Mimo licznych doświadczeń wiary, cudów, gdy przychodzi trudność, zwątpienie, zapominam, że były
Ile rozgoryczenia i cierpienia, gdy nie można doświadczyć nawet ułamka własnej wolności.
Może się wydawać, że cierpienie czy trudne doświadczenia uderzają w nas zupełnie przypadkowo...
Może trzeba ogłuchnąć by wreszcie usłyszeć. Oślepnąć, by zobaczyć. Doświadczyć niemocy by uwierzyć.
Wytrwałość. To, co nie dokonuje się od razu. Doświadczenia nanizywane na sznurek codzienności.
Doświadczenie pokornej wiary pozwala zakwestionować własne słabości i otworzyć się na dotyk Bożej łaski.
Chrześcijanin jest tym, który doświadczył Bożego błogosławieństwa. Dlatego dzieli się nim z innymi.
By nas ocalił od śmierci. Byśmy doświadczyli radości i wesela w Jego dniu.
Nie da się bagatelizować złych doświadczeń. Nie można udawać, że nic się nie stało...
Nie widziałam Zmartwychwstałego na własne oczy, ale doświadczyłam wielu łask płynących z Jego zmartwychwstania.
Da się zamknąć Tego, który tchnie kędy chce, prowadzi do całej prawdy, mówi co usłyszy, w jakiejkolwiek liczbie skończonej?