Rany niedowiarstwa, grzechu, słabości, okaleczenie przez bliźnich, to wszystko może znaleźć uzdrowienie tylko w chwalebnych ranach Jezusa. Jego rany są szansą dla naszych ran.
Mamy siebie uniżać, to znaczy mamy starać się o pokorę w swoim patrzeniu na siebie, na bliźniego, na Boga.
Jeśli rezygnując z rękoczynów zostawiam dla siebie cały arsenał innych możliwości uderzenia w bliźniego jaki ze mnie uczeń Chrystusa?
Za wszystko, co mówimy, co robimy, w jaki sposób myślimy o bliźnim (ale i o nas samych) jesteśmy odpowiedzialni przed Panem.
Dla bliźniego trzeba oddać nie tylko pieniądze, czas, swoją dumę, świętą rację czy swoje ambicje. Trzeba oddać wszystko.
Modlitwa daje wrażliwość, post środki, a w jałmużnie wyraża się miłość bliźniego. Jednak wszystkie te praktyki niewiele znaczą, o ile nie wypływają z miłości.
Mogę nieustannie troszczyć się sprawy Twojego Kościoła, a nie dostrzegać niewielkich spraw bliźniego – niewielkich w moim mniemaniu, ale dla niego ogromnie istotnych.
Boże, Ty zawarłeś wszystkie nakazy świętego Prawa w przykazaniu miłości Ciebie i bliźniego, spraw, abyśmy zachowując Twoje przykazania, zasłużyli na życie wieczne. Przez naszego Pana…
Boże, Ty zwarłeś wszystkie nakazy świętego Prawa w przykazaniu miłości Ciebie i bliźniego, spraw, abyśmy zachowując Twoje przykazania, zasłużyli na życie wieczne. Przez naszego Pana...
Skoro Bóg stworzył cały świat, skoro On jest Twórcą planet, oceanów, gór, istot niebieskich, ziemskich i podziemnych, to On stworzył serce i umysł mój i bliźniego mego.
Być Kościołem Matką mającym oczy Matki. Czyli widzieć. Nie tylko to, co leży na ulicy, rzuca się w oczy, epatuje biedą...