Garść uwag do czytań na I niedzielę Wielkiego Postu roku A z cyklu „Biblijne konteksty”.
Gdy tak czytać te scenę szczegóły dotyczące treści samych pokus mają już znaczenie drugorzędne. Ale może parę uwag:
- Pierwsza z pokus to pokusa łatwego chleba. Pstryknij palcami a będziesz miał co jeść. W ułatwianiu zdobywania pożywienia nie ma oczywiście nic złego. Ale jeśli sposoby podsuwa diabeł, to nie warto. On nigdy nie chce dobra człowieka. Zawsze chce coś ugrać dla siebie. Tak jak w scenie z pierwszego czytania, w Edenie. Dlatego nawet gdy proponuje rzecz tak wydawałoby się dobrą jak łatwe zdobycie jedzenia, nie należy mu ufać. Za to ufać należy Bogu: jak On powiedział, że chleb nie jest najważniejszy, to tak jest i koniec.
- Druga pokusa dotyczy wystawienia Boga na próbę. Wyraźnie jest odpowiedzią diabła na postawę wobec pierwszej. Skoro ufasz Bogu, to skoczy, wypróbuj, czy Ci Bóg naprawdę pomoże. I tę pokusę sprawdzenia Jezus odrzuca. Owszem, Bóg troszczy się o swoje dzieci. Nie znaczy to jednak, że można Go sobie „sprawdzać”. Zaufanie do Niego musi być pełne. Nie oparte na „wypróbowaniu” jak zareaguje.
- Trzecia, ostatnia pokusa. To pokusa osiągnięcia celów przez niegodziwe środki. Osiągnięcia władzy nad światem dzięki paktowaniu z diabłem. To oczywiście ślepa uliczka. Wybór złych środków nigdy nie przynosi dobrych owoców. Nawet gdy wyglądają bardzo atrakcyjnie, okazują się zgniłkami.
5. W praktyce
Najważniejsza nauka płynąca z czytań tej niedzieli to przypomnienie, że podstawową zasada postępowania każdego chrześcijanina powinno być posłuszeństwo Bogu. Posłuszeństwo wyrażone w przestrzeganiu Jego przykazań i braniu na serio zasad Ewangelii. Nie skuteczność w osiąganiu celów, nie sukces, a tym bardziej takie sprawy jak zabezpieczenie materialne czy pozycja w społeczeństwie.
Bardziej szczegółowo?
- Chrześcijanin nigdy nie powinien posługiwać się sianiem wątpliwości co do czyjejś uczciwości czy prawości. Albo wie, jest pewien, że ktoś robi coś złego albo tego nie wie. I w tym drugim wypadku nie wolno mu niczego złego sugerować. Niestety, katolicy w Polsce o tym zapomnieli. Metoda „na sianie wątpliwości” czy na „sugerowanie podłości” jest przez pewne środowiska katolików notorycznie stosowana. Raz rzucone podejrzenia zaczynają żyć własnym życiem i z czasem można już mówić „jak wszyscy wiemy” itp. Jakie to wywołuje reakcje u oskarżanych nietrudno przy odrobinie empatii zrozumieć. Niestety, ludzie tak postępujący często uważani są przez nas katolików, za strażników prawości i uczciwości. Trzeba jasno powiedzieć: to jest metoda diabła. A skutki już widać: szeroko rozlaną demoralizację w kwestii ósmego przykazania.
- Chrześcijaninowi nie wolno posługiwać się kłamstwem czy półprawdą. Poza sytuacjami, gdy mówieniem nieprawdy chcemy ochronić ofiarę przed oprawcą, kłamstwo jest złe. A celowe przekazywanie prawdy tak, by odbiorca miał błędny ogląd sprawy i przez to stanął po naszej stronie to ordynarna manipulacja.
To po lekturze pierwszego czytania. A po Ewangelii?
- Jedzenie to życie. Ale nie jest zawsze najważniejsze. Zwłaszcza gdy nie grozi śmierć głodowa, a raczej tylko to, że będzie mniej wykwintne. Tłumaczenie się, że muszę się zgadzać na jakieś większe zło, bo muszę mieć chleb jest co najmniej podejrzane.
- Bogu, owszem, należy ufać. Ale nigdy nie należy Go wystawiać na próbę. Jaka różnica? Każdy granicę powinien chyba wyznaczyć w swoim sumieniu.
- Nigdy nie wolno kłaniać się diabłu. Jak by szlachetna nie była sprawa, na której nam zależy. Cel nie uświęca środków.
«« |
« |
1
|
2
|
3
|
4
|
» | »»