Święty Jan Paweł II komentuje Psalm 141(140), nabierający niemal posmaku rachunku sumienia, po którym następuje zobowiązanie do wybierania zawsze dróg Bożych.
Katecheza wygłoszona 5 listopada 2003 roku.
1. W poprzednich katechezach dokonaliśmy ogólnego oglądu struktury i wartości Liturgii Nieszporów - tej wielkiej modlitwy wieczornej Kościoła. Teraz zajrzymy do jej wnętrza. Będzie to jakby pielgrzymka do swego rodzaju "ziemi świętej", jaką stanowią Psalmy i Pieśni. Zatrzymamy się przy każdej z tych poetyckich modlitw, które Bóg przypieczętował swoim natchnieniem. Są to wezwania, które z woli samego Pana mają być kierowane do Niego. Pragnie ich zatem słuchać, czując w nich bicie serc swych umiłowanych dzieci.
Zaczniemy od Psalmu 141 (140), który otwiera Nieszpory niedzielne pierwszego z czterech tygodni, na jakie po Soborze podzielona została wieczorna modlitwa Kościoła.
2. "Niech moja modlitwa będzie stale przed Tobą jak kadzidło". Wiersz 2 tego Psalmu można uznać za znak rozpoznawczy całej pieśni i jednoznaczne wyjaśnienie faktu, że znalazł się on w Liturgii Nieszporów. Wyrażona tu idea odzwierciedla ducha teologii prorockiej, łączącej w sposób głęboki kult z życiem, modlitwę z istnieniem.
Sama modlitwa, odmawiana z sercem czystym i szczerym, staje się ofiarą złożoną Bogu. Całe jestestwo osoby modlącej się staje się aktem ofiarnym, zapowiadając w ten sposób to, co zasugeruje później św. Paweł, gdy zachęci chrześcijan do składania swych ciał w żywej, świętej i miłej Bogu ofierze: jest to ofiara duchowa, którą On przyjmuje (por. Rz 12,1).
Ręce wzniesione w modlitwie są pomostem porozumienia z Bogiem, tak jak jest nim dym, unoszący się miłą wonią z ofiary podczas wieczornego obrzędu ofiarniczego.
3. Psalm przemawia następnie w tonie błagania, przekazanym nam w tekście, którego oryginał hebrajski nastręcza wiele trudności i niejasności interpretacyjnych (zwłaszcza w wierszach 4-7).
Ogólny sens można jednak utożsamić i przekształcić w rozważania i modlitwę. Przede wszystkim modlący się prosi Pana, aby nie dopuścił do tego, że jego usta (por. w. 3) i uczucia jego serca zostaną przyciągnięte i usidlone przez zło oraz przywiodą go do popełnienia "czynów niegodziwych" (por. w. 4). Słowa i uczynki są bowiem wyrazem moralnego wyboru osoby. Nietrudno o to, aby zło okazało się tak pociągające, że również wiernego popchnie do zakosztowania "wybornych potraw", którymi grzesznicy mogą poczęstować, gdy zasiądzie się z nimi do stołu, to znaczy weźmie się udział w ich nieprawych uczynkach.
Psalm nabiera niemal posmaku rachunku sumienia, po którym następuje zobowiązanie do wybierania zawsze dróg Bożych.
4. W tym miejscu jednak modlący się doznaje wstrząsu, który popycha go do żarliwej deklaracji, że odrzuci wszelkie wspólnictwo z nieprawym: za żadne skarby nie chce być gościem nieprawego ani pozwolić, by pachnące olejki, przygotowane dla wybitnych biesiadników (por. Ps 23 [22], 5), świadczyły o jego zażyłości z czyniącymi zło (por. Ps 141 [140], 5). Dla wyrażenia z większym zapałem swego radykalnego odcięcia się od złego, Psalmista wypowiada następnie pod jego adresem swe pełne oburzenia potępienie, wyrażone przez barwne odwołanie się do wyobrażeń gwałtownego osądu.
Chodzi tu o jedno z typowych złorzeczeń Psałterza (por. Ps 58 [57] i 109 [108]), mające na celu wyrażenie w sposób plastyczny a nawet malowniczy wrogości wobec zła, wyboru dobra i pewności, że Bóg wkracza w dzieje ze swym sądem surowego potępienia niesprawiedliwości (por. ww. 6-7).
5. Psalm zamyka ostatnie pełne ufności wezwanie (por. ww. 8-9): jest to pieśń wiary, wdzięczności i radości, w pewności, że wierny nie zostanie wciągnięty w nienawiść, jaką żywią do niego niegodziwcy i nie wpadnie w zasadzkę, jaką nań zastawili, gdy zobaczyli, że zdecydował się wybrać dobro. W ten sposób sprawiedliwy będzie mógł wyjść cało z każdej pułapki, jak powiada inny Psalm: "Dusza nasza jak ptak się wyrwała z sideł ptaszników, sidło się porwało, a my jesteśmy wolni" (Ps 124 [123], 7).
Zakończmy naszą lekturę Psalmu 141 [140], przywołując z powrotem obraz wyjścia, zawarty w modlitwie wieczornej, jako ofiary miłej Bogu. Wielki nauczyciel duchowy, żyjący między IV a V wiekiem, Jan Kasjan, który pochodząc ze Wschodu, dotarł w ostatnim okresie swego życia do południowej Galii, odczytał na nowo te słowa w kluczu chrystologicznym: "W nich bowiem można zrozumieć bardziej duchowo nawiązanie do ofiary wieczornej, złożonej przez Pana i Zbawiciela podczas Jego ostatniej wieczerzy i powierzonej apostołom, gdy zatwierdził początek świętych tajemnic Kościoła lub (można zrozumieć to odniesienie) do tej samej ofiary, jaką nazajutrz złożył wieczorem sam z siebie, podniósłszy własne ręce, ofiary, która będzie zanoszona aż do końca wieków dla zbawienia całego świata" (Le istituzioni cenobitiche, [wyd.] Abbazia di Praglia, Padova 1989, str. 92).