To nie jest wcale łatwa modlitwa: prośba, by Pan przebaczył drugiemu człowiekowi.
Ludzie popełniają różne czyny z rozmaitych powodów. Często są wyrachowani i egoistycznie myślą tylko o sobie. Nie liczą się z innymi, których doświadcza ich buta i arogancja.
Wtedy tak łatwo pod wpływem bezsilnej bezradności wobec postępowania drugiego człowieka zacząć mu złorzeczyć lub przynajmniej prosić Boga o pomstę w moim imieniu. O odpłatę za krzywdę, której doświadczyłam.
A jednak ci wszyscy ludzie, źli i dobrzy, to moi bracia i siostry. Bóg jest tak samo ich Ojcem, jak i moim. Jeśli więc w moim sercu prawdziwie jest miłość Boga, nie mogę nie kochać drugiego człowieka, także tego, którego tak trudno kochać. Tego, z którym łączą mnie więzy krwi, z którym razem pracuję, któremu podlegam, od którego w jakikolwiek sposób jestem zależna.
Ale takie myślenie wymaga czegoś, co mnie przerasta. Muszę mieć nowe serce i nowego ducha. I oczy wiary. Jak to dobrze, że Ten, który wszystko stwarza, jest moim Tatusiem. On może stworzyć we mnie nowe, czyste serce i dać mi nowe, światłe oczy wiary, jeśli zgodzę się na „ból” tej „operacji”.
Czytania mszalne rozważa Elżbieta Krzewińska
Przeczytaj komentarze | 3 | Wszystkie komentarze »
Ostatnie komentarze:
wszystkie komentarze >
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.