Modlitwa inspirowana Psalmami.
Z Psalmu 90
Obracasz w proch człowieka
i mówisz: «Wracajcie, synowie ludzcy».
Bo tysiąc lat w Twoich oczach
jest jak wczorajszy dzień, który minął,
albo straż nocna.
Porywasz ich, stają się niby sen poranny,
jak trawa, która rośnie:
rankiem zielona i kwitnąca,
wieczorem więdnie i usycha.
Aż boli gdy czyta się te słowa… Boli, bo to twarde zderzenie z rzeczywistością. Wydaje się niejednemu człowiekowi, że jest panem. No, niekoniecznie świata, ale swojego życia. Że może sięgać po co tylko zapragnie. A jeśli nie może, to tylko dlatego, że inni mają mocniejsze łokcie i szybciej dorwą się do upragnionego. Tymczasem nawet dzisiejsi zwycięzcy jutro okażą się pokonanymi. Przez czas. Może przez chorobę, na pewno przez śmierć. Nikt z tych, co osiemdziesiąt lat temu był ważny, w społeczności w której żył rozdawał karty, dziś już ważny nie jest. Co najwyżej zasłużony…
Między zielonym porankiem a wyschniętym wieczorem tak niewiele godzin…
Wiem, Boże, że czas płynie, a ja przemijam. Nie łudzę się, że przyszłość będzie lepsza niż dziś. Już nie. Już co najwyżej uda mi się zebrać jeszcze jakieś okruchy tego, po co dawniej sięgałem bez trudu i mogłem brać całymi garściami. Czas wielkich planów minął… Pomóż mi Boże unieść jeszcze przez jakiś czas to, co dziś niosę. Zanim będę musiał uznać, że naprawdę nie mam już sił…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |