18. tydzień zwykły (2005)

Przeczytaj i rozważ


Baba odwiedza niebo (Iz 55,1-3a; Ps 145; Rz 8,35.37-39; Mt 4,4b; Mt 14,13-21)

Przychodzi baba do nieba. Zatrzymuje ją św. Piotr.

– Przepraszam, a pani dokąd?
– Do nieba – pada wyraźna odpowiedź.
– Zaraz, zaraz, to nie takie proste. Wcześniej trzeba przejść mały teścik.
– No dobrze – odpowiada kobieta już mniej pewnie.
– By wejść do nieba trzeba uzbierać cztery tysiące punktów. Proszę opowiedzieć coś o swym życiu.
– Często odmawiałem różaniec.
– No dobrze, pół punktu...
– Ile????
– Pół punktu, dobrze pani słyszy!
– Czytałam Gościa Niedzielnego i wchodziłam często na wiara.pl!
– Pół punktu...
– Chodziłam w tygodniu na Msze...
– Jeden punkt.
Po godzinnej walce wycieńczona baba zgromadziła dwadzieścia pięć punktów.
– No cóż, przykro mi, nie zmieściła się pani w limicie – oznajmia św. Piotr.
– Jezu ratuj!!! – woła zdesperowana kobieta.
– Brawo, cztery tysiące punktów. Tędy proszę...

Wszystko jest za darmo. Łaska Boga jest niewyobrażalna. Wystarczy zaufać. Ale jak to zrobić, gdy cały świat przekonuje, że to kompletne szaleństwo?

Modlitwa dnia

Wszechmogący Boże, wspieraj swoich wiernych i okaż wiekuistą dobroć proszącym, którzy uznają Ciebie za Stwórcę i Pana; odnów życie im udzielone i odnowione zachowaj. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, Bóg, przez wszystkie wieki wieków.


Jedną nogą (Lb 11,4b-15; Ps 81;Mt 4,4b; Mt 14,22-36)

Jezus dźwiga krzyż na Golgotę. Wlecze się zmęczony między szpalerem aniołów i ludzi. Upada twarzą w błoto. Aniołowie wybuchają śpiewem: „Święty, święty, święty”, ludzie wybuchają śmiechem. Z trudem podnosi się z ziemi. Jego niedołężnym gestom towarzyszy rechot ludzi i przeczyste, mocne wielbienie aniołów. Idzie dalej. Bezbronny, jak baranek prowadzony na rzeź. Nie waha się ani przez chwilkę. Potyka się i powtórnie pada na ziemię. Ludzie pękają ze śmiechu, kpią, plują szyderstwami. Aniołowie jeszcze głośniej śpiewają „Święty, święty, święty”. Im mniejszy i bardziej upokorzony, tym donioślej.

I nagle dostrzegamy siebie. Stoimy między szeregiem drwiących ludzi a potężnymi aniołami. W samym środku. Serca nam pękają, bo nie możemy już patrzeć na umęczonego Pana, ale nie mamy odwagi podejść do Niego. Zwracamy się w stronę kpiącego tłumu i z zażenowaniem uśmiechamy się. „Hi, hi hi”. Tylko na tyle nas stać. Wstydzimy się przytulić do leżącego na ziemi Jezusa. Stoimy i głupkowato uśmiechamy się, maskując nasze rozdarcie. „Hi. Hi. Hi”.

Do leżącego na ziemi Syna podchodzi Maryja. Klęka, podnosi Go i delikatnie przytula. W ten sam sposób, w jaki podnosiła przez laty niemowlę do policzka. Ludzie tupią i wyją. Do Miasta Pokoju, które wyrzuciło Boga poza swe mury dochodzą strzępy anielskiego śpiewu: „Święty, święty, święty”.

Dostaliśmy taki obraz, kiedy modliliśmy się we wspólnocie. Boże, jak prawdziwe były te słowa! Jak bardzo rozdarły nam serce! Twe Słowo uderzyło jak miecz obosieczny. To bolesna prawda o nas. Boimy przyznać się do Ciebie... Stoimy pośrodku.

Rodziny izraelskie szemrały i narzekały „u wejścia do namiotu”. Gdy jedną nogą stały już na zewnątrz. Świetne miejsce do obserwacji, nie do uczestnictwa. Lot siedział w bramie Sodomy. Na granicy. Gdyby nie aniołowie, którzy wyciągnęli go poza miasto stałby się kupą popiołu.

Mam być zimny, albo gorący. Letniość jest obrzydliwością.


Czy to cię zadowoli? (Lb 12,1-13; Ps 51; Ps 130,5; Mt 15,1-2.10-14)

Mojżesz zaś był człowiekiem bardzo skromnym, najskromniejszym ze wszystkich ludzi, jacy żyli na ziemi.

Był skromny a przecież wychował się na dworze samego faraona. Zanim przez czterdzieści lat prowadził Izraela przez pustynię musiał przez czterdzieści lat ukrywać się na niej. Wiele przeżył.

„Zawiódł się całkowicie na własnym bracie i na całym narodzie. Przekonał się, że nikt nie jest mu tak bliski, jak Bóg – pisze o. Augustyn Pelanowski – Był rozczarowany ludźmi, nierozumiany i sam nie rozumiejący. Kimś jedynie bliskim i nie rozczarowującym stał się teraz Bóg. Mojżesz zbliża się do Niego jeszcze bardziej. Spotykają się jak przyjaciel z przyjacielem. Odległość między Stwórcą a stworzeniem pozostanie, ale z drugiej strony nikt nie był Mojżeszowi tak bliski, jak Bóg. Bóg był kimś przerastającym swoim istnieniem Mojżesza w sposób nieskończony, a z drugiej strony objawiał mu swoją chwałę, spełniając zupełnie dziecięce pragnienie Mojżesza zupełnie tak, jakby był ojcem, do którego dziecko zwraca się z zaskakująco naiwną prośbą. Pan powiedział: Jeśli Ja osobiście pójdę, czy to cię zadowoli? (Wj 33,13-14). Bóg pyta Mojżesza, czy mu wystarczy jedynie Jego przyjaźń. Czyni to tak, jakby wystawiał go na próbę, czy nie będzie on żałował, że za przyjaciela ma kogoś, kto nie jest człowiekiem, z kim nie da się być w takich relacjach jak z ludzką osobą. Jakby się obawiał, że Mojżeszowi nie wystarczy przyjaźń z kimś, kogo się nie da wziąć za rękę, popatrzeć w oczy lub spytać, jak się czuje. Czy to zadowoli Mojżesza?

Czy zadowala cię, że Bóg i ciebie pyta, czy On sam ci wystarczy?

Są osoby, które czują się rozczarowane tym, że został im tylko Bóg i dręczą się samotnością, zamiast odkryć w niej przepiękną przyjaźń – jedyną w swoim rodzaju!”


Adoracje na wakacje (Lb 13,1-23.25-14,1.26-29.34-35; Ps 106; Łk 7,76; Mt 15,21-28)

Czułem się w tym tłumie bardzo zagubiony. Nie udzielał mi się jego entuzjazm, a na wznoszone ręce reagowałem wzruszeniem ramion. Pamiętam, że bardzo drażniło mnie skandowanie imienia „Jezus”. „To przecież nie stadion” - burczałem. Czułem się bardzo, bardzo obco i nie potrafiłem sobie z tym poradzić. „Co się ze mną dzieje?” - pytałem przestraszony - Tyle razy przyjeżdżałem na kongres odnowy w Duchu Świętym, reagowałem podobnie jak inni. Teraz odczuwałem ogromną pustkę. Musiałem rozeznać kilka ważnych spraw, odnaleźć drogę, którą Pan Bóg dla mnie przygotował. Nieustannie krążyło to po mojej głowie i nie dawało mi spokoju. Nie potrafiłem skupić myśli na niczym innym.

„Adorujmy Jezusa w Najświętszym Sakramencie” - usłyszałem w głośnikach. Wysoko, na ołtarzu kapłan ustawiał monstrancję z ciałem Pana Jezusa.

Nie widziałem niczego. Hostia stała prawie sto metrów ode mnie, na wysokich murach jasnogórskiego klasztoru. Nagle ze zdziwieniem (i z ogromną ulgą, wypełniającą całą moją pustkę) poczułem, że czas się zatrzymał. Nigdy czegoś takiego nie doświadczyłem. Czułem się jakby ktoś wpuścił mnie do przedsionka nieba. Tak, jakby Bóg odsłonił mi rąbek tajemnicy i powiedział: „Warto za tym tęsknić. Warto biec”.. Wyszeptałem: „Przyjdź, Panie Jezu”.

Zdarzyło się to kilka lat temu, a ja do dziś świetnie pamiętam tę chwilę. Pierwszy raz w życiu, podczas adoracji odczułem namacalnie Jego obecność. Trudno opisać to słowami, są wobec Niego bezradne. Odnalazł mnie, zagubionego w dwustutysięcznym tłumie. Nie wiem, jak długo stałem zapatrzony w hostię. Minutę? Dwie? Nieważne. Po raz pierwszy w życiu doświadczyłem obecności Jezusa, który pokornie kryje się za kawałkiem chleba. W Jego obecności nie było nawet cienia oskarżenia.

Zanim Izraelici weszli do Ziemi Obiecanej Bóg dał im poznać jej owoce. Zobaczyli przedsmak obietnicy, zasmakowali w nim, zaczęli tęsknić. Ogromne kiście winogron, mleko i miód to nie tania metafora. To konkretna rzeczywistość. Skosztuj.


Przemowa do skały (Lb 20,1-13; Ps 95; Mt 16,18; Mt 16,13-23)

Szemranie Izraelitów. Jak zajadły syk węża. A Bóg zamiast odwrócić się plecami, błogosławi! Wydobywa wodę z twardej skały. Ma upodobanie w grzesznikach.

O cadyku Jakubie Icchaku - Widzącym z Lublina pisano: Jasne było, że mało co obchodziło go równie mocno jak grzesznik. Kiedy uskarżano się przed nim na złoczyńców, którzy nie kryli się ze swym złem, mówił zwykle, że bardziej kocha złego, który wie, że jest zły, niż sprawiedliwego, który wie, że jest sprawiedliwy. Czasem rabbi dodawał: „Zdarza się też, że niejeden jest zły i nie wie, że jest zły. Są to tacy, o których się powiada: „Nawet u bram piekła nie wie, co to nawrócenie”, bo taki człowiek wyobraża sobie, że do piekła wiodą go po to, by uratował jakieś dusze, ale gdy będzie już w środku, nie wypuszczą go!” – parskając krótkim śmiechem powtarzał: „Nie wypuszczą go już”.

Pan schodzi do ludzkiej biedy. Słyszy każdy szept, każde złorzeczenie. Potrafi sprawić że nawet z kamiennych, twardych jak skała serc wypłynie woda. Miłosierdzie przed sprawiedliwością – przekonywał Jezus Faustynę.


Walka o ogień (Pwt 4,32-40; Ps 77; Mt 5,10; Mt 16,24-28)

Czy słyszał jakiś naród głos Boży z ognia, jak ty słyszałeś, i pozostał żywy?

Ezechiel widział Boga w potężnych płomieniach ognia: wśród „żarzących się w ogniu węgli, podobnych do pochodni. Ogień rzucał jasny blask i z ognia wychodziły błyskawice” – opisuje w pierwszym rozdziale swej księgi. Mojżesz ujrzał Boga w postaci „płonącego krzaku”. Bóg jest jak ogień. Jego miłość jest tak potężna, że nigdy nie przestanie płonąć. Bóg nieustannie spala się z tęsknoty za Tobą. Krzyczy: „przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął” (Łk 12, 49). Nie może się doczekać aż zaczniesz płonąć ogniem Jego Ducha!

„Słudzy królewscy, którzy ich wrzucili, nie ustawali w rozpalaniu pieca naftą, smołą, pakułami i chrustem, tak że płomień wznosił się czterdzieści dziewięć łokci ponad piec i rozprzestrzeniając się spalił tych Chaldejczyków, którzy znaleźli się koło pieca. Jednak anioł Pański zstąpił do pieca wraz z Azariaszem i jego towarzyszami i usunął płomień ognia z pieca, sprowadzając do środka pieca jakby orzeźwiający powiew wiatru, tak że ogień nie dosięgnął ich wcale, nie sprawił im bólu ani nie wyrządził krzywdy. (Dn 3, 46–50)

Młodzieńcy przechadzali się w ogniu. Wzniecony na 49 łokci, palił wszystko dokoła, lecz im nie czynił krzywdy. Po 49 dniach przerażeni apostołowie doczekali się płonącej ognistymi językami obietnicy Ojca. Żarowi języków towarzyszył „orzeźwiający powiew wiatru”. Ruah – oddech, powiew wiatru. Pan łączy sprzeczne żywioły: chrzci wodą i ogniem.


Jak do Boga, to trwoga (Dn 7,9-10.13-14; Ps 97; 2 P 1,16-19; Mt 17,5c; Mt17,1-9)

Wszystko przez księdza. Jako pokutę przeczytać miałem Ewangelię św. Łukasza. Więc zacząłem czytać. I poprzestawiało mi się przysłowie. O tym, że „jak trwoga to do Boga” wszyscy wiemy, ale żeby czytać na odwrót? I zmieniać mądrość narodu? No wiecie, Państwo...

Czytałem. Na początku o Zachariaszu, któremu „ukazał się anioł Pański, stojący po prawej stronie ołtarza kadzenia. Przeraził się na ten widok Zachariasz i strach padł na niego”. Dalej o pasterzach. „Naraz stanął przy nich anioł Pański i chwała Pańska zewsząd ich oświeciła, tak że bardzo się przestraszyli”.

Później o kobietach, które „kamień od grobu zastały odsunięty. A skoro weszły, nie znalazły ciała Pana Jezusa. Gdy wobec tego były bezradne, nagle stanęło przed nimi dwóch mężczyzn w lśniących szatach. Przestraszone, pochyliły twarze ku ziemi”.

Piotr, któremu objawił się Bóg krzyknął „Odejdź ode mnie, Panie! ”. A prorok Daniel po spotkaniu z archaniołem Gabrielem chodził przez wiele dni, jak nieprzytomny. „Gdy on ze mną rozmawiał, padłem oszołomiony twarzą ku ziemi, wtedy dotknął mnie, postawił mnie na nogi (...) Wtedy mnie, Daniela, ogarnęła niemoc i chorowałem przez wiele dni”.

Grzeszny człowiek nie jest w stanie wytrzymać spotkania z Bogiem. Rozlatuje się na kawałeczki. Dobrze wiedział o tym Abraham. „A gdy słońce chyliło się ku zachodowi, Abram zapadł w głęboki sen i opanowało go uczucie lęku, jak gdyby ogarnęła go wielka ciemność. I wtedy to Pan rzekł do Abrama (...)”. A Piotr na Górze Przemienienia „nie wiedział, co należy mówić, tak byli przestraszeni”.

A Jezus zbliża się, dotyka i mówi: Wstań, nie lękaj się!

Zaskoczony Daniel opisuje: „Patrzałem w nocnych widzeniach: a oto na obłokach nieba przybywa jakby Syn Człowieczy. Podchodzi do Przedwiecznego i wprowadzają Go przed Niego. Powierzono Mu panowanie, chwałę i władzę królewską, a służyły Mu wszystkie narody, ludy i języki. Panowanie Jego jest wiecznym panowaniem, które nie przeminie, a Jego królestwo nie ulegnie zagładzie. Ja, Daniel, popadłem z tego powodu w niepokój ducha, a widzenia mojej głowy przeraziły mnie”.
«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Listopad 2024
N P W Ś C P S
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
Pobieranie... Pobieranie...