Jeśli widzi się cierpiącego Chrystusa, krzyż przestaje być obojętnym symbolem, lecz staje się lustrem, w którym człowiek zaczyna widzieć różne obrazy.
IV niedziela Wielkiego Postu
Zły i dobry łotr – przyznać się?
– Czy ty wiesz, jak wyglądasz? Lustra w domu nie masz? – spytał nauczyciel ucznia, który przypominał stracha na wróble. Reakcja na taką uwagę jest niemal zawsze taka sama – gwałtowna chęć spojrzenia w lustro, choćby najmniejsze, po to, aby sprawdzić, co naprawdę jest źle, co jest nie tak, co trzeba poprawić.
Ludzie rozsądni i doświadczeni mają prosty sposób, aby nie dopuścić do takich wpadek. Przed wyjściem z domu spoglądają w lustro. Sprawdzają, czy nie zawinął się im kołnierzyk, czy na bluzce lub marynarce nie widać jakiejś plamy, czy fryzura jest taka jak trzeba. Sprawdzają wszystko, zanim zobaczą nas inni ludzie, próbując zapobiec jakiejś przykrej wpadce.
Sumienie nie śpi
Sumienie bywa nazywane lustrem. Zwykle ludzie przypominają sobie o nim po popełnieniu grzechu, gdy odczuwają wyrzuty sumienia. Wtedy czują, że sumienie ich rusza. A przecież ono nie budzi się dopiero po grzechu. Sumienie jest w człowieku cały czas i także zanim coś zrobi, podpowiada mu, czy jest to dobre, czy złe. Sumienie pozwala uniknąć złych czynów i pomaga czynić dobro. Sumienie pozwala dokonywać właściwych wyborów. W każdej chwili, w każdej sytuacji.
Jesteśmy poddawani wielu pokusom. Czasami pokusa dotyczy spraw wielkiej wagi. Zdarzają się pokusy, aby zrobić drugiemu człowiekowi dużą krzywdę, żeby ukraść coś bardzo wartościowego, żeby sfałszować jakiś ważny dokument, żeby zdradzić kogoś, kto mnie kocha i mi ufa. O wiele częściej pokusy dotyczą spraw mniejszych, drobnych oszustw, niewielkich kłamstw, małych przykrości sprawianych innym, krótkich kłótni o byle co, niedużych sum wręczanych „dla życzliwości”, jazdy po pijanemu na niewielkim odcinku. Ale wybór, którego trzeba dokonać, jest zawsze taki sam – pomiędzy dobrem a złem.
Przez całą swoją mękę Jezus nieustannie znajdował się między dobrem a złem. Również stawał przed wieloma wyborami. W czasie modlitwy w Ogrójcu widać, że musiał podjąć decyzję i że nie była ona łatwa. Podejmowanie trudnych decyzji często sprawia ludziom ból. Opis tego, co wydarzyło się w ogrodzie oliwnym, pokazuje, że i Chrystus cierpiał, gdy stanął przed tym niesłychanie ważnym dla dziejów świata wyborem. To był dalszy ciąg tego, co z wydarzyło się u początków publicznej działalności Jezusa, gdy trzykrotnie był kuszony przez szatana na pustyni. Wtedy Jezus nie uległ, dokonał wyboru zgodnego z wolą Ojca w niebie, ale w biblijnym opisie tamtego wydarzenia znajduje się na zakończenie stwierdzenie, że szatan odstąpił od Niego „aż do czasu”. W Ogrójcu powrócił, znów kusząc.
Przez cały proces i drogę krzyżową Chrystus znajdował się między dobrem i złem, otaczali Go ludzie dobrzy i źli, ludzie, którzy starali się Mu sprawić cierpienie i tacy, którzy próbowali Jego ból zmniejszyć. W sposób szczególnie wyraźny to umieszczenie Jezusa między dobrem i złem widoczne było, gdy został przybity do krzyża. Znalazł się między dwoma skazańcami. Jednego z nich nazywamy dziś dobrym łotrem, o drugim mówimy, że był złym łotrem.
Dobry jak łotr
Czy łotr może być dobry? Czy człowiek, który popełnił w życiu coś bardzo złego, może okazać się jednak kimś wielkim? Niedawno Ojciec Święty Benedykt XVI wyjaśniał tę sprawę. „Także wśród świętych możliwe są spory, rozdźwięki i zatargi – mówił Papież. – Mnie się wydaje to bardzo pocieszające, widzimy bowiem, że święci »nie spadli z nieba«. Są ludźmi takimi jak my, mającymi nawet złożone problemy. Świętość nie polega na tym, że nigdy się nie pobłądziło czy zgrzeszyło. Świętość wzrasta w zdolności do nawrócenia, pokuty, gotowości do rozpoczęcia od nowa, przede wszystkim zaś zależy od zdolności do pojednania i przebaczenia”.
Dobry Łotr jest czczony jako święty (jego wspomnienie przypada 26 marca). Jest nawet patronem jednej z polskich diecezji. O tym, że został zaliczony do grona świętych, zadecydowało kilka chwil. Chwil wyjątkowych, gdy wisiał na krzyżu obok Jezusa.
Chrystus nawet w chwilach największego cierpienia był kuszony. Członkowie Wysokiej Rady drwiąco mówili: „Innych wybawiał, niechże teraz siebie wybawi, jeśli On jest Mesjaszem, Wybrańcem Bożym”. Szydzili z Niego także rzymscy żołnierze, krzycząc: „Jeśli Ty jesteś królem żydowskim, wybaw sam siebie”. Do tych drwin, zawierających straszną pokusę sprzeniewierzenia się woli Ojca i odrzucenia misji Odkupiciela, dołączył jeden ze złoczyńców, powieszonych na krzyżu obok Chrystusa. Ewangelista Łukasz zapisał: „Jeden ze złoczyńców, których tam powieszono, urągał Mu: »Czy Ty nie jesteś Mesjaszem? Wybaw więc siebie i nas«”.
To ogromna pokusa, nawołująca do okazania swojej wielkości, pokazania swej ważności i siły. To pokusa, która dotyka nie tylko ludzi sprawujących władzę w państwie, w samorządzie, w przedsiębiorstwie. Doznają jej także rodzice wobec swych dzieci, mąż wobec żony, żona wobec męża, brat wobec siostry, uczeń wobec ucznia. Nie jest łatwo pokonać tę pokusę. Wie o tym każdy, kto jej doświadczył. Kto miał szansę za wszelką cenę postawić na swoim, odkuć się za doznane krzywdy i upokorzenia.
W pokonywaniu tej wielkiej pokusy ukrzyżowany Jezus otrzymał pomoc z niespodziewanej strony. Jeden złoczyńca przyłączył się do kusicieli, „lecz drugi, karcąc go, rzekł: »Ty nawet Boga się nie boisz, chociaż tę samą karę ponosisz? My przecież – sprawiedliwie, odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki, ale On nic złego nie uczynił«. I dodał: »Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa«. Jezus mu odpowiedział: »Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju«”.
Na pozór nie zrobił niczego wielkiego. Po prostu się przyznał. Jednak nie jest łatwo się przyznać. To bardzo trudny wybór, przed którym staje się wielokrotnie w życiu. Nie jest łatwo przyznać się do złego. Niemal każdego dnia można zobaczyć w telewizji różnych ludzi, którzy na stawiane im zarzuty odpowiadają zaprzeczeniem. Niektórzy nawet wobec bezspornych faktów nie są w stanie powiedzieć: „Tak, zbłądziłem, popełniłem zło”. Postępują jak „zły łotr”. Do końca nie chcą, aby ruszyło ich sumienie. Nawet wobec ukrzyżowanego Chrystusa. Są smutnym ostrzeżeniem, że można stać pod krzyżem, patrzeć na cierpiącego Jezusa i ze wszystkich sił zagłuszać w sobie głos Boży.
Dobry Łotr pozwolił, aby ruszyło go sumienie. Pozwolił, aby ukazało mu wielkość zła, jakie popełnił. Nie uciekał przed prawdą. Odważnie wyznał ją publicznie. Zgodził się ponieść konsekwencje swych grzesznych czynów. To są wszystko trudne wybory dokonywane pod wpływem sumienia.
Moja wina
Podczas aktu pokuty w czasie Mszy świętej wypowiadamy słowa: „Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina”. Stojąc pod krzyżem Jezusa, trzeba się zastanowić, czy wypowiadam je świadomie, rozumiejąc, jaką niosą treść? Czy zdaję sobie sprawę, że publicznie, przed Bogiem i ludźmi, przyznaję się do swej grzeszności? Czy raczej wypowiadam je w taki sposób, jakby dotyczyły wszystkich innych, z wyjątkiem mnie? Czy bijąc się w piersi, mam przed oczami duże i małe zło, jakie ostatnio zostało przeze mnie popełnione?
Księża skarżą się, że podczas spowiedzi penitenci coraz częściej nie podają liczby ciężkich grzechów, że próbują się usprawiedliwiać, minimalizować grzech. Zdarza się, że ktoś wyznaje grzech, dodając, że on w tym nie widzi niczego złego, ale wymienia uczynek, bo tak każe Kościół. Niejeden spowiednik usłyszał od kogoś klękającego przy kratkach konfesjonału: „Ja właściwie nie mam grzechów. Nikogo nie zabiłem, niczego nie ukradłem...”. Coraz częściej grzechy ciężkie traktowane są jak lekkie, a lekkie w ogóle lekceważone. Coraz częściej można usłyszeć tłumaczenie, że ktoś nie chodzi do spowiedzi, bo nie widzi powodu, aby przed jakimś człowiekiem wyznawać swoje grzechy.
Historia Dobrego Łotra pokazuje, jak ważne jest uczciwe spojrzenie na wielkość popełnionego zła i przyznanie się do niego nie tylko przed Bogiem, ale także przed człowiekiem. Złoczyńca wyznał swoje grzechy nie tylko Jezusowi, ale również ludziom, których skrzywdził. Dlatego usłyszał z ust Jezusa obietnicę tak niezwykłą i dającą nadzieję wszystkim grzesznikom.
Modlitwa: Panie Jezu, kuszony nawet na krzyżu, umacniaj mnie, gdy doznaję pokusy. Daj mi mądrość i rozum, które pomogą mi przyjąć wskazania sumienia i według nich postępować. Dodaj mi odwagi, gdy muszę przyznać się do zła, zarówno w konfesjonale, jak i wobec skrzywdzonych przeze mnie ludzi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |