Piotr R.Czy człowiek może kusić Boga?
Jezu, czy ja Cię kuszę? Zadajmy sobie czasem to pytanie. Myślimy, że obciążeni trudnościami, zmagający się z życiem na wszystko możemy sobie pozwolić, ale czy jest coś w moich relacjach z Jezusem takiego, co można by nazwać kuszeniem Go?
W sercu człowieka, tam w głębinach Ja, odgrywa się stała walka: pierwotne, niewypowiedziane dobro i jego przeciwieństwo. Człowiek zaś wybiera; może wysłuchać, spojrzeć na każdy wybór z różnych stron. I pójść za którąś z nich - czasami zanurzając się w dobro, a czasami w zło. Serce człowieka może więc stać się też więzieniem dobra, które będzie dręczone złem.
Na pustyni kuszony był Jezus. Zwyciężył. Ale z czym się zmierzył? Na czym polegało owe zwycięstwo. Co mu zaoferowano?
"Jeżeli jesteś Synem Bożym, powiedz temu kamieniowi żeby stał się chlebem"
Głodny i spragniony i właśnie dano mu propozycję udowodnienia swej niezwykłości -- Pokaż na co cię stać, a nie dość, że zaspokoisz swe pragnienia to jeszcze zyskasz uznanie.
Kto by właściwie za tym nie poszedł? Bądźmy realistami, jeśli jednocześnie zaspokajam głód i zyskuję uznanie - to nie ma minusów. Ale pierwsza konsekwencja, to poddanie w wątpliwość własnej wartości. W przypadku ludzi - Dziecięctwa Bożego.
"Nie samym chlebem żyje człowiek" odpowiedział Bóg i pozostał głodny.
Czy człowiek może kusić Boga? Np. taki dobry, zagubiony człowiek, który zmaga się z trudami codzienności, który staje do nierównej walki z rzeczywistością. W zasadzie czuje się samotnie ze swymi trudnościami i wszystko co robi, każdy trud, postrzega prawie jak szlachetny heroizm. Bo politycy są źli, bo kraj ich zawiódł, bo sąsiedzi nie tacy, a szef i pensja również mogłyby być inne. A on stoi na placu boju i wciąż się trzyma. Mały heros - cały świat jest przeciw niemu, społeczeństwo niszczy jednostki wybitne i chce je sprowadzić do swego poziomu, a on się trzyma.
"Tobie dam potęgę i wspaniałość tego wszystkiego, bo mnie są poddane i mogę je odstąpić, komu chcę. Jeśli więc upadniesz i oddasz mi pokłon, wszystko będzie Twoje"
Ileż w tym jest przekonania, że się posiada to co i tak jest własnością Boga.. Mały heros wierzy, że ma sporo. Ma też największą wartość swego świata - siebie. Chętnie odstąpiłby Bogu to wszystko, za pokłon, za uznanie, oddanie hołdu.
W sercu człowieka odbywa się walka dobra i zła. Lecz gdy wchodzimy w zło, zaczynamy wystawiać Pana Boga na próbę. Na próbę, z której On wyjdzie zwycięsko.