Kazania pasyjne. Sumienie ruszyło pod krzyżem

Jeśli widzi się cierpiącego Chrystusa, krzyż przestaje być obojętnym symbolem, lecz staje się lustrem, w którym człowiek zaczyna widzieć różne obrazy.

Wstęp

Czy można przejść obok krzyża obojętnie? Można. Zwłaszcza jeśli nie dostrzega się na krzyżu Jezusa. Czynią to miliony ludzi na świecie. Jeśli jednak widzi się cierpiącego Chrystusa, krzyż przestaje być obojętnym symbolem, lecz staje się lustrem, w którym człowiek zaczyna widzieć różne obrazy.

Przede wszystkim widzi w lustrze własne odbicie. Od niego samego zależy, na ile szczegółowo się temu odbiciu przygląda. Może po prostu rzucić okiem i nie wyciągając żadnych wniosków, spokojnie pójść dalej. Może też patrzeć uważnie, widzieć to, co dobre, i to, co złe. Może cieszyć się z tego, co dobre, i zacząć pracować nad naprawieniem tego, co złe. Może zgodzić się na to, aby ruszyło go sumienie i zacząć zmieniać swoje życie na lepsze.

Patrząc w lustro, człowiek widzi nie tylko siebie. Są tam też wizerunki innych. Pod krzyżem Chrystusa lub w jego pobliżu znaleźli się różni ludzie. Byli tam między innymi Piłat, Judasz, płaczące niewiasty, Szymon z Cyreny, dobry i zły łotr, setnik, Piotr. Jedni pozwolili, aby ruszyło ich sumienie, inni woleli zagłuszyć jego głos. Idąc w tym roku na Golgotę w czasie nabożeństw pasyjnych, będziemy patrzeć na cierpiącego Jezusa, rozważać Jego udręki i ból. Ale będziemy także spoglądać na tych spośród ludzi, których wizerunki w lustrze krzyża można dostrzec. I będziemy się przyglądać sobie. Po to, aby nas, stojących pod krzyżem, ruszyło sumienie.

I niedziela Wielkiego Postu

Piłat - wiedział, ale się nie odważył

Kazania pasyjne to rozważanie męki Jezusa Chrystusa. Wgłębiając się w Jego cierpienie, zbliżamy się krok po kroku do krzyża, po to, aby stanąć pod nim i spojrzeć. Można patrzeć na krzyż, jak w lustro. Można szukać w nim własnego odbicia. Można w nim szukać siebie. Krzyż umożliwia człowiekowi przyjrzenie się samemu sobie. Ale nie dlatego, że daje mu proste odbicie. Człowiek stojący pod krzyżem patrzy na ukrzyżowanego Jezusa Bożego Syna. Ten widok porusza. Sprawia, że rusza w człowieku sumienie.

Rozważając cierpienia Chrystusa, trzeba sobie uświadomić, że to ludzie Mu je sprawiali. Liczni ludzie. Bliscy i całkiem obcy. Był wśród nich Piłat – rzymski urzędnik wysokiej rangi. Człowiek, który nie znał jedynego Boga. To Piłat skazał Jezusa na śmierć krzyżową. To on kazał Go ubiczować. To on był sprawcą poniżenia, jakie spotkało Jezusa. To on wołał „Oto człowiek” wskazując tłumowi Chrystusa w koronie cierniowej i szacie udającej królewski płaszcz.

Światło poznania w człowieku

Jednak wczytując się w biblijne opisy spotkań Jezusa z Piłatem widzimy dziwną walkę, jaką rzymski namiestnik toczy z żądnym krwi tłumem i z sobą. Ten poganin wiedział, że to, czego od niego oczekiwali faryzeusze i rozkrzyczane rzesze, jest złe. Nie chciał skazać niewinnego człowieka. Próbował tego uniknąć. Dlaczego?

Piłat miał sumienie. Ma je każdy człowiek. Sumienie nie jest zarezerwowane tylko dla ludzi wierzących i znających dziesięć przykazań. Każdy człowiek ma swój udział w mądrości Stwórcy, który pozwala, by panował nad swymi działaniami i kierował sobą, uwzględniając prawdę i dobro. I każdy człowiek ma w sobie zmysł moralny, który pozwala mu za pomocą rozumu rozpoznać, czym jest dobro i zło, co jest prawdą, a co kłamstwem. Ten zmysł nazywany jest prawem naturalnym. (por. KKK 1954)

„Prawo naturalne jest zapisane i wyryte w duszy każdego człowieka, ponieważ jest ono rozumem ludzkim nakazującym czynić dobro, a zakazującym grzechu” – wyjaśniał papież Leon XIII.

Święty Tomasz z Akwinu mówił wprost: „Prawo naturalne nie jest niczym innym, jak światłem poznania złożonym w nas przez Boga; przez nie poznajemy, co należy czynić, a czego należy unikać. To światło lub to prawo dał Bóg stworzeniu”. Dlatego każdy człowiek wie, że nie wolno zabijać drugiego człowieka, że nie wolno kraść, że nie wolno kłamać...

Piłat miał w sobie zapisane prawo naturalne. Dlatego nie będąc ani wyznawcą Jezusa Chrystusa, ani członkiem Narodu Wybranego, wiedział, co jest dobre, a co złe. Wiedziała też jego żona, która posłała mu ostrzeżenie: „Nie miej nic do czynienia z tym Sprawiedliwym, bo dzisiaj we śnie wiele nacierpiałam się z Jego powodu”. Piłat wiedział, że to nie człowiek decyduje o tym, co jest dobra, a co złe. Wiedział, że skazanie na śmierć niewinnego człowieka jest czymś złym.

Między łapówką a groźbą

Piłat znał obiektywne dobro i zło. A jednak nie postąpił w zgodzie z głosem sumienia. I znów pytanie: dlaczego? Dlaczego tylu ludzi na świecie, wiedząc, co jest dobre, a co złe, wybiera zło?

Piłat nie od razu wybrał zło. W pierwszym odruchu posłuchał swojego sumienia. Zachował się jak pewien urzędnik, który namawiany do złamania przepisów, najpierw stanowczo odmówił. Odmówił też drugi raz i trzeci. W końcu jednak uległ, złamany z jednej strony obietnicą łapówki, a z drugiej groźbą fałszywego oskarżenia przed szefem.

Piłat walczył z pokusą łatwego pozbycia się kłopotu. W imię zasad, które podpowiadało mu sumienie, próbował ratować życie Jezusa. Walczył o Niego. Wymyślał sposoby. Ale równocześnie widać było, że nie jest do końca pewny swych racji. Nie bez powodu zapytał Jezusa: „Cóż to jest prawda?”. W tak podstawowej kwestii nie był pewny swego zdania. Zabrakło mu fundamentu. Czy zdawał sobie sprawę, że zadając to pytanie Jezusowi, który powiedział o sobie „Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem”, sprawił Mu ból? Nie mniejszy niż ten, gdy kierując się pokrętną logiką w imię ratowania mu życia, kazał Go ubiczować i dopuścił do poniżania Chrystusa przez żołnierzy. Być może liczył, że wzbudzi w żądnym krwi tłumie litość, chociaż takie tłumaczenie nie brzmi wiarygodnie.

Ale także ci, którzy żądając skazania niewinnego Jezusa, wystawiali sumienie Piłata na próbę, nie rezygnowali. Szukali słabych punktów. Wywierali presję. Krzyczeli. Udawali, że nie rozumieją propozycji wyjścia z sytuacji, jakim było odwołanie się do zwyczaju uwalniania jednego więźnia na święto. Odwrócili jego wybieg przeciwko niemu. Nie tylko nie obronił Chrystusa, ale jeszcze został zmuszony do wypuszczenia na wolność faktycznego zbrodniarza. Być może właśnie w tym momencie Piłat przegrał z własnym sumieniem. Gdy zobaczył, że jego dobre intencje dały zły owoc. Gdy przekonał się, że nie da się tutaj wygrać fortelem. Trzeba będzie jednoznacznie powiedzieć, że odmawia, bo tak mu podpowiada jego wewnętrzny głos, bo takie są zasady, którymi się kieruje w życiu. Trzeba będzie w imię tych zasad zaryzykować posadę, dochody, względny dobrobyt rodziny.

