Jezus zaprasza nas po sięgnięcie do „duchowej apteczki”. Nie tylko po leki uśmierzające ból, ale i uodparniające szczepionki.
Pozornie żywi, a przecież umarli. Pełni gniewu wobec wszystkiego, w czym widać życie. Spotkanie z dobrem sprawia ból...
Przeciskanie się boli. Człowiek doświadcza, jak wiele jeszcze w nim samym tego, co zatrzymuje, co spowalnia.
Niezwykle trudno w bólu przyjąć, że moje cierpienie dla kogoś może być ocaleniem. Odpowiedzią na czyjś krzyk: „ratuj”!
Jakiej wielkości potrzeba, by z godnością w milczeniu znosić zniewagi i poniżenie. Przyjąć cierpienie, ból bez buntu i krzyku.
On jest w samym centrum każdego cierpienia. Doświadczył je na Sobie. Ludzki ból przeniknął Go do szpiku pogruchotanych kości.
Paradoksalnie świat najbardziej cierpi wtedy, kiedy odrzuca Jezusa. Stąd tak wiele w nim, oprócz katastrof naturalnych, bólu i cierpienia.
Rozłam między ludźmi jest bolesny i trudny do udźwignięcia. Jezus chce jednak, by bardziej bolało mnie odwrócenie się od Niego.
Tam, gdzie panuje nienawiść i chęć odwetu, gdzie wojna przynosi ból i śmierć niewinnych, potrzeba miłosiernej miłości Boga...
Bóg nie ucisza, nie przerywa naszego krzyku. Przeciwnie, przyznaje człowiekowi prawo do wyrażenia przed Nim swojego bólu.
Lepiej niż oryginalnym być wiernym.