Przypominam sobie tamten czas... gdy pakowałam plecak przed wyruszeniem na szlak do Ziemi Świętej i świadomość, że oto realizuje największe marzenie i pragnienie serca …
Płynąc łodzią po wodach Jeziora Galilejskiego nie sposób uciec od myśli, że na tej samej wodzie wielokrotnie pływał i raz nawet chodził Jezus, podziwiając okoliczne wzgórza i miasteczka … Sceny znane mi z kart Ewangelii, opisywane z takim pietyzmem i namaszczeniem tu nabierają prostoty, nie tracąc nic swej głębi i znaczenia. Słowa zachwytu i modlitwy rodzą się tu tak bardzo spontanicznie …. Ten rejs to nowe, niezwykłe dotknięcie Jezusa.
Nie sposób opisać tu wrażeń z tego spotkania... nie wiem nawet czy chciałabym to uczynić, słowa są zbyt małe, by opisać to, co stało się tajemnicą bycia z Nim, sam na sam …
Dopływam do Kafarnaum. Rejs kończy się. Dwie godziny minęły tak szybko. Raz jeszcze oglądając się chłonę wzrokiem przepiękny widok Jeziora … i schodzę na betonowe molo w porcie. Czas poznać Kafarnaum, czyli „miasto Jezusa”. To jakby kolejne sanktuarium wokół Morza Galilejskiego, gdzie wszystko zaprasza do refleksji. A Jezioro?... no cóż, ten widok nieba nad ziemią, woda po której stąpał Chrystus, Jego wyciągnięta dłoń ratująca wątpiącego Piotra i moją, gdy tonę … pozostanie niezmiennie we wspomnieniach i sercu przepełnionym wdzięcznością.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |