Żyjąc w świecie, mamy różne zobowiązania wobec ważnych spraw, ludzi, układów. I zwykle jedne przedkładamy nad drugie; bo są łatwiejsze-istotniejsze-milsze sercu.
Póki deklaracje przywiązania do Boga nie będą miały potwierdzenia w codzienności, póty nie będą wyrazem mojej wiary
Przywiązanie do zwyczaju czasem jest jak przepaska na oczach. Zatrzymuje człowieka w jednym miejscu. Pielgrzymowanie zamienia się w stagnację.
Oddanie Cezarowi, tego, co do niego należy, to zerwanie z moimi ziemskimi przywiązaniami. Z tym, co wyzwala we mnie pychę i zagłusza miłość.
Przywiązany do tego życia jak pies do budy nie chcę czasem wierzyć, że tuż za rogiem śmierci jest życie znacznie ciekawsze i piękniejsze.
Przepisy liturgiczne są ważne,ale zatrzymując się na nich stajemy przed niebezpieczeństwem uczestnictwa zewnętrznego, przywiązanego do formy, nie zwracającego uwagi na treść.
Tę modlitwę podyktował Pan Jezus siostrze Faustynie w Wilnie w 1935 roku. W następnych objawieniach ukazał jej wartość i skuteczność oraz przekazał obietnice do niej przywiązane.
Co zrobić, kiedy chciałoby się pohasać? Jest późny wieczór. Czytam w okienku internetowego komunikatora dramatyczne pytanie skierowane do mnie przez młodego, niedawno nawróconego człowieka, który w ten sposób pisze o swoim przywiązaniu do grzechu.
Człowiek bogaty, o którym mówi Jezus to ten, który przywiązany jest do tego, co posiada tak bardzo, że nie widzi już Boga i innych ludzi, zwłaszcza potrzebujących
Zbytnio przywiązana do własnych oczekiwań, nie interesuję się tym, czego Bóg może chcieć ode mnie. A On po prostu pragnie się ze mną spotkać i to największy z cudów – Wszechmocny Bóg tęskni za małym i grzesznym człowiekiem
… choć do jednego celu.