Wszechmogący, wieczny Boże, ośmielamy się Ciebie nazywać Ojcem...
...umocnij w naszych sercach ducha przybranych dzieci, abyśmy mogli osiągnąć obiecane nam dziedzictwo. Przez naszego Pana...
Savoir-vivre podaje dość precyzyjnie warunki i okoliczności przejścia z kimś na „ty”, pominięcia tej czasami tylko pozornej bariery pomiędzy dwoma osobami. Nigdzie jednak, w żadnym poradniku, czy podręczniku nie można znaleźć reguł dotyczących rozpoczęcia nazywania kogoś ojcem. Jest to relacja zbyt intymna i z natury swojej niemożliwa, aby mogła w jakiś sposób zaistnieć w ciągu życia danej osoby. Nie można jej zatem utworzyć, ale można odkryć. Mogę i nawet powinienem poznać swojego ojca, bo w pewien sposób, bez względu na to, czy jestem kobietą, czy mężczyzną, jestem jego obrazem. Bardzo ważne jest w życiu chrześcijanina rozpoznanie w Bogu Ojca. To, co ważne często jest narażane na trudności. Jest tak również i w tym przypadku. Skoro nie mam ojca (nie znam ojca) ziemskiego, albo jest on najgorszym cieniem w moim życiu, to jak mogę modlić się słowami „Ojcze nasz”? Wiem, nie jest to łatwe, ale używając słów modlitwy, czy czytając Słowo Boże tak naprawdę dopiero wtedy zbliżam się do ich źródła, do istoty, do pełni rzeczywistości, którą one próbują wyrazić także i na płaszczyźnie doczesnej. I właśnie to dążenie do pełni, to zachwycenie się głębią Słowa jest dążeniem do obiecanego dziedzictwa. To dążenie, ta cudowna ciekawość jest pierwszym stopniem do Nieba.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |