Liturgicznym gestem, który przybliża duchową rzeczywistość "opieczętowania", jest naznaczenie krzyżem czoła dziecka na początku celebracji liturgii chrzcielnej.
Nazwa chrztu jako pieczęci jest dziś mniej zrozumiała niż w starożytności. Wówczas pieczętowanie było powszechną praktyką. Opatrywano pieczęcią dokumenty, listy, rzeczy, niewolników i zwierzęta, aby w ten sposób wskazać na właściciela, potwierdzić autentyczność i zabezpieczyć nienaruszalność osoby lub rzeczy. Święty Paweł wykorzystał tę głęboką symbolikę pieczęci, aby opisać działanie Ducha Świętego, który jest udzielany podczas chrztu. Apostoł Narodów mówił Koryntianom, że „Bóg wycisnął na nich pieczęć i zostawił zadatek Ducha” (2 Kor 1, 22). A Efezjanom: „zostaliście naznaczeni pieczęcią Ducha Świętego” (Ef 1, 14).
Zatem pieczętującym jest sam Bóg. Momentem opieczętowania jest chrzest, a pieczęcią jest Duch Święty. W świetle rozumienia symboliki pieczęci możemy powiedzieć, że jako ochrzczeni w Chrystusie, zostaliśmy odkupieni przez Jego drogocenną Krew. W ten sposób zostaliśmy na powrót odzyskani przez Boga, który stracił nas wskutek grzesznego nieposłuszeństwa pierwszych ludzi. Nasze więc odkupienie jest niesamowicie „kosztownym” zaangażowaniem się Boga. Jesteśmy Jego umiłowaną własnością. Nastąpiła zmiana władcy i pana, a przechodząc znów pod Jego panowanie, otrzymaliśmy świadectwo przynależności do nowego Właściciela – duchową pieczęć wyciśniętą na sercach. Pieczęć będącą nie tylko znakiem własności, ale i znakiem, który strzeże i zabezpiecza. Także znakiem, który zobowiązuje.
Jak opieczętowanie spowodowało na opieczętowanych obowiązek wierności, tak chrześcijanin winien być wierny Chrystusowi. Jest wezwany do przemiany swego życia po chrzcie. Życia na nowy sposób, czyli na sposób Chrystusa. Chrystus mówił i działał pozostając pod wpływem Ducha Świętego. Dlatego Duch Święty powinien również kierować życiem i postępowaniem chrześcijanina, by było ono zgodne ze zbawczym planem Boga. Wtedy życie nasze będzie się realizować „według Ducha”, a nie „według ciała”, a otrzymany na chrzcie „zadatek Ducha Świętego” będzie gwarancją naszego zbawienia. Potwierdzi Bożą obietnicę, że żyjąc zgodnie z Jego wolą, osiągniemy pełnię chwały, do której pieczęć chrztu nas przeznacza.
W samej liturgii chrzcielnej pieczętowanie Duchem Świętym jest dość ukryte. Nie pada w ogóle słowo „pieczęć”. Ale liturgicznym gestem, który przybliża tę duchową rzeczywistość, jest naznaczenie krzyżem czoła dziecka na początku celebracji liturgii chrzcielnej. Przywołajmy ten moment, gdzie kapłan, a za nim przedstawiciele wspólnoty, czyli rodzice i chrzestni, gromadzą się u drzwi kościoła. W milczeniu kreślą znak krzyża na czole kandydata do chrztu. Św. Augustyn mówił, że znak krzyża jest najpełniejszym określeniem przynależności do Chrystusa i Kościoła. A Katechizm Kościoła Katolickiego wprost podaje, że chrzest wyciska „pieczęć Chrystusa na tym, który ma do Niego należeć, i oznacza łaskę odkupienia, jaką Chrystus nabył dla nas przez swój krzyż” (KKK 1235). To święte znamię, uczynione mocą Ducha Świętego, jest niezatarte. Już nic nie potrafi go usunąć. Ani żaden grzech, ani też decyzja człowieka.
Trzeba uświadomić sobie tę głęboką prawdę chrztu jako pieczęci, bo jest ona przekładalna na nasze życie i jego wybory. Bez chrztu nie należymy do Boga, choć jesteśmy Jego stworzeniem. Jesteśmy odzyskani przez Jego wielkie miłosierdzie. To odzyskanie nazywamy odkupieniem, stąd została podana jego cena: zanurzenie w śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa. Przeżycie tej prawdy pozwoliło pewnemu mężczyźnie inaczej spojrzeć na problem swego małżeństwa cywilnego. Uświadomił on sobie, że nie miał prawa do umiłowanej kobiety, bo od chrztu należała ona do Boga. Mogła stać się jego żoną tylko przez sakrament małżeństwa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |