Oszczędzić wroga? (1 Sm 26,2.7-9.12-13.22-23; Ps 103; 1 Kor 15,45-49; J 13,34; Łk 6,27-38)
To, że Dawid nie wykorzystał możliwości zabicia Saula niejednemu nie mieści się w głowie. Wróg jest przecież po to, aby go niszczyć. Bo jeżeli ty nie zniszczysz swego wroga, przy pierwszej nadarzającej się okazji on zniszczy ciebie. Takie, według wielu, są zasady tego świata, a kto ich nie przestrzega, ten przegrywa.
W dużej części dzięki mediom nasza rzeczywistość wypełniona jest agresją i nienawiścią. Zmuszeni jesteśmy śledzić nieustanne wojny podjazdowe polityków i po wielokroć słuchać, jak obrzucają się inwektwami. Musimy dowiadywać się o przeróżnych zbrodniach i aferach. Nawet rozgrywki sportowe prezentowane są nie jako szlachetna rywalizacja, lecz jako rodzaj wojny. Dziennikarze chyba lubią używać bitewnej terminologii.
„Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą; błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, którzy was oczerniają” - powiedział Jezus. Czy On nie za dużo od nas wymaga? Coraz częściej mamy problemy, żeby miłością odpowiadać na miłość, a Chrystus każe nam kochać tych, którzy nas nienawidzą... Jak to robić w świecie, w którym miłość, miłosierdzie, przebaczenie, jest traktowane jako dowód słabości?
Chwileczkę... Przecież Jezus kocha tych, którzy Go nienawidzą. I nie przegrywa. Tak to działa! No to spróbuję...
Poprawianie Bożej mądrości (Syr 1,1-10; Ps 93; 2 Tm 1,10b; Mk 9,14-29)
Człowiek od tysięcy lat mierzy się z Bożą mądrością. Próbuje ją pojąć swoim stworzonym przez Boga rozumem. Sądzi, że powiększając swą wiedzę o świecie, zdoła przeniknąć Boży zamysł. Co jakiś czas dochodzi do wniosku, że już się z Bogiem zrównał, że potrafi prześledzić tok Jego myśli, zrozumieć go, a nawet poprawić. Zaczyna ingerować w sfery dla Boga zastrzeżone. Chce nawet decydować o początku i końcu ludzkiego życia.
Każda próba wchodzenia w rolę Boga, zastępowania jego mądrości ludzką mądrością, kończy się dla ludzi wielką katastrofą. Nie wiem dlaczego, potrzebujemy bolesnego doświadczenia, aby przekonać się, że nasza mądrość jest tylko odbiciem Bożej mądrości i tak naprawdę jesteśmy o tyle mądrzy, o ile do Bożej mądrości się odwołujemy.
Nie rozumiemy wielu decyzji Boga. Na to niezrozumienie możemy różnie reagować. Można się irytować, wpadać w kompleksy, usiłować na siłę, ale śmiesznie, doskoczyć do poziomu samego Boga. Można też z pokorą przyjąć Bożą mądrość i starać się odczytywać jej znaki w naszym świecie. Ta druga postawa nie tylko niesie spokój. Sprawia, że człowiek który ją przyjmuje postrzegany jest jako prawdziwie i głęboko mądry.
Pierwszy od końca (Syr 2,1-11; Ps 37; Ga 6,14; Mk 9,30-37)
Czasami mam wrażenie, że Pan Bóg lubi nasz świat stawiać na głowie. Nasz, to znaczy ten, który sobie pracowicie ułożymy według naszych zasad, według naszego widzimisię, według naszego systemu wartości.
To wszędzie widać - kto jest ważniejszy, a kto mniej ważny. Jednych się zaprasza do stołu prezydialnego, a innych nie. Jednych się traktuje z (prawdziwym lub udawanym) szacunkiem, a innych nie. Jednym się kłania już z daleka, a od innych się oczekuje, że to oni ukłonią się pierwsi. Tak to sobie wykombinowaliśmy i nie narzekamy. Generalnie dobrze nam z tym.
„Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich” - powiedział Jezus. I nie tylko powiedział. To On, Mistrz i Nauczyciel, Boży Syn, umywał swoim uczniom nogi. Jak bardzo naruszało to zwykły porządek rzeczy świadczy reakcja Piotra, który nie chciał do tego dopuścić.
Słysząc zalecenie Chrystusa kiwamy ze zrozumieniem głową. A potem idziemy w życie i jakoś nie przychodzi nam do głowy, aby jakiegoś gońca roznoszącego listy po biurze potraktować jak prezesa firmy.