W jaki sposób w życiu zwykłego człowieka, który ma rodzinę, miałoby się przedłużać kapłaństwo Chrystusa?
Dzieci nie znają świata, więc są zainteresowane wszystkimi jego składnikami. Z radością i zdziwieniem odkrywają jego tajemnice, stawiając mnóstwo pytań: Co to? Po co? Dlaczego? Chłopcy, by sprawdzić, jak nowa rzecz działa, są w stanie rozłożyć ją na czynniki pierwsze. Ta dziecięca ciekawość nie wszystkim mija. Bywa także cechą ludzi dojrzałych, poszukujących, zdolnych do refleksji. Czy pamiętamy swoje pytania dotyczące wiary i tajemnic Królestwa niebieskiego? Czy kiedyś zastanawialiśmy się nad taką sprawą: Co to znaczy, że chrzest daje nam udział w kapłaństwie Chrystusa? Czy umiemy wytłumaczyć, na czym polega wielki przywilej powszechnego kapłaństwa wiernych?
Rozumiemy, po co są wyświęcani kapłani, bo ich zadania są czytelne. Mają zbliżać ludzi do Boga, składać Bogu ofiary, czyli sprawować kult oraz głosić słowo Boże, będąc w świecie świadkami Jego obecności. Ale w jaki sposób w życiu zwykłego człowieka, który ma rodzinę, miałoby się przedłużać kapłaństwo Chrystusa?
Zacznijmy od tego, że podczas chrztu otrzymujemy Ducha Świętego, który łączy nas z Chrystusem - Arcykapłanem i Jego Ciałem, czyli Kościołem. Duch Święty czyni nas, jak mówi św. Piotr, „świątynią duchową, zbudowaną z żywych kamieni”, czyli wiernych, których przeznaczeniem jest „składanie ofiar duchowych miłych Bogu” (1 P 2, 5).
Od chrztu jesteśmy więc świątynią Ducha Świętego, czyli mieszkaniem, w którym żyje Bóg. Nie potrafimy ciągle modlić się czy nawet myśleć o Panu Bogu, bo uczymy się, pracujemy, wypoczywamy, spotykamy się z ludźmi. Ale możemy Pana czynić obecnym w naszym życiu codziennym. Dzieje się to w bardzo prosty sposób – przez wzbudzanie intencji. Gdy w ciągu dnia, także w pracy, od czasu do czasu pomyślimy o Bogu i zawierzymy Mu to, co robimy. Gdy przeżywamy chwile trudne i wznosimy westchnienie do Pana z prośbą o pomoc. Gdy się cieszymy i krótkim okrzykiem wdzięcznego serca dziękujemy Mu za to, co dobre i piękne. Te wszystkie drobne chwile poświęcone na kontakt z Bogiem sprawiają, że żyjemy w Jego obecności. A Pan w ten sposób jest zapraszany w nasz świat i go przemienia. Codzienne zajęcia, które same z siebie są neutralne, jak na przykład obieranie ziemniaków czy zmywanie naczyń, mogą zostać uświęcone przez intencję. Ich wartość tak wzrasta, jakbyśmy przed zero wstawili jedynkę!
Kolejny czyn kapłański to zbliżanie ludzi do Boga. Najlepiej tę funkcję kapłaństwa wiernych widać na przykładzie rodziny. Rola ojca i matki jest niezastąpiona, jeśli chodzi o wprowadzanie dzieci w świat wiary i modlitwy. Tego nie jest w stanie zrobić żaden ksiądz czy katecheta. Dziecko jest tak ufne, że całym sercem chłonie i stara się czynić to, co mówią rodzice i dziadkowie o Panu Bogu i Kościele, o aniołach, biblijnych bohaterach i świętych.
Składnie duchowych ofiar najbardziej wiąże się z uczestnictwem we Mszy świętej. Ofiara eucharystyczna to nie tylko obrzęd sprawowany przez wyświęconego kapłana, a pozostali uczestnicy są tylko biernymi obserwatorami. Kapłan przecież modli się: „niech moją i waszą ofiarę przyjmie Bóg Ojciec wszechmogący”. Jest to zatem wspólna ofiara wszystkich ochrzczonych, która łączy się w jedno z Jezusową Ofiarą. My, jako wierni, składamy na ołtarzu obok chleba i wina również i nasze duchowe ofiary. Są to dobre słowa, czyny, radości i smutki, samotność i cierpienie, trud i wypoczynek, jednym słowem wszystko, co składa się na nasz los. Chcemy, by nasz dar Chrystus dołączył do swojej Ofiary za nasze i innych zbawienie.
Największym jednak darem duchowym jest „danie ciała swojego na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną” (Rz 12, 1). „Ofiarować ciało” to znaczy ofiarować Panu Bogu samego siebie, oddać siebie do dyspozycji, podporządkować Mu całe swoje życie, zgodzić się, aby Pan się nami posługiwał. Jest to naśladowanie czynu kapłańskiego Jezusa, który siebie ofiarował
Bogu Ojcu.
Kolejne zadanie wynikające z kapłaństwa powszechnego to dawanie świadectwa o Chrystusie, o naszej wierze. Wzorem naszego Mistrza mamy świadczyć o Prawdzie. Świat wmówił nam, że „religia to sprawa prywatna”, a to jest sprzeczne z nauką Ewangelii. Może dlatego w naszych środowiskach pracy nie chcemy zająć stanowiska jako wierzący. Może też lękamy się narażenia na atak. A życie to walka duchowa. Pan Bóg postawił nas na pierwszej linii frontu, stąd nie dziwmy się, że będą strzelać do nas. Pociskami mogą być nieżyczliwe spojrzenia, uszczypliwe słowa, kpiący uśmiech lub też prawdzie kule. Świadek po grecku to martyr, czyli męczennik, osoba doznająca prześladowań.
Świadectwem może być również sama milcząca obecność ludzi, którzy są wierni Chrystusowi. Prosty przykład: gdy w męskim środowisku pracy większość przeklina, a ktoś tego nie robi, a mógłby – czyż nie jest to znaczące? Taka obecność ludzi o czystych sercach i sumieniach to prawdziwy Boży dar, który służy utrzymaniu świata w jakimś ładzie. Świat dąży do desakralizacji rzeczywistości, a chrześcijanie chcą ją całą uświęcić.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |