Orszak przekroczył bramę Efraim i przeszedłszy niewiele kroków zbliżał się do kopca Trupiej Głowy. Oprawcy zabrali się do dzieła.
Szaty umęczonego należały do oprawców; był to ich napiwek, pannicularia. Dekret Hadriana przyznaje je prawnie oprawcom. ,,Wzięli Jego szaty" - pisze św. Jan - ,,i podzielili na cztery części - każdemu żołnierzowi część; wzięli także tunikę. Jednakże tunika nie była szyta, ale cała tkana od góry do dołu. Rzekli więc do siebie: ^Nie prujmy jej, ale rzućmy o nią losy...*1" W ten sposób, notuje czwarta Ewangelia, "miały się wypełnić słowa Pisma: Podzielili między siebie szaty moje, a o suknię moją rzucili los" (Jan 19, 24). Cóż to była ta tunika, cała tkana i tak bardzo cenna? Taką wedle przepisów liturgicznych miał mieć na sobie arcykapłan: bo też Jezus jest i kapłanem, i podmiotem tej ofiary. Czy był to dar jednej z nabożnych kobiet, czy też szydercza szata Heroda? (Zapewne po ubiczowaniu włożono Jezusowi Jego zwykłe szaty z powrotem). Tradycyjna w Kościele symbolika widzi w tej tunice obraz jedności Kościoła, którego wieczystej spoistości nie mogą rozerwać ani schizmy, ani herezje.
Trzeba było jeszcze wbić gwoździe w żywe ciało. Ta okrutna rzeźnia ściska serce. Chrześcijanie odmawiając Credo powtarzają każdego dnia: ,,Ukrzyżowan..." Ale czy myślą o straszliwej rzeczywistości tego ostrego kolca torującego sobie drogę poprzez mięśnie dłoni, o krwi tryskającej z rozdzieranego ciała, o nieskoordynowanych drgawkach torturowanego człowieka? Materialne warunki męki były przedmiotem wielu dyskusji; spierano się nieraz o miejsce umieszczenia gwoździ w rękach. Najdawniejsza tradycja używa wyrażenia "ręce" w zwykłym znaczeniu; także prawie wszyscy artyści umieszczali rany w środku dłoni, a zauważmy, że mistycy, którzy otrzymali stygmaty (na przykład św. Franciszek z Asyżu), w tym także miejscu mają rany. Jednak współcześni badacze, między nimi także i lekarze,7 utrzymują, że gwoździe nie mogły być wbijane w ręce we właściwym tego słowa znaczeniu, gdyż obliczenia i doświadczenia zdają się wykazywać, że ciało człowieka wiszące całym swym ciężarem na dłoniach może łatwo porozrywać ich tkanki i że należałoby raczej słowo "ręce" rozumieć w sensie medycznym, czyli nazywając ręką kościec nadgarstka.
W tym miejscu znajdujemy dużo małych twardych kostek, a także spoistą tkankę łączną; pomiędzy tymi kostkami, dokładnie między kością haczykowatą, większą kością nadgarstka, kością półksiężyco-watą i trójgraniastą, znajduje się pusta przestrzeń nazwana ,,przestrzenią Destota"; wbity tu gwóźdź może utrzymać znaczny ciężar. To tłumaczenie natrafia jednak na pewną trudność. Wydaje się pewne, jak wspominaliśmy, że do obyczajów ukrzyżowania należało umieszczanie pewnego rodzaju podpórki pomiędzy nogami skazanego, zapewne aby zapobiec przerwaniu się dłoni i aby przedłużyć jego mękę. Jeżeli owo sediie znajdowało się na krzyżu Jezusa, to wszystkie obliczenia co do wytrzymałości rąk dźwigających ciężar są próżne; a jeśli przypuszczamy, że w tym wypadku odstąpiono od powszechnie przyjętego zwyczaju, trzeba by to udowodnić.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |