Nie wiem, czy jest w nas ta otwartość na drugiego, to pytanie: „Kimże będzie to dziecię? Kimże ten człowiek jest?”. Tak jak współcześni Janowi, jesteśmy przecież świadkami życia innych, ich codzienność rozgrywa się na naszych oczach. Czy umiemy zobaczyć w nich ludzi niezwykłych, od łona matki powołanych przez Boga? Czy umiemy – jeśli nie odkryć – to chociaż zastanowić się nad ich miejscem w Bożym planie, ich znaczeniem dla świata całego?
My sami – w naszych kalkulacjach, odpowiedzialności za siebie, marzeniach – jesteśmy wyjątkowi, w jakimś sensie niezastępowalni. Bóg nadaje nam imię – mówi – „ciebie wybrałem, to ty”. Ta nasza misja, nasze powołanie – może rodzić u innych zdziwienie czy niepokój. „Nie ma nikogo w twoim rodzie, kto by nosił to imię” – mówią do Elżbiety. A jednak i ona, i Zachariasz potrafią w swoim dziecku zobaczyć spełnienie Bożych obietnic. Być może potrzebujemy takiego Zachariasza, takiej Elżbiety obok siebie jako świadków . Być może wobec innych musimy stać się do nich podobni.
Czytania mszalne rozważa Katarzyna Solecka
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.