Z sumieniem trudniej

Piłatowi zabrakło siły i wytrwałości, aby kierować się sumieniem. Zabrakło mu jednoznaczności. Można też powiedzieć, że zabrakło mu odwagi. Przestraszył się konsekwencji życia zgodnego z sumieniem. Przestraszył się gróźb, jakie kierowali pod jego adresem faryzeusze i rozwrzeszczany tłum. Bał się, że jeśli nie ulegnie ich żądaniom, dojdzie do rozruchów i jego kariera będzie zagrożona. Znalazł się przed bardzo trudnym wyborem. Musiał wybrać między działaniem zgodnym z sumieniem a wygodnym, spokojnym i bezpiecznym życiem.

Przed takim wyborem wielokrotnie w życiu staje mnóstwo ludzi. Nie zawsze chodzi o sprawy tak wielkie, jak czyjeś życie. Często to sprawa drobnostek, w których wybór dobra podpowiadany przez sumienie wydaje się zbyt męczący, sprzeczny z regułami tego świata, niekorzystny. Wśród tylu pokus tego świata człowiek czuje się czasami bezradny. Zaczyna myśleć, że odrzucając głos sumienia wybiera mniejsze zło. Coś go jednak w głębi serca męczy, dlatego próbuje odsunąć od siebie odpowiedzialność za podjętą decyzję. Tak właśnie postąpił Piłat, umywając publicznie ręce. Wydawało mu się, że ucieknie przed swoim sumieniem, jeśli będzie udawał, że to nie on skazał Jezusa na śmierć. Dziś wielu jego naśladowców unika brania odpowiedzialności za swoje złe decyzje i czyny, tłumacząc się okolicznościami, dobrem rodziny, obawą przed utratą pracy. Jedną z częstych ofiar takiego myślenia jest właśnie prawda, o której rozmawiał z Jezusem Piłat. Ucieczka przed własnym sumieniem, przed życiem zgodnym z jego głosem, jest ucieczką przed prawdą. Prawdą o sobie samym. Przypomina unikanie spojrzeń w lustro, aby nie zobaczyć, że ma się brudną twarz.

Nie da się uciec przed tym głosem. „Kto sumienie posiada, niech cierpi, skoro zdał sobie sprawę z pomyłki. Będzie mu to karą – obok katorgi” – napisał Fiodor Dostojewski w „Zbrodni i karze”. Niektórzy ludzie myślą, że jeśli odrzucą wiarę, sumienie przestanie im wyrzucać zło, które popełnili. Zapominają, że sumienie jest niezależne od religii.

Jedna z legend o Poncjuszu Piłacie mówi, że do końca życia nie mógł uwolnić się od wyrzutów sumienia, nigdzie nie potrafił zagrzać miejsca i błąkał się nieustannie po całym rzymskim imperium. Inna legenda mówi, że się nawrócił i był gorliwym chrześcijaninem, który przez resztę życia próbował odkupić błąd, jaki popełnił, wydając wyrok na Jezusa. Obydwie pokazują, że potrzebujemy łaski, aby sumienie mogło nas ruszyć. Potrzebujemy objawienia Bożego, aby lepiej rozumieć prawo, które złożył w nas sam Bóg. I potrzebujemy takich chwil, w których sumienie wstrząsa całym naszym życiem. Dlatego idziemy pod krzyż. W spotkaniu z Jezusem zdobywamy się na odwagę wzięcia na siebie konsekwencji życia zgodnego z sumieniem.

Modlitwa: Panie Jezu, stojący przed Piłatem. Daj mi siłę do trwania przy prawdzie. Wesprzyj mnie, gdy muszę wybierać między tym, co podpowiada mi sumienie, a obroną doczesnych dóbr, takich jak wygoda, bezpieczeństwo, spokój. Dodaj mi odwagi do życia zgodnego z głosem sumienia i chroń mnie przed pokusą umywania rąk od odpowiedzialności za wszystko, co czynię.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Listopad 2024
N P W Ś C P S
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
Pobieranie... Pobieranie...