Bądźcie wdzięczni (Syr 3,2-6.12-14; Ps 128,1-2,3,4-5; Kol 3,12-21; Łk 2,41-52)Wśród wielu słów o dobroci, pokorze, cichości, cierpliwości, miłosierdziu, przebaczeniu, miłości w końcu święty Paweł dodaje to jedno zdanie: „Bądźcie wdzięczni.” Dziwne? Zaskakujące?
Dziś czasem ludzie boją się być wdzięczni. Darów wolą nie przyjmować lub natychmiast się rewanżować. Nic nie być dłużnym, raczej dać niż wziąć bywa zasadą życia. I są… ciężko nieszczęśliwi.
Czym jest wdzięczność? Przede wszystkim zdolnością dostrzeżenia, że ktoś wyświadczył mi dobro. Z własnej woli, bez przymusu, nienależne. Ktoś mnie obdarował, choć nie musiał. Chciał.
Nie sposób być szczęśliwym bez tego poczucia obdarowania drugim człowiekiem. W rodzinie, w przyjaźni, w każdej relacji, zawsze. Uciekając od wdzięczności - Bogu i ludziom - ucieka się od szczęścia.
Zatem: bądźmy wdzięczni. I szczęśliwi.
Bez pytań (1 J 1,5-2,2; Ps 124,2-3.4-5.7b-8; Mt 2,13-18)„Wstań i uchodź, bo Herod chce zabić Dziecię” – usłyszał święty Józef we śnie. Co bym zrobiła po takim komunikacie, zakładając oczywiście, że bym uwierzyła? Zapewne wstała rano i zaczęła się pakować, choćby podstawowe rzeczy, przynajmniej dla dziecka...
Józef wstaje w nocy, budzi matkę i dziecko i natychmiast wyrusza w drogę. On – ale i Maryja, zaskoczona zapewne nocną pobudką. Bez pytań, bez wahania, bez pakowania dobytku, bez zabezpieczeń, po ciemku wyruszają w daleką podróż. Na jak długo? Nie wiadomo.
Jak wielkiej trzeba ufności, by porzucić wszystko na jedno Boże słowo?
Daj mi miłość (1 J 2,3-11; Ps 96,1-2a,2b-3,5b-6; Łk 2,22-35)„Kto twierdzi, że żyje w światłości, a nienawidzi brata swego, dotąd jeszcze jest w ciemności.” Nikogo nie nienawidzę, więc wszystko jest w porządku? Święty Jan nie bierze pod uwagę stanów pośrednich. „Kto miłuje swego brata, ten trwa w światłości.” Czy miłuję? Każdego? Zawsze? Wolne żarty!
Nie potrafię miłować, nie mam siły, tak naprawdę nie chcę…! A przecież widzę, że właśnie miłości, tylko miłości, przede wszystkim miłości wokół mnie potrzeba. Tylko czy koniecznie mojej? Panie Boże, daj temu człowiekowi kogoś, kto potrafi go kochać i to kochać cierpliwie i mądrze! Przecież wiesz, że tego najbardziej potrzebuje!
A jeśli chcesz dać mu mnie, daj mi miłość do niego. Bez Ciebie nic z tego nie wyjdzie.
On wyzwoli (1 J 2,12-17; Ps 96,7-8a,8b-9,10; Łk 2,36-40)Prorokini Anna, zobaczywszy Jezusa przyniesionego przez rodziców do świątyni „sławiła Boga i mówiła o Nim wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jerozolimy”. Narodził się Mesjasz!
Kim był Ten, którego głosiła? Niemowlęciem ubogich, nikomu nieznanych rodziców. Być może też dlatego nie ma mowy, by wokół świątyni zebrał się tłum – bo jak uwierzyć, że właśnie to dziecko jest Tym, na którego oczekiwano? Czy Bóg mógłby wybrać kogoś tak niepozornego? Zwykłego?
Panie, daj mi patrzeć na świat i na ludzi oczami Symeona i Anny. Myśleć Twoją hierarchią wartości, która nie ma względu na osobę. Daj mi nie przegapić Ciebie.
Słowo (1 J 2,18-21; Ps 96,1-2,11-12,13; J 1,1-18)Pozwoliłam się wymyślić na podobieństwo odbicia w jego oczach. […] Tańczę, tańczę, w zdumionej skórze, w objęciu, które mnie stwarza. Tyle Wisława Szymborska ("Przy winie"). Rzeczywistość jest bogatsza. Dlaczego żyję? Dlaczego tutaj, nie w Afryce? Dlaczego taki a nie inny – lepszy, gorszy – jest mój los?
Za tymi pytaniami idą zwykle kolejne: Od kogo zależę? Komu to zawdzięczam? Komu jestem coś dłużna?
Ci, którzy wierzą w imię Jezusa z Boga się narodzili - słyszę dzisiaj. Nie od ludzi zależą, a od Boga.
Ewa z żebra, Wenus z piany, Minerwa z głowy Jowisza były bardziej rzeczywiste – pisze Szymborska.
Słowo uwalnia. Od spojrzeń, opinii i strachu, że jeden gest człowieka odbierze mi życie. Wszystkim tym, którzy Je przyjmują, daje moc, aby się stali dziećmi Bożymi. By stali się… sobą.
Boże życzenia (Lb 6,22-27; Ps 67,2-3,5 i 8; Ga 4,4-7; Łk 2,16-21)Czego można życzyć w Nowym Roku? Zdrowia, szczęścia, pomyślności? To zbyt oklepane, zdawkowe, sztuczne! Dzisiaj Bóg podsuwa propozycję:
Niech cię Pan błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech cię obdarzy swą łaską. Niech zwróci ku tobie swoje oblicze i niech cię obdarzy pokojem.
Pamiętaj: Bóg wysłał do twojego serca Ducha Syna swego, który woła: „Abba, Ojcze”. A zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli Bożej.
Obyś w kolejnym roku mógł Go spotkać, tak jak spotkali Go pasterze, i wracali wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli, jak im to było powiedziane.
Niech te słowa spełnią się w naszym życiu w kolejnym roku.
Jestem głosem (1 J 2,22-28; Ps 98,1,2-3ab,3cd-4; J 1,19-28)Kim jesteś? – pytali Jana. Czy Ty jesteś Mesjaszem?
Wielka pokusa. Pokusa bycia uważanym za kogoś większego, niż się jest naprawdę. Przecież nie trzeba kłamać. Wystarczy nie odpowiedzieć, zasłonić się milczeniem, odpowiedzieć pytaniem na pytanie… Nie.
Może więc jesteś Eliaszem? Albo chociaż prorokiem? Także nie?
To już dziwi. „Eliasz już przyszedł” – powiedział Jezus, mając na myśli Jana Chrzciciela. Jednak on sam nie czuł się kimś wielkim. Znał tylko swoje zadanie: wołać.
Jestem głosem – odpowiedział Jan. Tylko głosem – i aż głosem. Tym, który poprzedza Zbawiciela, który przygotowuje Mu drogę. On już jest na świecie - jest między wami.
Kim jestem? Jakie jest moje znaczenie? Nie wiem. Wiem tylko, jakie jest moje zadanie. Żyć i kochać. A kim byłam, powie kiedyś On.