W mojej diecezji biskup onegdaj wydał rozporządzenie na mocy ktorego wierni mieli się ograniczyć tylko do jednej formy:albo skłon albo podanie ręki z wyraznym zaznaczeniem, z e tylko najbliższym 2 sąsiadom. Aha i jesli te formy to już bez szemrania,,pokój nam wszystkim"
Żenada jak można powiedzieć że podawanie ręki to przekazywanie zarazków znak pokoju to okazywanie sobie życzliwości i wzajemnej miłości nie rozumiem dlaczego ktoś nie tego nie pochwala. U mnie w parafii mało jest życzliwości ale gdy idę na wspólnotowe spotkanie od razu czuję że wokół mnie są ludzie którzy naprawdę życzą mi tego co najlepsze
A w mojej parafii to mało kto skłoni głowę i się popatrzy, nie wspominając o podaniu ręki. Takie czasy że do kościoła się idzie by "odbębnić" by w razie czego powiedzieć "przecież chodziłem do kościoła" a nie z potrzeby ducha. Więc i głową się nie chce skinąć, a do wyjścia kto pierwszy się szybko dopychać a potem stanie na polu i oglądanie kto jak ubrany itp. Obłuda i pogańskie tradycje, ot to co większość katolików pociąga.
Kiedyś - na znak pokoju - ludzie skłaniali do siebie głowy. Teraz jest zwyczaj podawania dłoni. Nie znoszę dotykać obcych ludzi, czuję do tego obrzydzenie. Nie wiem, czy ci ludzie mają czyste ręce, poza tym widzę, że np. mają na dłoniach kurzajki, czasem wycierają nos, grzebią w uchu - a potem podają tę rękę. Czy ktoś ma podobne odczucia - i jak sobie radzić? Czy - gdy nie podam ręki komuś, kto do mnie wyciąga swoją - to będzie wielkie uchybienie?
Aha i jesli te formy to już bez szemrania,,pokój nam wszystkim"
Takie czasy że do kościoła się idzie by "odbębnić" by w razie czego powiedzieć "przecież chodziłem do kościoła" a nie z potrzeby ducha. Więc i głową się nie chce skinąć, a do wyjścia kto pierwszy się szybko dopychać a potem stanie na polu i oglądanie kto jak ubrany itp.
Obłuda i pogańskie tradycje, ot to co większość katolików pociąga.