Dzisiaj w Betlejem

Rachunek sumienia

Wiele mówi się dzisiaj o rozpadzie tradycji, wspólnoty, parafii. Znajomy ksiądz powiedział mi niedawno, że parafia nie może stać się wspólnotą w żadnym stopniu. A jednak masowe praktyki religijne w okresie świąt to poważny argument na rzecz powszechności Kościoła. Pamiętam, jak w przeddzień ubiegłorocznej Wigilii poszedłem do spowiedzi do prowadzonego przez ojców oblatów kościoła świętego Józefa w Gdańsku, a ściślej – do kaplicy wiecznej adoracji Najświętszego Sakramentu położonej na tyłach nowego multikina „Krewetka”. Tłum wiernych dosłownie wylewał się ze świątyni, a kolejki do dwóch „czynnych” konfesjonałów – z braku miejsca – przybierały najbardziej fantazyjne formy: zaczynały się gdzieś w środku, prowadziły do wyjścia, po drodze krzyżowały się z sobą, zawracały, mijały cel, znów radykalnie zmieniały kierunek, by w końcu wyjść na prostą. Powodowało to, oczywiście, wiele nieporozumień, bo ludzie, którzy wchodzili do kaplicy, z reguły ustawiali się w nieodpowiednim miejscu. Żeby się wyspowiadać, trzeba było wystać co najmniej godzinę. A jednak zdecydowana większość pokutników cierpliwie znosiła niewygody, w ciszy i skupieniu przygotowując się do sakramentu pojednania. Kilkunastoletni chłopiec przede mną, przypominający głównego bohatera głośnej książki Doroty Masłowskiej Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną, szepnął, co prawda, do brata, że zaraz pójdzie do domu, ale stał nadal – nawet gdy spowiednik udał się na dziesięciominutową przerwę.
Oczekując powrotu księdza, uświadomiłem sobie głęboką więź, łączącą nas wszystkich: amatorów Bruegla i Big Brothera, Boskiej Komedii i Świata według Kiepskich, Haendla i Auto-Handlu. „W kaplicy wiecznej adoracji zimą/ szukając miejsca w szyku ławek z drewna/ szukając miejsca w życiu pod sklepieniem/ wiążącym zimne szkielety oddechów” – pisałem przed trzema laty w wierszu, który zrodził się z podobnego doświadczenia wspólnoty, właśnie tutaj – u świętego Józefa, o tej samej porze roku.
To zadziwiające, że fundamentem życia niemal wszystkich mieszkańców naszej kultury pozostaje kwestia tak delikatna, jak sumienie. Bo przecież wielu wychowanków mediów mogłoby usprawiedliwić swoją rezygnację ze spowiedzi tłokiem panującym w kaplicy, co więcej – mogłoby w ogóle do spowiedzi nie pójść, a rodzicom skłamać, że obowiązek został spełniony. Nikt oprócz Boga nie dowiedziałby się, jak było naprawdę. Fakt, że tego nie zrobili, wskazuje, iż poważnie traktują swoje sumienie. Zgoda: są wśród nich tacy, dla których sakrament pokuty jest czymś w rodzaju terapii mającej zapewnić „komfort psychiczny” podczas świąt Bożego Narodzenia, ale i to wydaje mi się zjawiskiem krzepiącym. Nie chodzi przecież o porządek ciała, lecz o porządek duszy, niezależnie od tego, jaką etykietkę przypną mu psychologowie. Na nic zda się popularny dziś argument, że większość katolików praktykuje swoją wiarę wyłącznie jako obyczaj, przez wzgląd na innych ludzi. Masowy udział wiernych w spowiedzi świadczy o tym, że głos Boga rozbrzmiewa w duszy każdego z nas. Pod tym względem „katolicy nominalni” niewiele różnią się od neokatechumenów.


«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Marzec 2024
N P W Ś C P S
25 26 27 28 29 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 1 2 3 4 5 6
Pobieranie... Pobieranie...