Józef uczy nas, aby niewiele mówić, ale skutecznie działać. Pytał w gospodach o nocleg dla brzemiennej Maryi, znalazł miejsce na poród Syna w pasterskiej szopie.
Okazuje się, że wielomówstwem można bardzo łatwo osłabić autorytet wypowiadanego słowa. W świecie, który cierpi na „chorobę przegadania”, słowa się dewaluują. A jeśli mijają się z prawdą, albo nie są poparte czynami – to już zupełnie tracą na znaczeniu. We współczesnej cywilizacji adwentowej, zanurzonej w gwarze przedświątecznego biegania, krzykliwych reklam oraz narzucających się nowych okazji i promocji warto zatrzymać się, zwolnić kroku i przypatrzeć się św. Józefowi. Wszystko po to, żeby ubogacić swoje wnętrze, aby nie stać się „jak miedź brzęcząca, albo cymbał brzmiący” (1 Kor 13, 1).
Nasze zbliżanie się do Bożego Narodzenia, przygotowanie do przyjęcia i zachowania Jezusa w naszym życiu, jest doskonałą okazją do nawiązania osobistej więzi ze św. Józefem. Nie ma innego sposobu, żeby zrozumieć tego męża Bożego, jak spojrzeć na jego życie w świetle milczenia – sam Święty nie wypowiedział przecież na kartach Biblii ani jednego słowa. Ten tajemniczy i milczący Józefa, przy czym jego milczenie jest pełne wiary w sercu, działa przez miłość. On kocha, więc czyni wolę Bożą, strzeże słowa Najwyższego. Małomówny Józef jest pełen pokory, która każe mu podporządkować swoje życie Jezusowi i Maryi. Jego cicha, ale skuteczna obecność w domu nazaretańskim oraz gotowość odpowiedzi na znaki czasu, które Bóg odsłaniał przed nim stopniowo, potwierdza jego duchową dojrzałość.
Żeby dojrzewać do owocnego działania, potrzebne jest nieustanne zanurzenie w Bogu. Dialog serc nie potrzebuje nic poza ciszą. Jak to uczynić? Trzeba najpierw ciszy zewnętrznej, która pomaga w osiągnięciu wewnętrznego milczenia. Benedykt XVI zauważa: „Prawdziwe wyciszenie oznacza odnalezienie nowego wewnętrznego porządku. (…) Cisza oznacza rozwinięcie zmysłów wewnętrznych – zmysłu sumienia, poczucia tego, co w nas wieczne, wrażliwości na głos Boga”.
Józef uczy nas, aby niewiele mówić, ale skutecznie działać. Pytał w gospodach o nocleg dla brzemiennej Maryi, znalazł miejsce na poród Syna w pasterskiej szopie. On nadał imię Dziecku oraz zaprowadził Maryję z Jezusem do świątyni jerozolimskiej, by postąpić zgodnie z przepisami Prawa Pańskiego. Złożył tam również ofiarę wykupu. Gdy dowiedział się, że Jezus jest narażony na śmierć, zdecydował się na emigrację do Egiptu. Sam zorganizował również powrót, gdy niebezpieczeństwo minęło. Ale w obawie o los Jezusa nie poszedł do Judei, ale osiadł w galilejskim Nazarecie.
Józef zatroskany o życie Świętej Rodziny przypomina, że owocne działanie musi mieć swój trwały, duchowy fundament – inaczej przerodzi się w bezowocne bicie piany, a my sami staniemy się „heretykami czynu”. Zgodnie z myślą św. Augustyna, Opiekun Odkupiciela wskazuje nam w czasie tegorocznego Adwentu: „karmię was tym, czym sam żyję”. Nie można „zarazić” innych potrzebą milczenia, poszukiwania ciszy i wsłuchiwania się w głos Boży, nie mając samemu takiego doświadczenia, robiąc wokół siebie wiele zamieszania i hałasu, wpatrując się jedynie w swoje a nie Boże Oblicze.
Święty Józefie, który swoje życie uczyniłeś hymnem ciszy, ucz nas łączyć wewnętrzne doświadczenie Boga z wprowadzaniem usłyszanych słów w czyn. Byśmy potrafili dostrzec ślady Bożej dobroci i obecności. I stawali się posłuszni wezwaniu: Idźcie i głoście.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |