JEZUS CHRYSTUS - BÓG O LUDZKIM OBLICZU

Jaki jest obraz naszego Pana?

Cała historia Jezusa jest opowieścią o Bogu, wszystkie zaś konflikty, w których przyszło mu w życiu uczestniczyć, można potraktować jako konfrontację teologiczną – jako nieustanny konflikt między jego Bogiem i bogiem jego adwersarzy. Wobec boga, którego zasadniczą funkcją jest dostarczanie norm prawnych i zasad moralnych Jezus mówi nam o Bogu, który czyni wolnym do bezgranicznej miłości i zachęca do dobroci, której wzorem jest Ojciec (Mt 5,21-48).
Wobec boga, który żąda dla siebie afirmacji nawet za cenę głodu i zdrowia mówi nam o Bogu pełnym dobroci, który pragnie człowieka nakarmić i uleczyć, o Bogu „anty-zła”, dla którego sobota została uczyniona ku pożytkowi człowieka.
Wobec boga, z którym można wejść w kontakt po prostu wołając „Panie, Panie!”, przynosząc mu coś w darze lub składając ofiarę, nie troszcząc się przy tym o swego bliźniego – Jezus mówi nam o Bogu, który nad wszelkie ofiary przedkłada miłosierdzie i który do tego, aby oddawany mu kult był rzetelny i a by świątynia nie zmieniła się w jaskinię zbójców, wymaga życia w zgodzie i braterstwie.
Wobec boga tych, którzy jeść nie mogą, rąk wprzódy nie umywszy, którzy do tradycji się odwołują aby nie uczcić ojca swego lub matki swojej, którzy skrupulatnie płacą dziesięcinę z mięty, anyżu i kminku ale zapominają o rzeczach naprawdę istotnych, i którzy przechodzą z dala od leżącego w rowie aby nie popełnić nieczystości rytualnej – Bóg Jezusa jest Bogiem głębi i autentyczności; jest tym, który zaprasza nas do pływania po głębokich wodach i odsyła nas zawsze do tego, co najistotniejsze; jest Bogiem dobrego Samarytanina, Bogiem uczciwości i sprawiedliwości, szczerości, współczucia i miłosierdzia (Mt 15,1-9; 23,13-28; Łk 10,30-37).
Wobec boga wykalkulowanego odpuszczania – do siedmiu razy – mówi nam o takim, który odpuszcza bez granic: nawet do siedemdziesięciu siedmiu razy (Mt 18,21-22; Łk 17,4).
Wobec boga, który pozwala służyć jednocześnie także innym panom – nawet mamonie – mówi nam o Bogu, który żąda dla siebie oddania całkowitego, sprzedania majętności i porzucenia wszelkich idoli (Mt 6,24; 13,44-46; 19,16-24).
Wobec boga faryzeusza i starszego brata marnotrawcy, którzy przedstawiają listę swoich zasług i pogardzają grzesznikami – Jezus mówi nam o Bogu, który opowiada się po stronie tych ostatnich: po stronie celników i wszetecznic, po stronie wykolejonych i tych, co liczyć nie potrafią (Mt 21,28-32; Łk 15,1-32; 18,9-14).
Wobec boga władzy, która gnębi i uciska, boga triumfu miażdżącego i porażającego, boga znaku zwalniającego z odpowiedzialności – mówi o Bogu, pełnym szacunku dla człowieka i dla jego wolności, w zamian zaś oczekującym wiary wolnej i dojrzałej (Mt 4,1-11; 12,38-40; 16,1-4).
Wobec boga uczonych i roztropnych – mówi o Bogu ludzi prostych (Mt 11,25; Łk 10,21); wobec boga dumnych i potężnych – o Bogu skromnych i pokornych (Łk 15,32).
W sumie więc – wobec boga bogatych mówi o Bogu ubogich; wobec boga sytych – mówi o Bogu tych, którzy cierpią głód; wobec boga tych, którzy się śmieją – o Bogu tych, którzy płaczą; wobec boga oklaskiwanych – o Bogu wygnanych i prześladowanych (Łk 6,20-26).

* * *


Przed ponad szesnastoma wiekami, w Nicei, dyskutowali teologowie nad możliwością Boga „o ludzkim obliczu”. Fundamentalna kwestia wyglądała wówczas tak: „Czy ten gorszący Bóg Jezusa jest na pewno prawdziwym Bogiem?” Ktoś powiedział, że tym, czego Kościół najbardziej się boi – jest sam Bóg. Jednak nadejdzie kiedyś taki dzień, gdy Kościół zdoła się z przyczyn tego strachu otrząsnąć i ośmieli się spojrzeć w prawdziwe oblicze Boga. I od tego właśnie dnia samo słowo „Bóg” – używane będzie z większą ostrożnością, ale za to odzyska ono swój pierwotny sens i znaczyć będzie to, co znaczyło dla Jezusa: żywego Ojca ubogich tej ziemi. A wówczas Kościół zajaśnieje ludzkim obliczem.
W Kościele, w każdym z nas, istnieją nadal saduceusze, faryzeusze, legalizm. Kościół, jak każda instytucja (choć wykracza daleko poza samą instytucję), jest narażony na ryzyko zbyt daleko posuniętej instytucjonalizacji. Ponosi ryzyko ugięcia się pod własnym ciężarem. Kościół narażony jest niekiedy na utratę charyzmy, zduszenie jej pod ciężarem władzy. I to jest powodem, że także dzisiejszy chrześcijanin (tak jak w swoim czasie Jezus) może odczuwać sprzeciw nie tylko wobec władzy tego świata, lecz również wobec tego, co w Kościele mogłoby pozostać ze świątyni i synagogi. Jezus przecież popadł w konflikt z kapłaństwem i synagogą. Byłoby rzeczą całkowicie naturalną, gdyby był to przede wszystkim konflikt z Cesarstwem Rzymskim. Jezus jednak przeciwstawia się synagodze i świątyni, Prawu i obrzędowości. Gdy Jezus rozdziera zasłonę w świątyni, wydaje się niszczyć ówczesne pojęcie Boga, przekreśla ówczesną formę kultu religijnego, unicestwia normy religijne i moralne, które w rzeczywistości nie były prawem prawdziwego Boga.
Jaki jest obraz naszego Pana? Jaki obraz mamy w naszych sercach? Czy odkrywając prawdziwe „oblicze” Chrystusa Pana – wnosimy je w struktury Kościoła? A może – jak pisał ze smutną szczerością jeden ze współczesnych teologów – w Kościele znikło pojęcie ogniska domowego? Przekształcono je w rodzaj pensji, pozbawionych ciepła emitowanego przez marzenia, które śni się razem, we wspólnocie. Może za bardzo wierzymy w siłę dyscypliny, a zbyt mało w wewnętrzną logikę biegu rzeczy. Może sądzimy, że Kościołowi niezbędny jest porządek i chcemy opierać wszystko na posłuszeństwie i uległości, zapominając o tym, że to Duch Święty jest czynnikiem fermentu w historii Kościoła? Pomóżmy Kościołowi być bardziej ewangelicznym, litościwym, ludzkim i przesyconym ideą wolności. Nie idźmy w przyszłość odwróceni plecami, lecz z otwartymi oczami, a by móc rozpoznać we współczesności znaki nowego świata, którego chce Bóg.
«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Listopad 2024
N P W Ś C P S
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
Pobieranie... Pobieranie...