Komentarze biblijne i liturgiczne, propozycje śpiewów, homilie, Biblijne konteksty i inne.
więcej »Garść uwag do czytań święta Przemienienia Pańskiego w roku A.
Kim jest Syn Człowieczy? W podstawowym znaczeniu zwrot ten oznacza po prostu człowieka. To jakiemuś „człowiekowi” Bóg przekazuje władzę. Jak wyjaśniają jednak bibliści, w słownictwie apokaliptycznym zwrot ten oznacza bądź Izraela, cały naród, bądź też przyszłego króla tego narodu – Mesjasza. Czyli – biorąc za podstawę nie hebrajski a grekę – Chrystusa.
W Nowym Testamencie Jezus sam siebie tak właśnie zazwyczaj nazywa; mówi o sobie, że jest Synem Człowieczym. Czyli człowiekiem, ale jednocześnie zapowiadanym Bożym Pomazańcem, Mesjaszem, Chrystusem. Czyli Królem. Znamienne, że w wizji Daniela bestie wychodzą z morza. W Biblii często symbolizuje ono zresztą zło. Syn Człowieczy natomiast przybywa na obłokach nieba. Nie jest z ziemi – czyli nie jest tylko człowiekiem. Tym bardziej nie jest z morza - jak bestie. Ten Syn Człowieczy jest z nieba.
Piękna zapowiedź Bożego Syna, który będzie jednocześnie Synem Człowieczym, prawda? Jezusa z Nazaretu, który, choć „Bogiem z Boga prawdziwego”, choć „zrodzony, a nie stworzony” i „współistotny Ojcu” „zstąpił z nieba i za sprawą Ducha Świętego przyjął ciało z Maryi Dziewicy z stał się człowiekiem”.
W scenie tej nie chodzi jednak przede wszystkim o tożsamość Syna Człowieczego. Raczej o ów fakt przekazanie Mu przez Boga władzy. „Powierzono Mu panowanie, chwałę i władzę królewską, a służyły Mu wszystkie narody, ludy i języki. Panowanie Jego jest wiecznym panowaniem, które nie przeminie, a Jego królestwo nie ulegnie zagładzie”.
Chrześcijanie wierzą, że moment ten nastąpił, gdy Jezus Chrystus, po swoim zmartwychwstaniu, wstąpił do nieba i „zasiadł po prawicy Ojca”. Ten, który był (i ciągle jest) człowiekiem, który zna radości ludzkiego życia i jego troski, ten który tak zwyczajnie rozmawiał z ludźmi, a potem wypędzał z wielu złe duchy, leczył, karmił cudownie rozmnożonym chlebem, jest jednocześnie Panem wszystkiego! Człowiek, ludzkość, ma w niebie niesamowite znajomości! I żadne siły piekielne, nawet jeśli działają przez różnorakie ziemskie bestie i ich rogi (czyli różne ziemskie potęgi) nie są w stanie ufających Synowi Człowieczemu pokonać.
Wizja Daniela jest zapowiedzią przyszłości, ale dla nas przyszłości, która już się zrealizowała. Przynajmniej częściowo. Nasz Pan jest już w niebie i ma wszelką władzę nad całym światem. Służąc Mu nikogo i niczego nie musimy się bać.
2. Kontekst drugiego czytania 2 P 1,16-19
Drugi list świętego Piotra... To nie za długie pismo, którego wiodącym tematem jest nadzieja, jaką daje prawda o paruzji (powtórnym przyjściu Jezusa). Nadzieja ta pozwala wiernie trwać przy Ewangelii mimo różnorakich zawirowań i mało sympatycznych okoliczności, w których przychodzi uczniom Chrystusa żyć. W czytanym tej niedzieli fragmencie Piotr wskazuje na podstawy tej nadziei.
Nie za wymyślonymi bowiem mitami postępowaliśmy wtedy, gdy daliśmy wam poznać moc i przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa, ale nauczaliśmy jako naoczni świadkowie Jego wielkości.
Otrzymał bowiem od Boga Ojca cześć i chwałę, gdy taki oto głos Go doszedł od wspaniałego Majestatu: „To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie”. I słyszeliśmy, jak ten głos doszedł z nieba, kiedy z Nim razem byliśmy na górze świętej.
Mamy jednak mocniejszą, prorocką mowę, a dobrze zrobicie, jeżeli będziecie przy niej trwali jak przy lampie, która świeci w ciemnym miejscu, aż dzień zaświta, a gwiazda poranna wzejdzie w waszych sercach.
Ogólna wymowa wypowiedzi Piotra jest zrozumiała. To co on i inni Apostołowie głosili – chodzi ogólnie o całą Ewangelię – nie jest baśnią. To nie jak opowiadania różnych pseudonauczycieli, którzy powoływali się na różne rzekome objawienia. Oni, Apostołowie, naprawdę widzieli wielkość Jezusa. Na górze, gdy się przemienił. No i w sumie też potem, gdy widzieli Go zmartwychwstałego. Wiara chrześcijan nie opiera się na legendach i baśniach, ale na wydarzeniu Jezusa, którego Apostołowie są świadkami...
To bardzo aktualne także dziś. Niektóre, także współczesne, religie odwołują się do baśniowych opowieści i do rzekomych objawień, w których Bóg powiedział co i jak. Są i tacy, którzy do tego samego worka wrzucają chrześcijan. Tymczasem to niesprawiedliwe. Bo wiara chrześcijan nie opiera się na legendach, ale na na osobie Jezusa Chrystusa; dokładniej, na świadectwie ludzi, którzy naprawdę widzieli niezwykłości związane z Jezusem, a za przekonanie o ich prawdziwości oddali swoje życie. Oczywiście dziś, po dwóch tysiącach lat, Ewangelie bardzo łatwo zaliczyć do baśni. Tyle że kiedy się je czyta widać, że są opowieścią o faktach. Dla świadków nie zawsze zresztą wygodnych. Ot, choćby scena zaparcia się Piotra; scena z niewiernym Tomaszem. Albo też scena z Jakubem i Janem, którzy chcieli przez matkę załatwić sobie w królestwie Jezusa dobre stanowiska. No i przede wszystkim ta zdrada Judasza...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |