziny lub przyjaciółmi, składając im życzenia pełne wiary i miłości.

Wieczerza wigilijna, a zwłaszcza łamanie się opłatkiem, to jeden z tych doniosłych momentów, kiedy ojciec rodziny rzeczywiście pełni funkcję kapłańską na mocy kapłaństwa powszechnego. Z  tych kilku porównań jasno wynika, że Eucharystia, choć w istocie jest aktualizacją męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa, to – można tak powiedzieć – za każdym razem jest powtórzeniem Bożego Narodzenia w tym sensie, że przychodzi do nas, a  więc niejako rodzi się Chrystus pod postacią Chleba i Wina.

Dobrze oddaje to wiara pobożnego ludu, który w  ostatniej zwrotce dobrze znanej kolędy „Wśród nocnej ciszy” śpiewa słowa: „I my czekamy na Ciebie, Pana, a  skoro przyjdziesz na głos kapłana, padniemy na twarz przed tobą, wierząc żeś jest pod osłoną Chleba i Wina”.

*

Powyższy tekst pochodzi z "Wielkiej księgi życia duchowego". Autor publikacji: ks. Marek Chmielewski. Wydawnictwo AA

Stół wigilijny

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Kwiecień 2024
N P W Ś C P S
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
Pobieranie... Pobieranie...