Wybranie nie jest owocem mojej decyzji. Jest decyzją Boga. Darem, łaską, szansą.
Na jednym z portali społecznościowych, pod linkiem do tekstu o postawie stojącej, nasz Czytelnik dopisał uwagę: „...STOIMY i dziękujemy ŻE NAS WYBRAŁEŚ. Smutne, ale coraz nam mniej po drodze ze świadomością, że jesteśmy wybrani. Trochę chyba też jest to "zasługa" tradycyjnej dydaktyki. Wybrany, to od kanonika wzwyż, raczej. No może jeszcze, albo nie będę wymieniał, bo Ktoś może się poczuć urażony, jeśli pominę...” Wypadało grzecznie za przypomnienie podziękować, uderzyć się w piersi i do zaplanowanego cyklu dołożyć jeden temat. Ważny.
Przed laty ks. Józef Tischner napisał, że wybranie jest kluczem do zrozumienia co znaczy być chrześcijaninem. Trudno nie przyznać mu racji. W katechezie i przepowiadaniu dużo mówi się o obowiązkach, stylu życia, przykazaniach, sumieniu, ale rzadko można usłyszeć o tym, że Bóg nas wybrał. Tymczasem cała tradycja Starego Testamentu mówi o narodzie wybranym, Nowy zaś jest księgą ludu, który Bóg „wybrał przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem” (Ef 1,4). W podobny sposób Jezus zwrócił się do uczniów podczas Ostatniej Wieczerzy: „Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili” (J 15,16).
Kontekst wypowiedzi i jej adresaci, to wszystko sprawia, że łatwiej jest zrozumieć słowo „wybór”. Mamy przed oczami te chwili, gdy Jezus stawał przed konkretnym człowiekiem i mówił „Pójdź za Mną”. Gorzej, gdy mamy wskazać moment wybrania w naszym życiu. Choć na pozór nie powinno to sprawiać trudności.
Pomocą w konkretnym umiejscowieniu w czasie i przestrzeni chwili naszego wybrania niech będą Obrzędy Chrześcijańskiego Wtajemniczenia Dorosłych. Na początku Wielkiego Postu kandydaci do chrztu przychodzą do świątyni i uczestniczą w tak zwanym Obrzędzie Wybrania, czyli wpisania imienia. Na samym początku celebrans, odpowiadając na prośbę przygotowującego wzywa: „Niechaj ci, którzy mają być wybrani, przystąpią razem ze swoimi chrzestnymi”. A po podaniu imienia i wpisaniu do księgi celebrans oznajmia: „zostaliście wybrani, aby w najbliższą Wigilię Paschalną przyjąć sakramenty chrześcijańskiego wtajemniczenia.
Warto na moment zatrzymać się nad ową księgą wybranych, do której wpisywane są imiona katechumenów. Ten zwyczaj nawiązuje do wizji, zapisanych w Księdze Apokalipsy. W rozdziale trzecim „szaty białe przywdzieje zwycięzca i z księgi życia imienia jego nie wymażę” (3,5). Dalej widzimy mieszkańców ziemi, oddających pokłon „władcy, którego imię nie jest zapisane od założenia świata w księdze życia zabitego Baranka” (13,8). Wreszcie, na końcu oglądamy „Miasto święte – Jeruzalem Nowe” (21,2), a w nim „tylko zapisani w księdze życia Baranka” (21,27). To dlatego w jednej z piosenek religijnych prosimy: „I w księdze życia imię moje zapisz i w szaty białe przyoblecz mnie, Panie. Przed Ojcem naszym i przed aniołami, niech będzie mego imienia wyznanie”.
Zatem wybrani, ich imiona zapisano w księdze, a na koniec odmawiana jest nad nimi piękna modlitwa: „Boże, Stwórco i Odkupicielu rodzaju ludzkiego, okaż się łaskawy wobec przybranych dzieci i przyjmij wybranych do ludu nowego przymierza, aby stając się dziećmi obietnicy, przez łaskę otrzymali to, czego nie mogli osiągnąć mocą sił przyrodzonych”.
Jeszcze piękniejszy jest egzorcyzm, jaki celebrans odmawia nad wybranymi: „Panie Jezu, Ty jesteś źródłem, którego wybrani pragną, i nauczycielem, którego poszukują. Tylko Ty jesteś święty, dlatego oni wobec Ciebie nie odważają się powiedzieć, że są niewinni (…) Z miłością zatem uwolnij ich od słabości, przywróć zdrowie chorym, nasyć pragnących i udziel im pokoju. Mocą twego imienia, które z wiarą wyznajemy, przybądź teraz i ulecz ich”.
Wracamy do pytania. Kiedy zostałem wybrany. Oczywiście w chwili, gdy rodzice poprosili o chrzest. Ktoś powie, że nie miał tej świadomości, że decyzję podjęto za niego. Otóż wybranie nie jest owocem mojej decyzji. Jest decyzją Boga. Darem, łaską, szansą. Dopóki nie zachwycę się tym, że On mnie dostrzegł i wybrał, chrześcijaństwo będzie dla mnie ciężarem, obciążeniem, brzemieniem które należy z siebie zrzucić. Dopiero odkrycie, że zostałem wybrany „z miłości”, jak czytamy w Liście do Efezjan, ciężar zostaje przemieniony we wdzięczność. W tę wdzięczność, o której w we wspomnieniach tajemnicy dnia mówimy: „dziękujemy, że nas wybrałeś, abyśmy stali przed Tobą i Tobie służyli”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |