Komentarze biblijne i liturgiczne, propozycje śpiewów, homilie, Biblijne konteksty i inne.
więcej »Większość z tych historii zdarzyło się naprawdę...
JAKO I MY ODPUSZCZAMY...
Jeśli nie czekaliśmy na miłosierdzie - nigdy nie zrozumiemy przebaczenia. Zwyciężyć zło dobrem! Przebaczyć! Tam gdzie zaczyna się prawo „oko za oko, ząb za ząb”, kończy się Ewangelia. W pamięci zawsze zostanie miłosierny Samarytanin. I ten nasz polski również, opisany przez Henryka Sienkiewicza w „Krzyżakach”:
„Jurand słuchał opowiadania... Gdy Hlawa zaczął mówić o niedoli Danusi, wówczas w pustych jamach oczu zebrały mu się dwie wielkie łzy i spłynęły po policzkach... modlił się długo i znów łzy kapały mu na białą brodę. .. Na koniec stary Tolima, prawa Jurandowa całe życie ręka, towarzysz we wszystkich bitwach i główny stróż Spychowa, rzekł: - Stoi przed wami, panie, ten piekielnik, ten wilkołak krzyżacki, który katował was i dziecko wasze; dajcie znak, co mam z nim uczynić, i jak go pokarać? Na te słowa przez oblicze Juranda przebiegły nagle promienie - i skinął, aby mu przywiedziono tuż więźnia. Dwaj pachołkowie chwycili go w mgnieniu oka za barki i przywiedli przed starca, a ów wyciągnął rękę, przesunął naprzód dłoń po twarzy Zygfryda, jakby chciał sobie przypomnieć lub wrazić w pamięć po raz ostatni jego rysy, następnie opuścił ją na piersi Krzyżaka, zmacał skrzyżowane na nich ramiona, dotknął powrozów - i przymknąwszy znów oczy pochylił głowę. Obecni mniemali, że się namyślał. Ale cokolwiek bądź czynił, nie trwało to długo, gdyż po chwili ocknął się - i skierował dłoń w stronę bochenka chleba, w którym utkwiona była złowroga mizerykordia. Wówczas Jagienka, Czech, nawet stary Tolima i wszyscy pachołkowie zatrzymali dech w piersiach. Kara była stokroć zasłużona, pomsta słuszna, jednakże na myśl, że ów na wpół żywy starzec będzie rzezał omackiem skrępowanego jeńca, wzdrygnęły się w nich serca.
Ale on ująwszy w połowie nóż wyciągnął wskazujący palec do końca ostrza, tak aby mógł wiedzieć, czego dotyka, i począł przecinać sznury na ramionach Krzyżaka. Zdumienie ogarnęło wszystkich, zrozumieli bowiem jego chęć. . . tego jednak było zanadto... Tylko ksiądz Kaleb począł pytać przerywanym przez niepohamowany płacz głosem: - Bracie Jurandzie, czego chcecie? Czy chcecie darować jeńca wolnością?
Tak! - odpowiedział skinieniem głowy Jurand.
- Chcecie, by odszedł bez pomsty i kary?
- Tak!
Pomruk gniewu i oburzenia zwiększył się jeszcze, ale ksiądz Kaleb... zawołał:
- Kto się świętemu śmie sprzeciwiać? Na kolana!
I klęknąwszy sam, począł mówić: - Ojcze nasz... Przy słowach: i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom, oczy jego zwróciły się mimo woli na Juranda, którego oblicze zajaśniało istotnie jakimś nadziemskim światłem”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |