Skarb do pomnożenia (Prz 31,10–13.19–20.30–31; Ps 128,1–2.3.4–5; 1 Tes 5,1–6; J 15,4.5b; Mt 25,14-30)Nigdy nie porównuj się z innymi. Nie wiesz ile dostali. Wiesz, co sam otrzymałeś i za to jesteś odpowiedzialny. Zasłyszana przed laty sentencja przypomina się, gdy czytam o panu rozliczającym sługi z wykonanej pracy. Podobnie Bóg kiedyś rozliczy mnie. Nie z tego ile otrzymałem, bo to nie ode mnie zależy. Ważne, co z pożyczonym skarbem zrobiłem...
Chyba nawet nie jest ważne, czy jeden – jak go nazywamy – talent, przysporzył nowych talentów. Muzyczny geniusz nie musi napisać pięciu koncertów i ośmiu symfonii. Ważne czy tymi talentami umacniałem prawdę, pomnażałem dobro i rozsiewałem piękno. Bóg chyba takiego zysku najbardziej oczekuje...
Wiara to postawa (Ap 1,1-4;2,1-5a; Ps 1,1-2.3.4 i 6; J 8,12b; Łk 18,35-43)"Błogosławiony, który odczytuje i którzy słuchają słów Proroctwa, a strzegą tego, co w nim napisane, bo chwila jest bliska". Który odczytuje, którzy słuchają... Jak podczas liturgii. Ale i ten, który stoi na ambonie, jak i ci, którzy siedzą w ławkach muszą strzec tego, w proroctwie - upomnieniu napisane. Jesteś super, ale "odstąpiłeś od twej pierwotnej miłości; pamiętaj więc, skąd spadłeś, i nawróć się, i pierwsze czyny podejmij". I ten na ambonie i ten w ławce....
Bo wiara nie jest tylko intelektualnym przyjęciem jakichś abstrakcyjnych prawd. Wymaga konkretnej postawy. Wzorem niewidomego spod Jerycha, który uzdrowiony przez Jezusa nie silił się na intelektualne rozważania na temat tego, kim jest On jest, ale wielbiąc Boga poszedł za Nim...
Stuk stuk stuk (Ap 3,1-6.14-22; Ps 15,1b-3a.3bc-4.5; 1 J 4,10b; Łk 19,1-10)"Masz imię, które mówi, że żyjesz, a jesteś umarły"... "Nawróć się"... "Ani zimny, ani gorący nie jesteś"... "Jesteś nieszczęsny i godzien litości, i biedny, i ślepy, i nagi"... Nie do niewierzących pisał w natchnieniu święty Jan. Do Kościołów. I to w czasach, które dziś stawiamy czasem za wzór chrześcijańskiej gorliwości. Może my też jesteśmy tacy? Może
ja też jestem taki?
"Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną". Tak niewiele trzeba. Zaprosić Jezusa do siebie, prawdziwie z Nim się spotykać, z Nim ucztować, z Nim rozmawiać. Jak celnik Zacheusz pozwolić, by te spotkania przemieniały moje życie...
Ten, który przychodzi (Ap 4,1-11; Ps 150,1-2.3-4.5-6; J 15,16; Łk 19,11-28)"Święty, Święty, Święty, Pan Bóg wszechmogący, Który był i Który jest, i Który przychodzi"
Nie jest tylko Bogiem moich ojców. Nie jest tylko filozoficzną zasadą Wszechświata. Jest Bogiem, który przychodzi. Do mnie, do Ciebie. Wkracza w ludzką historię, bo nie boi się pobrudzić naszymi paskudztwami. Nie widać Go? Nie jest raptusem. Działa najczęściej powoli, zostawiając niedowiarkom pole do mówienia o zbiegu okoliczności, przypadku czy zjawiskach z zakresu parapsychologii. Ale Ci, którzy Go kochają, ciągle napotykają Jego ślady. Na rozgwieżdżonym niebie, usłanej kwiatami łące, przedziwnie plotącej się historii, w bliźnim... I w głębi swojego serca.
Naprawdę godzien jest, by Go nie oskarżać, by się z Nim nie kłócić. Bym podchodził do Niego na klęczkach, choć wiem, że traktuje mnie z miłością, jak swoje dziecko. Gdy wołam, usłyszy. Przyjdzie z pomocą. Jest przecież tym, który przychodzi...
Nierozpoznany czas nawiedzenia (Ap 5,1-10; Ps 149,1-2.3-4.5-6a i 9b; Ps 95,8ab; Łk 19,41-44)On ma pełnię władzy, On ma pełnie mocy. W niebie całe stworzenie oddaje Mu cześć. Bo został zabity, a powstał z martwych. Bo będzie realizował Boży plan zbawienia, a Jego ostateczne zwycięstwo jest nieuchronne. Stojący przed tronem Boga, już wiedzą. A ja?
Oby w dzień sądu Chrystus nie musiał nade mną zapłakać jak nad Jerozolimą. Bo zajęty różnymi sprawami nie rozpoznałem czasu mojego nawiedzenia…
Boli? Nawrócenie musi (Ap 10,8-11; Ps 119,14 i 24.72 i 103.111 i 131; J 10,27; Łk 19,45-48)„I wziąłem książeczkę z ręki anioła i połknąłem ją, a w ustach moich stała się słodka jak miód, a gdy ją spożyłem, goryczą napełniły się moje wnętrzności”.
Bo Ewangelia jest słodka jak miód z powodu nadziei, którą daje. Nadziei na życie po śmierci, nadziei na wieczną szczęśliwość. Dla tych, którzy się jej sprzeciwiają, jest jednak zapowiedzią kary…
Nawet bycie człowiekiem zaangażowanym w życie Kościoła nie gwarantuje, że w dzień sądu usłyszę pochwały. Wszak ci, których Jezus wyrzucił ze świątyni też byli – z pozoru – blisko spraw Bożych. Szukając swojego zysku zatracili coś niezwykle istotnego: autentyczną religijność. Bez tego wiara jest tylko mniej lub bardziej wyrachowanym przyzwyczajeniem…
Zawsze prześladowani, zawsze zwycięzcy (Ap 11,4-12; Ps 144,1a i 2bc.9-10; Łk 20,27-40)Prawi, niczym Mojżesz i Eliasz, wyznawcy prawdziwego Boga, zostaną zabici. Ale wkrótce Bóg ich wskrzesi. A tych, którzy ich zabili i radowali się ich śmiercią ogarnie wieki strach. Takie tłumaczenie tekstu Apokalipsy poleconego mi dziś przez Kościół odnajduję w biblijnym komentarzu.
A ja myślę o tych chrześcijanach, którzy cierpią dziś prześladowanie. W Indiach, Iraku czy innych krajach świata. Zabijają ich i cieszą się ich śmiercią, bo wydaje im się, że tym sposobem wykorzenią wiarę w Chrystusa ze swojej, a w przyszłości może nawet całej ziemi. Ale Bóg swoich wiernych wskrzesi. Już niebawem. W tym dniu ich zabójcy będą się mieli czego bać…