Skoczne kolędy płynące z głośników supermarketów wypełnionych świątecznymi dekoracjami, radosna krzątanina ludzi myślących już tylko o Bożym Narodzeniu... W krajach Europy Zachodniej Adwent jest obecnie traktowany niemal jak karnawał. Ale nawet u nas wciąż trzeba powtarzać, że to okres zadumy i refleksji. Być może dlatego, że zanikły zupełnie stare obyczaje, które przypominały ludziom o charakterze tego czasu.
W dawnej Polsce istniał zwyczaj codziennego dęcia w trąby w Adwencie. Miało to przypominać o oczekiwaniu na powtórne przyjście Zbawiciela, które – jak pisał św. Paweł w I Liście do Tesaloniczan – będzie ogłoszone "dźwiękiem trąby Bożej". W niektórych wsiach w Polsce zwyczaj ten przetrwał do II wojny światowej.
Ligawka na roratachTak o tym pisał najsłynniejszy polski badacz folkloru, Oskar Kolberg (1814-1890): "Ligawki duże oprócz dawania sygnałów pasterskich na bydło, ostrzegania przed dzikimi zwierzętami na całym Podlasiu służyły także do otrąbywania Adwentu, były jakby symbolem trąby Archanioła, mającego zwiastować światu rychłe przyjście Zbawiciela. Podczas Adwentu lud wiejski co niedziela o godz. 4-tej rano wchodzi do Kościoła na roraty tak, że ledwie jedna osoba pozostaje w chacie na straży. Poprzez cały Adwent natomiast około godziny ósmej z wieczora wygrywają swe melodie parobcy na ligawkach wyrobionych z wierzbowego lub lipowego drzewa, rozłupanego a następnie wyżłobionego wewnątrz, wreszcie złożonego znów i oklejonego słomą. Nabitą jest ona obrączkami drewnianymi i ma z końca węższego bączek do zadęcia, chcąc mieć odgłos jej donośnym i przyjemnym kładą ligawkę w krypie do pojenia bydła i zamrażają (zamarznięta woda wygładza nierówności wewnątrz ligawki, zasklepiając wszelkie szpary). W czasie rorat przychodzą niektórzy z tymi ligawkami do Kościoła i grają na nich podczas Podniesienia i przy Mszy Świętej".
Natomiast w wydanej w latach 1901-1903 "Encyklopedii Staropolskiej" Zygmunt Gloger pod hasłem "ligawka, legawka" pisze tak: "Wielka drewniana trąba, instrument muzyczny wiejski, pod gołym niebem tylko używany, może najstarszy z narzędzi muzycznych w Polsce. Arab Al-Behri, piszący o Polsce i Słowianach w wieku X-XI tak się wyraża o ich muzyce: "Mają różne instrumenta ze strunami i dęte, mają instrument dęty, którego długość przechodzi 2 łokcie". Była to niewątpliwie ligawka. Ligawka dzisiejsza, długa na kilka stóp, czasem prosta, częściej nieco łukowata, w szerszym końcu kilka cali średnicy mająca, w węższym do ust zakończona krótkim lejkiem. Głos jej przenikliwy, podobny nieco do tonu oboja, lub ostrzejszy i znacznie silniejszy. Nazwa ligawka pochodzi od legania, czyli opierania jej (zwykle na płocie) podczas trąbienia. Właściwa bowiem ligawka 2 do 3 łokci długa, jest zbyt ciężką, aby grać na niej swobodnie bez oparcia (...). Na Mazowszu i Podlasiu w każdej wsi miewano po kilka ligawek i dotąd niektórzy mają. W lasach nawoływano niemi bydło, a przy domu grano codziennie cały adwent, dobywając uroczyste tony g, c, e, g, c, a, g, c, itp. Dla przypomnienia Sądu Ostatecznego, do którego pobudkę zatrąbił światu archanioł. Głos ligawki w cichy i pogodny wieczór zimowy, podczas adwentu, słyszeć można w odległości półmilowej".
Gloger podaje także informację o zmarłym w 1838 r. arcybiskupie warszawskim Stanisławie Choromańskim, który był miłośnikiem "poetyckiego zwyczaju" gry na ligawce w Adwencie i polecał młodzieży parafialnej w Zambrowie (gdy był tam proboszczem) w czasie pasterki grać na tych instrumentach.
Natomiast Stanisław Dworakowski, etnograf z okresu międzywojennego, pisze: "z miejscowych zwyczajów ludowych, które charakteryzują okres poprzedzający Boże Narodzenie, należy wymienić przede wszystkim grę na ligawkach".