„Na początku było Słowo…”. W święto Bożego Narodzenia słuchamy w liturgii Prologu Ewangelii św. Jana. Tekst to trudny i tajemniczy. Ani słowa o Betlejem, o Bożej Dziecinie, o Maryi i Józefie, pasterzach czy aniołach… Co nam mówi św. Jan?
Swoi Go nie przyjęli
Słowo Boże, które przychodzi do ludzi, domaga się zajęcia stanowiska. Można je przyjąć lub odrzucić. Nie ma trzeciej możliwości. Obojętność czy neutralność jest równoznaczna z odrzuceniem. „Słowo przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli” – tak Prolog wyraża dramat odrzucenia Zbawiciela. Nie chodzi tutaj bynajmniej tylko o zamkniętą gospodę w Betlejem.
Papież Benedykt XVI pisze przenikliwie: „Nasza pycha zamyka drzwi przed Bogiem, a tym samym również przed ludźmi. Jesteśmy tak zarozumiali, że nie widzimy Boga. Jesteśmy podobni do Heroda i jego teologicznych specjalistów: Na tym poziomie człowiek nie słyszy śpiewu aniołów. Na tym poziomie Bóg albo zagraża człowiekowi, albo go nudzi. Na tym poziomie człowiek nie chce już być Jego własnością, lecz chce należeć wyłącznie do siebie. Dlaczego nie potrafimy przyjąć Tego, który przychodzi do swojej własności? Musielibyśmy bowiem się zmienić, musielibyśmy uznać, że należymy do Niego”.
Jeśli jednak człowiek przyjmuje wcielone Słowo Boga, wtedy doświadcza Jego mocy (życia, światła). Słowo przyjęte przemienia człowieka. Sprawia, że rodzi się na nowo. Mamy stać się dziećmi Bożymi. Nie banalizujmy tego biblijnego wyrażenia. Dziecko to przyszłość, to nadzieja. Dziecko musi dojrzeć. Z biegiem lat staje się podobne do swoich rodziców, staje się dziedzicem ich majątku. Człowiek ma stać się dzieckiem Boga, czyli jego człowieczeństwo ma dojrzewać do Boskiego poziomu. Ojcowie Kościoła nie wahali się mówić: „Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek stał się Bogiem”. „Człowiek bez Boga nie jest kompletny – pisze ks. Tomasz Halik. – Jeśli człowiek zamyka się w sobie, zwłaszcza w aroganckim pragnieniu odgrywania roli Boga, szkodzi samemu sobie i narusza harmonię stworzenia. Jeśli znajduje drogę do Boga – choćby szedł drobnymi kroczkami – wtedy ta naruszona harmonia i pokój się odradzają”.
„Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas”. Dosłownie: „rozbiło namiot i przebywało w nim”. „I oglądaliśmy Jego chwałę” – dodaje św. Jan, uczeń Chrystusa. Podobne wyznanie uczynili zapewne pasterze, trzej królowie, Maryja, Józef… Wszyscy chrześcijanie powinni powtórzyć te słowa: „Oglądaliśmy Jego chwałę”. Ten, kto wierzy, uwalnia się od pychy, nie widzi już tylko siebie. W ludziach, w świecie, w sobie dostrzega ukryte betlejemskie światło: chwałę Boga, Jego miłość bezbronną jak dziecko, czekającą na przyjęcie…
Korzystałem z medytacji Benedykta XVI „Błogosławieństwo Bożego Narodzenia” (Kraków 2006) oraz komentarzy biblijnych.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |