„Zaprawdę, powiadam wam: jeden z was mnie zdradzi.” I „biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany. Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził”. - Czy nie ja, Rabbi? – zapytał zdrajca. - Tak jest, ty – usłyszał.
Już to zaplanował. Już wziął pieniądze. Już szukał sposobności… I nagle słyszy: Jeden z was mnie zdradzi. Ale to nie przyniesie mu dobra, tylko klęskę. Trudno o wyraźniejsze ostrzeżenie: opamiętaj się. Jeszcze możesz. Sprowadzasz na siebie wielkie nieszczęście. Tak, o ciebie chodzi.
Po ludzku byłoby: wyrzucić zdrajcę z wieczerzy. Po ludzku byłoby: uwięzić. Doprowadzony do ostateczności człowiek mógłby nawet zabić. Bóg mówi: opamiętaj się. Już nie ze względu na mnie, ale na siebie. I podaje kęs chleba.
To jeszcze nie ostatni gest wobec zdrajcy. W Getsemani zwróci się do niego: „przyjacielu”. Ja cię nie odrzucam. Nawet ten czyn nie może cię oderwać od mojej miłości. Nic nie może cię od niej odłączyć.
Przyjacielu.
Boże, daj mi zawsze pamiętać, że nic i nikt nie może mnie odłączyć od Twojej miłości. Ty nigdy nie gorszysz się człowiekiem i nigdy nie nudzisz się przebaczaniem.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.