Pragniemy słowa, które by naprawdę ważyło. Słowa, które wskazuje drogę. Słowa – pokarmu dla wygłodniałej duszy. Słowa, z którego siła do życia. Słowa, z którego bije światło.
SŁOWO PIĄTE: PRAGNĘ
„Potem Jezus, wiedząc, że już wszystko się dokonało, aby wypełniło się Pismo, rzekł: »Pragnę«. A znajdowało się tam naczynie pełne octu. Nałożono więc na hizop gąbkę nasączoną octem i podano Mu do ust” (J 19,28–29).
Wśród siedmiu słów Jezusa z krzyża tylko to jedno jest skargą na fizyczne cierpienie. Ukrzyżowany, wypalony żarem słońca, krańcowo wyczerpany, w śmiertelnej gorączce, w agonii woła o wodę. To echo skarg zapisanych w Psalmach, których pełny sens odsłania się dopiero teraz, w konaniu Zbawiciela: „Moje gardło wyschło jak skorupa, język zaś przysechł do podniebienia” (Ps 22,15). „Dali mi żółć zamiast pokarmu, gdy byłem spragniony, poili mnie octem” (Ps 69,22).
Daj mi pić
Jezus nie pragnie tylko wody. Jego słowo nie jest jedynie wołaniem o ulgę w fizycznym cierpieniu. To słowo płynie z serca Bożego. Mówi coś bardzo ważnego o pragnieniu samego Boga, o Jego tęsknocie za człowiekiem. Bóg pragnie, abyśmy Go pragnęli. Bóg pragnie być miłowany. Bóg nie jest jakąś bezosobową energią lub niewzruszoną, doskonałą istotą, tak doskonałą, że aż zimną. Filozofowie, którzy konstruowali obraz Boga jako samowystarczalnej pełni, która nikogo nie potrzebuje, nie doczytali Ewangelii. Być może Bóg mógłby być Bogiem bez nas. Ale Jezus objawił nam Boga, który chce być Bogiem z nami i dla nas. I dlatego pragnie.
Aby to zrozumieć, trzeba przywołać scenę spotkania Jezusa z Samarytanką. Wtedy Jezus również był spragniony. W samo południe usiadł zmęczony przy studni Jakuba. Kiedy Samarytanka podeszła z dzbanem na wodę, Jezus zwrócił się do niej z prośbą: „Daj Mi pić”. Nie chodziło Mu tylko o wodę. Woda była tylko pretekstem. Jezus chciał rozbudzić u Samarytanki pragnienie wody nowego życia, chciał doprowadzić ją do wiary i nawrócenia. Chciał ofiarować jej zbawienie. Wiedział, że należy do ludu pogardzonego przez jego rodaków. Znał historię jej grzesznego, nieudanego życia, pełnego smutku i goryczy. Pragnął, by odzyskała na nowo smak i wartość własnego życia. Nie zaczął jednak rozmowy od słów: „Jesteś kobietą, która żyje w grzechu”. Powiedział: „Daj Mi pić”, czyli „Potrzebuję cię”.
Chrystus wychodzi na spotkanie każdego człowieka, On pierwszy nas szuka. Siada przy studni, do której przychodzimy szukać naszej wody. Schodzi na poziom naszych ludzkich pragnień. A człowiekiem targają przeróżne, często sprzeczne pragnienia. Pożąda tak wielu rzeczy, spraw, ludzi, a przecież ciągle czuje się nienasycony, ciągle mu mało. „O gdybyś znała dar Boży!” – mówi Jezus do Samarytanki. Chce obudzić w niej i w nas pragnienie Bożego daru – jedynej wody, która ugasi wszelkie najgłębsze ludzkie pragnienia. Uwikłani w gąszczu niespełnionych marzeń, pozbawieni głębszego oddechu, dalszego horyzontu, nie znamy daru Bożego. Gonimy za tysiącem ważnych spraw, a rozmijamy się z tym, co najważniejsze. Brakuje nam czasu i milczenia, aby usłyszeć, jak Jezus nas prosi, abyśmy przestali przed Nim uciekać, abyśmy wrócili do Niego. W Starym Testamencie Bóg skarżył się ustami proroka Jeremiasza: „Opuścili Mnie, źródło żywej wody, żeby wykopać sobie cysterny popękane” (Jer 2,13). Misja Jezusa polega na tym, aby człowiek wrócił do swojego Źródła, czyli do Boga, aby zrozumiał, że tylko w Nim może znaleźć zaspokojenie, nasycenie, pełnię swojego życia. Aby zaczerpnął wody żywej płynącej z Bożych głębin.
Tylko miłość może rozbudzić miłość. Jezus objawia miłość Boga do człowieka. Pokazuje pragnienie, które jest w Bogu. A tym pragnieniem jest sam człowiek, jego zbawienie, jego miłość. Cała rzecz w tym, aby oba te pragnienia spotkały się – pragnienie Boga i pragnienie człowieka. Jeśli tak się stanie, wtedy spełni się obietnica Jezusa: „Jeśli ktoś jest spragniony, niech przyjdzie do Mnie i pije, wierząc we Mnie. Z jego wnętrza popłyną strumienie wody dającej życie” (J 7,37–38). To niezwykła obietnica! Jeśli człowiek przyjmie Boży dar, jeśli otworzy się na Jego życiodajną miłość, wtedy jego życie stanie się płodne, przyniesie owoc, może dać pić także innym.
Jezusowe wołanie z krzyża odczytane w tym kontekście ukazuje całą swoją głębię. Rahner pisze: „Zginąłeś, abyśmy my byli uratowani, umarłeś, abyśmy my żyli; pragnąłeś, aby nam było dane orzeźwić się u źródeł życia. Paliło Cię pragnienie po to, aby z Twego przebitego boku wytrysnął zdrój żywej wody”.
Źródło pragnie, aby z niego pić
Wołanie Jezusa „pragnę” było bardzo bliskie błogosławionej Matce Teresie z Kalkuty. Wielokrotnie wspomina o nim w swoich pismach. Słowo „pragnę” widnieje obok wizerunku Ukrzyżowanego we wszystkich domach założonego przez nią zgromadzenia Misjonarek Miłości. Matka Teresa wyznaje w swoim „Testamencie duchowym”: „Jest dla mnie bardzo jasne, że u Misjonarek i Misjonarzy Miłości wszystko ma na celu jedynie ugaszenie pragnienia Jezusa. Jego słowa, zapisane na ścianie każdej naszej kaplicy, nie należą do przeszłości, ale są żywe tu i teraz, są wypowiadane dla Was. Czy w to wierzycie? Jeśli tak, to usłyszycie i odczujecie Jego obecność. (…) Jeśli mielibyście zapamiętać z tego listu tylko jedno, niech to będzie to: »pragnę«. To znacznie głębsze słowo, niż gdyby Jezus powiedział po prostu: »kocham was«. Dopóki nie będziecie wiedzieli, i to w bardzo osobisty sposób, że Jezus Was pragnie, nie będziecie w stanie poznać tego, kim chce On dla Was być; ani tego, kim chce, abyście Wy byli dla Niego”.
Matka Teresa wyjaśniając siostrom sens ich misji, nawiązywała do rozmowy Jezusa z Samarytanką. Pisała w liście: „Ten sam Bóg, który oświadcza, że nie musi nam wcale mówić, czy jest głodny, nie wahał się żebrać u Samarytanki o trochę wody. Był spragniony. Lecz mówiąc: »Daj Mi pić«, Stworzyciel domagał się właśnie miłości od swego biednego stworzenia. Był spragniony miłości. Ach! Czuję to bardziej niż kiedykolwiek: Jezusowi chce się pić. (...) Spotyka tylko niewdzięcznych...”.
Bóg pragnie – to zdanie było ważne także dla św. Teresy od Dzieciątka Jezus. „Miłość nie jest miłowana” – wołał swego czasu św. Franciszek z Asyżu. „Źródło pragnie, aby z niego pić” – mawiał św. Grzegorz z Nyssy. Teresa z Lisieux i Matka Teresa ugasiły swoją miłością pragnienie Boga, który pragnie być miłowany. Joseph Langford, współzałożyciel wraz z Matką Teresą kapłańskiej gałęzi zgromadzenia Misjonarzy Miłości, pisał: „Istniejemy po to, aby gasić pragnienie Boga, który chce naszej miłości, i w pewien sposób Bóg »istnieje« w naszym życiu po to, aby gasić nasze egzystencjalne pragnienie Jego miłości”.
„Boga nikt nigdy nie widział; Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, On nam Go objawił” (J 1,18). Wcielony Bóg objawił nam, że Bóg pragnie naszych pragnień, chce nas kochać, chce być obecnym w naszej duszy i zalać nas swoim miłosierdziem. Chce wciąż dawać siebie, taka jest Jego natura. Nasz Bóg „ma tylko tyle, ile daje” (H. U. von Balthasar). Jego miłość nieustannie rozlewa się na świat, na człowieka. „Miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany” (Rz 5,5). Bóg chce, abyśmy pozwolili Mu, by nas kochał.
Bóg mieszka w ubogich
Jak człowiek odpowie na pragnienie Boga? Jezusowi na krzyżu podano ocet. Komentatorzy interpretują to na dwa sposoby. Jedni twierdzą, że podanie octu było gestem wrogości wobec Jezusa, inni, że taki napój przynosił ulgę skazańcom.
Jedno jest pewne. Słowo „pragnę”, niezależnie od teologicznej głębi, pozostaje zawsze prośbą cierpiącego człowieka, wołaniem o wodę, o prosty gest miłości bliźniego. „Jeśli ktoś poda kubek zimnej wody jednemu z tych najmniejszych ze względu na to, że jest moim uczniem, nie utraci swojej zapłaty” (Mt 10,42). „Byłem spragniony, a daliście mi pić” (Mt 25,35). Te zdania z Ewangelii przypominają nam coś bardzo ważnego. Wołanie „pragnę” dochodzi nieustannie do naszych uszu. To wołanie najmniejszych, spragnionych, czyli żyjących w niedostatku, w biedzie materialnej lub moralnej. Jezus utożsamił się z tymi, którzy są głodni, spragnieni, chorzy, w więzieniu, z cudzoziemcami i z tymi, którzy są nadzy. „Zapewniam was: wszystko, co zrobiliście dla jednego z tych najmniejszych moich braci, zrobiliście dla Mnie” (Mt 25,40). Bóg jest blisko pokornych, małych, cierpiących. Sam staje się słaby. Ukrywa się w ubogich. Kto nie zatyka uszu na wołanie ubogich, wykluczonych, niesprawnych, samotnych, kto staje się ich przyjacielem, ten staje się przyjacielem Boga. Kto się odwraca od ubogich, odwraca się od Boga.
Wołanie „pragnę” w najuboższych usłyszał przed wiekami św. Franciszek, w naszych czasach bł. Matka Teresa. Oni i tylu innych świętych gasili pragnienie Jezusa, miłując najuboższych. Matka Teresa ułożyła modlitwę, która tajemnicę krzyża Chrystusa przekłada na program życia.
„Panie, kiedy jestem głodny, daj mi kogoś, kto potrzebuje pożywienia;
Kiedy chce mi się pić – kogoś, kto potrzebuje wody;
Kiedy jest mi zimno – kogoś, kogo trzeba ogrzać;
Kiedy zostanę zraniony, daj mi kogoś, kogo trzeba pocieszyć.
Kiedy mi ciąży mój krzyż, pozwól mi nieść krzyż innego człowieka razem z nim;
Kiedy jestem ubogi, zaprowadź mnie do potrzebującego;
Kiedy nie mam czasu, daj mi kogoś, komu przez chwilę mógłbym pomóc;
Kiedy spotka mnie upokorzenie, daj mi kogoś, kogo będę mógł chwalić;
Kiedy odczuję zniechęcenie, daj mi kogoś, kto potrzebuje otuchy;
Kiedy mi potrzeba zrozumienia ze strony innych, daj mi kogoś, komu potrzeba mojego zrozumienia;
Kiedy potrzebuję kogoś, kto się mną zaopiekuje, poślij mi kogoś, kogo ja mam otoczyć opieką;
Kiedy myślę tylko o sobie, skieruj moje myśli ku innemu człowiekowi”.
Nie można stać z wiarą i współczuciem pod krzyżem Jezusa, uciekając od przydrożnych ludzkich krzyży. Przydrożnych, czyli stojących obok mojej drogi. Ewangelia wywraca świat do góry nogami. Bóg nie mieszka już w górze, ale na dole, pośród najmniejszych. Aby Go tam odnaleźć, trzeba iść drogą w dół.
Modlitwa
Zbawicielu! Pragniesz wody, bo jesteś w agonii. Pragniesz agonii, bo chcesz stać się wodą życia dla nas. Pragnę – to słowo prosto z serca Boga, który chce mojego zbawienia, mojej miłości. To echo Bożego wołania: Adamie, gdzie jesteś? Jezu, otwórz moje uszy, bym usłyszał głos spragnionego Boga, bym nie chował się więcej w mroku grzechu, złości, pychy… Obym wyznał: moja dusza pragnie Ciebie Boże. Bez Ciebie ginę.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |