Nieustanne nawracanie wiąże się z pielęgnowaniem pamięci o cudach, jakie Pan Bóg uczynił i nieustannie czyni w moim życiu.
Czymże jest płonąca lampa bez pamięci o przyszłości? Tylko pustym znakiem? Czy może rechotem zagłuszającym lęk przed bliżej nie znanym?
Myśli, pamięć, przeżycia, wyobraźnia.... Jeżeli koncentrujemy się na nich, to przeszkadzają i nie pozwalają wejść w żywą więź z Bogiem.
Niech wreszcie wejdzie w rzeczywistość mojego grzechu, w zatwardziałość serca i pamięci, które nie pozwalają wybaczyć tym, którzy mnie skrzywdzili.
Dzień Zaduszny - nie chodzi tu o sentymentalną pamięć o zmarłych, ale nasze pełne zaangażowanie, aby pomóc duszom oczyszczającym się w czyśćcu.
Tylko pamięć o tym, że Pan mnie przenika, zna moje słowa, zanim je wypowiem, może ustrzec mnie od wejścia na drogę zła.
Dość łatwo przychodzi nam obiecywać modlitwę, wsparcie, pamięć, miłość. Wyrażamy internetową ikonką nasze współczucie i życzliwość. Przekazujemy maile z prośbą o pomoc, modlitwę. I …?
Brak refleksji prowadzi do utraty pamięci o wielkich dziełach, jakich On sam dokonał w moim życiu: jak mnie ocalił, jak wyprowadził mnie z Egiptu
W historii tego świętego miejsca nie brakowało dramatycznych chwil. Z czasem wszystkie jednak zostały zapomniane. Pozostało tylko to, co najważniejsze: pamięć o narodzeniu Chrystusa.
Moje życie kiedyś się skończy. Co po mnie zostanie? Bo przecież nie pamięć w ludzkich sercach. Bez żartów. A nawet jeśli, po co mi ona?
Jest wielka różnica między ludzką słabością a złą wolą.