Chodzę codziennie na Mszę roratnią - pierwszą Mszę o wschodzie słońca w okresie Adwentu. Ja chodzę na tę najwcześniejszą, o 6:30, w innych kościołach w moim mieście są o różnych godzinach. Kto chce skorzystać z "takiej" Mszy, to ma możliwość. Na Mszy czuję obecność Boga, choć ona jest poświęcona NMP. Odnoszę wrażenie, jakby Tabernakulum było otwarte na oścież. Na Mszę przychodzi młodzież przygotowująca się do bierzmowania i dużo osób starszych. Wszyscy "chlubią" się ładnymi lampionami. Msza jest inna, gdyż Ojciec Klasztoru wygłasza kazania o tematyce nawołującej każdego do zwrócenia się ku Bogu, dlatego, że Bóg przychodząc do każdego chce u niego zamieszkać. A jeśli małego Jezusa nie przyjmiemy do swojego serca, to "dorosłego" będzie nam trudno, bo każdy z nas - my i Jezus będziemy mieć większe problemy z otwarciem się na Boga. Nasze serce będzie twardniało na pójście za Jezusem: ......... Niebiosa, rosę spuście nam z góry; Sprawiedliwego wylejcie, chmury. Grzech nas oszpecił i w sprośnej postaci stoim przed Tobą, jakby trędowaci.
Dla tych co nie moga w tygodniu polecam roraty dla dorosłych w soboty o gogodz.7.00 rano u O.Oblatów w Lublincu. Szkoda że to juz ostatnie w tym roku ale w przyszłym przed nami.
.........
Niebiosa, rosę spuście nam z góry;
Sprawiedliwego wylejcie, chmury.
Grzech nas oszpecił i w sprośnej postaci
stoim przed Tobą, jakby trędowaci.