Większość z tych historii zdarzyło się naprawdę...
TRZY DŁONIE
Pewien dorastający młody człowiek popełnił ciężkie przestępstwo i ojciec, porywczy a jednocześnie surowy, szanowany obywatel miasta, wyrzucił go z domu. Gdy matka starała się odwieść męża od tej decyzji, wykrzyknął w porywie wściekłości:
- Nigdy nie pozwolę mu wrócić!
- Nigdy nie wrócę - odkrzyknął syn hardo. I nigdy o to prosić nie będę!
Jak widać, syn i ojciec byli do siebie bardzo podobni. Matka miała serce zupełnie inne. Był to dla niej cios nie do zniesienia, szczególnie w chwili pożegnania, gdy zrozumiała, że traci na zawsze swoje dziecko.
Wkrótce zachorowała. Mąż czuł skruchę i skłonny był zrobić wszystko, aby wyzdrowiała. Żona zdawała się tracić całkowicie chęć do życia. Mijały miesiące. Wreszcie lekarz, będący, jednocześnie przyjacielem domu, zaczął naglić ojca, aby sprowadził syna.
- Żona umrze, jeśli on natychmiast nie wróci! - powiedział. Mąż był twardy jak skała.
- Nie! Skoro raz oświadczyłem, że nie chcę go więcej widzieć, to nie zrobię tego!
Kochał swą żonę, kochał również syna, ale ambicja i urażona duma były silniejsze od przebaczenia. Jak straszni potrafimy być niekiedy dla tych, których kochamy!
W rezultacie domyślny sąsiad wysłał telegram: „Przyjeżdżaj natychmiast. Matka umiera”.
W miejscowości odległej o setki kilometrów twarz chłopca, gdy przeczytał depeszę, była kredowo biała. Natychmiast znalazł się w pociągu. Tempo jazdy było dla niego zbyt wolne. Wydawało mu się, że nigdy nie dojedzie do domu. Nie spał, czuwał przez cały czas. Wciąż powtarzał sobie jedno i to samo: „Jestem potrzebny matce. Jestem potrzebny matce. Dlaczego wcześniej o tym nie pomyślałem? Jadę. Nieważne, co powie ojciec”.
Gdy otworzył drzwi domu, wszystko jak żywe stanęło mu w pamięci. W pokoju matki paliło się światło! Nie pukał, lecz wbiegł po schodach prosto do jej pokoju. Ujrzał twarz, wycieńczoną chorobą. Po drugiej stronie łóżka stał ojciec. Matka była tak osłabiona, że z trudem poruszyła ręką. Niemniej z największym trudem ujęła z jednej strony rękę męża, a z drugiej strony rękę syna i zaczęła te ręce ciągnąć ku sobie. Wreszcie dopięła swego i złączyła w jedno dwie silne męskie dłonie. Łzy przebaczenia popłynęły z trojga twarzy. Dłonie matki opadły. Wydała ostatnie tchnienie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |