Mądre owce (Dz 2,14a.36-41; Ps 23; 1 P 2,20b-25; J 10,1-10)
Kto ma prawo powiedzieć o sobie „Ja jestem bramą owiec” i nie okazać się uzurpatorem, złodziejem, oszustem? Tylko Ten, kto ma prawo powiedzieć o sobie „Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem”. Tylko Ten, kto rzeczywiście oddał życie za swoje owce.
Zadziwiające jest nie tylko to, co Jezus mówi sam o sobie. Jak stara się wytłumaczyć swoją rolę i zadanie, które otrzymał od Ojca wobec ludzkości. Nie mówi o sobie „Ja jestem właścicielem owiec”. Mówi „jestem bramą”. To znaczy pełnym gwarantem bezpieczeństwa. Ale też gwarantem wolności. Nie zagania owiec na siłę, nie używa bata, aby jest ukierunkować. Otwiera się przed nimi szeroko. Zaprasza.
Zadziwiające jest również to, co Chrystus mówi o owcach. Owce nie są głupie i bezwolne. Owce przedstawione przez Jezusa potrafią odróżnić prawdziwego pasterza od złodzieja i rozbójnika. „Za obcym nie pójdą, lecz będą uciekać od niego, bo nie znają głosu obcych”. A więc są mądre.
Oczywiście, jest kwestią ich wolnej woli, czy zechcą ze swej naturalnej mądrości skorzystać.
Trudne? Pewnie. Ale na to mamy mądrość od Boga, aby to pojąć.
Idealny pasterz (Dz 11,1-18; Ps 42;43; J 10,11-18)
Jezus mówi o sobie, jako idealnym pasterzu. Czyżby się chwalił? Nie. Po prostu mówi, jakie są zadania pasterzy w Jego Kościele. Jaka jest ich rola. Jakie są wymagania.
Myślę, że księża słuchają tych słów z drżeniem. Bo przecież mają świadomość swoich licznych grzechów i słabości, a tu wymagania są ogromne. Powinni za powierzonych ich duszpasterskiej opiece nawet życie oddać.
W Wielki Czwartek polscy księża dostali list od biskupów, w którym znalazły się alarmujące słowa, że wśród duchownych w naszej Ojczyźnie pojawia się tendencja do traktowania posługi kapłańskiej jak każdego innego zawodu. Inaczej mówiąc, że polscy duchowni ulegają pokusie bycia najemnikami, a nie pasterzami.
Co zrobić, aby do tego nie dopuszczać? Czy wierni świeccy mogą temu jakoś przeciwdziałać? Oczywiście. Mogą i powinni się za swoich biskupów i księży modlić. Mogą i powinni stawiać im wysokie wymagania. No i mogą i powinni z nimi współdziałać. Bo z pewnością być owcą w Kościele nie znaczy być biernym i bezwolnym baranem.
Poganianie Boga (Dz 11,19-26; Ps 87; J 10,22-30)
„Dokąd będziesz nas trzymał w niepewności? Jeśli Ty jesteś Mesjaszem, powiedz nam otwarcie” – niecierpliwili się ludzie, którzy mieli szczęście żyć w czasach, gdy Jezus chodził po ziemi. Chcieli mieć jasność. Chcieli wiedzieć, nie wierzyć. I to natychmiast wiedzieć.
Tymczasem właściwą relacją między człowiekiem a Bogiem jest wiara. Dlatego usłyszeli taką odpowiedź, jaka usłyszeli. Odpowiedź odwołującą się do wiary. I usłyszeli też diagnozę na własny temat. Dowiedzieli się, że skoro nie chcą wierzyć, to pomylili owczarnie.
Dlaczego, gdy czytam tę rozmowę Jezusa z niecierpliwymi odczuwam niepokój? Dlaczego tak bliskie jest mi ton, którym zadali swe pytanie? Dlaczego raz po raz oczekuję od Boga szybkich, jasnych deklaracji? Co jest nie tak z moją wiarą?
Ogromna różnica (Dz 12,24-13,5a; Ps 67; J 12,44-50)
Gdyby używać metody współczesnych mediów do streszczenia tego, co mówi Jezus w dzisiejszej perykopie ewangelijnej, można by napisać, że Chrystus „wycofał się w cień Ojca” i kilka razy powtórzył „że to nie On, tylko Ojciec”.
Jezus bardzo mocno podkreśla, że nie wypełnia misji, którą sam sobie wyznaczył, lecz jest posłany, jest „misjonarzem”, który robi i mówi to, co polecił Mu Ojciec oraz tak, jak polecił Ojciec. Wszystko, co robi i mówi Chrystus jest oparte na autorytecie Ojca.
Te wszystkie podkreślenia są niezwykle ważne zanim dojdziemy do pytania podstawowego: Na czym polega misja, którą na polecenie Ojca wypełnia na ziemi Jezus? A odpowiedź nadal – po tylu stuleciach – jest dla wielu zbyt trudna: „Jeżeli ktoś posłyszy słowa moje, ale ich nie zachowa, to Ja go nie sądzę. Nie przyszedłem bowiem po to, aby świat sądzić, ale by świat zbawić”.
Różnica ogromna. I zgodna z wolą Ojca.
Hierarchia ważności (Dz 13,13-25; Ps 89; J 13,16-20)
Impreza była na wysokim poziomie. Szefowie, prezesi, dyrektorzy, kierownicy. Nawet jakiś minister. Ale jedną z instytucji reprezentował urzędnik niskiego szczebla. I bardzo się złościł, że nie traktują go odpowiednio. Jak równego tym wszystkim ważniakom. Nikt nie klepał go po plecach ani nie opowiadał w jego obecności dwuznacznych żarcików. Niektórzy traktowali go jak powietrze. Czuł się, jakby patrzyli przez niego na wylot. Jakby był przeźroczysty.
„Kto przyjmuje tego, którego Ja poślę, Mnie przyjmuje. A kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał” – wyjaśnia Jezus. Posłaniec przejmuje zadania tego, którego reprezentuje. Ale czy przejmuje również jego godność i prawo do zaszczytów?
„Sługa nie jest większy od swego pana ani wysłannik od tego, który go posłał” – mówi Jezus. A czy jest mu przynajmniej równy? – zastanawia się niejeden.
Posłaniec to posłaniec. Musi dbać o to, aby swoja postawą nie przynieść wstydu temu, który go posłał. Ale musi pamiętać, że jest tylko posłańcem. Tylko i aż.
Wyznawca Chrystusa jest posłańcem. Posłańcem Bożego Syna. Ale czy to daje mu prawo, aby na innych patrzeć z góry?
GPS (Dz 13,26-33; Ps 2; J 14,1-6)
Znajomy wybierał się zagranicę do maleńkiej miejscowości. Przewertował kilka atlasów samochodowych, ale tylko w jednym znalazł cel swojej podróży. Niestety, akurat ten atlas niezbyt precyzyjnie pokazywał drogi. Zestresowany pytał innych, czy nie mają jakiejś dokładniejszej mapy, bo nie chciał błądzić. Próbował znaleźć ją w Internecie, ale wszelkie wyniki wyszukiwania tylko pogłębiały jego przekonanie, że będzie błądził, a czasu na podróż miał niewiele.
- Spokojnie, chłopie, pożyczę ci GPS, trafisz bez pudła z zamkniętymi oczami – pocieszał go jeden z kumpli.
Istotnie. Z pomocą niewielkiego urządzenia dotarł na miejsce jak po sznurku. Postanowił, że też sobie takie kupi.
„Znacie drogę, dokąd Ja idę” – mówi Jezus. „Panie, nie wiemy dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę?” – odpowiada w imieniu ludzkości Tomasz. I wtedy słyszy odpowiedź, przy której wszystkie mapy, plany i GPS-y tracą jakiekolwiek znaczenie. „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem”.
Tak nie może powiedzieć żaden człowiek na świecie. Nawet najbardziej pyszny i zarozumiały. Tak może powiedzieć tylko Boży syn.
Nauka patrzenia (Dz 13,44-52; Ps 98; J 14,7-14)
- Widziałeś? W telewizji pokazali, jakiej firmy okulary nosi papież. Ciekawe, jakiej firmy okulary nosi Krzysiek.
- To Krzysiek nosi okulary? Nie zauważyłem.
- Żartujesz. A brody też nie zauważyłeś?
- Nie, brodę zauważyłem. Ale z tymi okularami, to muszę sprawdzić, czy mnie nie nabierasz.
Patrzę i nie widzę. Nie dostrzegam czasami bardzo istotnych rzeczy. Potem mi głupio.
Filipowi też musiało być głupio, gdy pełen dobrej woli i zapału zawołał do Jezusa „Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wy starczy”, a w odpowiedzi usłyszał „Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca”.
Wpadka dużego formatu. Patrzył, a nie widział. Nie z powodu wady wzroku. Z powodu nieumiejętności patrzenia. Patrzenia po ludzku, ale i po Bożemu. Takiego patrzenia trzeba się nauczyć. Żeby nie patrzeć byle jak, bo wtedy nie widzi się najważniejszego.
Ludzie, którzy umieją patrzeć po Bożemu, mają o wiele mniej pretensji do Boga niż ci, którzy tak patrzeć nie umieją.