Proste i zarazem skomplikowane. Zależy jak do sprawy podejść.
Jeśli Bóg jest w życiu na pierwszym miejscu, to wszystko jest na właściwym. Niby proste. Teoretycznie.
W pierwszą Niedzielę Adwentu Jezus zaprasza nas do winnicy. „Aby zobaczyć, czy kwitnie winorośl, czy otwarły się pączki..."
Czyli dla tych, którzy decydują się budować, odbudować czy przebudować swoją duchowość.
Nikt nie jest samotną wyspą – twierdził Klasyk. To prawda. Budując gmach swojej pobożności trzeba się wesprzeć na wspólnocie. A przynajmniej być w niej osadzonym.
Najważniejsze to stawiać Boga na pierwszym miejscu. No dobrze. Ale czy faktycznie tak to u mnie jest, skoro tyle razy zdarzają mi się większe i mniejsze upadki?
Wierzę w Boga, spotykam się z Nim na modlitwie. Ale właściwie... Kim On jest?
Ten, kto nie ma uczuć, jest psychopatą. Problem tylko w tym, by nie przeceniać ich wartości. I w życiu codziennym, i w wierze.
Wiara to w pierwszym rzędzie nie przyjęcie pewnych prawd intelektem czy zgoda na takie czy inne zasady. To wszystko musi wypływać z zachwytu spotkania z Bogiem.
Życie jest określone przez głębię, dojrzałość naszego zaufania, przez naszą gotowość do zaufania. Przez fakt Komu/czemu ufamy.
Jest wielka różnica między ludzką słabością a złą wolą.