Mistyka dla Karola Wojtyły nie była jakimś nadzwyczajnym, nadprzyrodzonym doświadczeniem, ale centrum relacji człowieka z Bogiem, relacji miłości i pewności.
Czemu wiec jestem tu, gdzie jestem? Czemu Bóg tak pokierował moimi losami? Czemu spotyka mnie tak trudne doświadczenie?
Każde doświadczenie wiary, zarówno to spektakularne, jak i to powszednie ma pobudzać mnie do poszukiwania w nim Jezusa.
Jezus uczy nas, że śmierć nie jest niczym złym. Jest bolesna, ale tylko dzięki śmierci można doświadczyć zmartwychwstania.
Być może nikt nas jeszcze nie sprawdził. Owszem, przeżywaliśmy trudy, niepokoje, doświadczyliśmy cierpienia. Ale czy przetestowano także nasze najczulsze miejsce?
Czasem tak dzieje się w życiu i doświadczeniu szkolnej katechezy. Ileż trzeba nadziei, aby się nie poddać i ucieszyć zaskakującym finałem.
Mówiąc innymi słowami, mniej zgrabnie: Bóg nam coś dał i nadal nam będzie dawał, aż doświadczymy najbardziej jak można Jego miłości.
I nam czasem łatwo zapominać o cudach, które już się stały, o doświadczeniu życia z Bogiem – nas jako wspólnoty i nas osobiście.
Jest to noc czuwania. Schodzimy się po to, by doświadczyć wielkich tajemnic, dostępnych dla nas przez znaki, które musimy poznać i zrozumieć.
Cieszyć się, kiedy spotykają mnie doświadczenia? Do tego nie dorosłem. Nie dorosłem, choć dla wielu świeżo nawróconych chrześcijan to chleb powszedni.
Da się zamknąć Tego, który tchnie kędy chce, prowadzi do całej prawdy, mówi co usłyszy, w jakiejkolwiek liczbie skończonej?