Wraz z Gościem Niedzielnym proponujemy w tym roku Adwent z cnotami. Gość Niedzielny, zgodnie z nazwą, przygotował materiały na niedziele. Będą one mówić o cnotach kardynalnych. Wiara.pl w dni powszednie będzie mówić o innych cnotach.
Uprzejmość nic nie kosztuje, a można nią zyskać bardzo wiele: uśmiech bliźnich, miłą atmosferę. W najbardziej ponury dzień opromieniają nasze serca. Wiem, że nie wolno być wyrachowanym, ale wydaje mi się, że w nastawianiu się na taki „zysk” nie ma nic złego. W gruncie rzeczy bowiem człowiek uprzejmy nie spodziewa się zapłaty. Postępuje jak postępuje, gdyż tak wydaje mu się dobrze i sprawiedliwie.
Dziś chciałbym napisać parę słów o cnocie chyba mało dziś popularnej, ale także ważnej. Związanej najbardziej z cnotą męstwa (o której więcej przeczytasz w niedzielę). O wielkoduszności. Już sama jej nazwa wiele mówi. To cnota ludzi wielkich duchem, kochających to, co wielkie i szlachetne. Nie pomyśl przypadkiem, że cechuje bufonów. Wręcz przeciwnie. Odznaczają się nią raczej ludzie skromni i pokorni. A przez owe wielkie i szlachetne rzeczy cechujące wielkodusznego rozumiemy najczęściej ustępliwość w dochodzeniu swych praw wobec innych.
Jasne. Można domagać się sprawiedliwości. Zmierzyć, zważyć, co się należy i żądać. Ukarania przewinienia, zwrotu należności. Wielkoduszny potrafi stracić bez robienia z tego tragedii. Dla niezaogniania sporu, dla niestawiania kogoś w upokarzającej sytuacji, dla Boga. Tak, dla Boga, bo ta cnota często ma źródło w chęci uczczenia i naśladowania naszego Pana, który tak wiele nam przebacza.
Wszystko to sprawia, że wielkoduszny jest człowiekiem naprawdę wielkim, a nie nadętym balonem. Jego honor jest honorem prawdziwym, a nie zlepkiem wygórowanych ambicji, wrażliwej dumy, zarozumiałości i pogardy dla innych. Wielkoduszny, zdając sobie sprawę ze swojej wielkości, jest świadom, że zawdzięcza ją przede wszystkim Bogu. Dlatego okazywaną mu cześć czy szacunek przyjmuje z rezerwą. Odznacza się przy tym prostotą i powściągliwością: nikomu nie schlebia i nikim nie gardzi. Nawet w najmniejszym bliźnim potrafi dostrzec to, co wielkie. Człowiek taki, oszczędny w gestach, nie rozpamiętuje doznanych krzywd, a kiedy trzeba, chętnie służy pomocą.
Chcąc posiąść tę cnotę musisz strzec się pułapek, czyhających na drodze do jej osiągnięcia. Najpierw małoduszności, wyrażającej się w postawie rezygnacji, braku ambicji w sięganiu po rzeczy wielkie mimo posiadania ku temu odpowiednich zdolności. Ta postawa, wada, rodzi się czasem ze źle pojętej pokory. Potem musisz uciekać przed zarozumiałością. Ta z kolei wyraża się w posiadaniu zbyt wielkiego mniemania o sobie. Skutkuje zaś podejmowaniem działań przekraczających możliwości człowieka, niechętnym przyjmowaniem uwag, za to chętnym udzielaniem ich innym.
Chcąc być wielkodusznym musisz też unikać niezdrowej ambicji. Nie szukaj honorów i zaszczytów dla nich samych. Szukaj dobra. Nie przejmuj się, czy tamte przyjdą, czy nie. I unikaj próżności, wyrażającej się w szukaniu uznania u ludzi. Bóg zna, co jest w sercu.
Bądź wielki prawdziwie...
Tęskniący za wielkodusznością
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |