Na roraty w parafii Świętego Ducha w Siemianowicach Bytkowie przychodzi prawdziwy smok. Czasem zionie ogniem paprykowym. Czasem śpi przed ołtarzem. Czasem połyka mikrofon. Przede wszystkim jednak zaprasza dzieci do czuwania. Wyznacza zadania. Pomaga znaleźć drogę do Betlejem wędrując z dziećmi po Ziemi Świętej. A na koniec rorat losuje figurkę Matki Bożej, którą dzieci zabierają do domu. Poniżej zamieszczamy kilka fotografii, przysłanych nam przez dzieci z Bytkowa.Smok w dialogu z Księdzem ErnestemSmok wyjaśnia dzieciom znaczenie słowa "karmel"Dziecko odbiera od smoka figurkę Matki BożejNiestety, w piątek smok miał wypadek na deskorolce, a w sobotę smoczyca Kunegunda przysłała dzieciom list, w którym informowała, że znajduje się w szpitalu. Ale przed świętami pojawi się jeszcze na roratach. Mamy nadzieję, że dzieci napiszą kolejny list, z którego dowiemy się, dokąd zawędrowały ze smokiem Baltazarem podczas roratnich wędrówekPS. Jak się dowiadujemy od naszego raratniego obserwatora i czekającego wraz z dziećmi i smokiem na Boże Narodzenie - smok wyzdrowiał bo ćwiczył z ciężarkami, wzmocnił swoją teżyznę fizyczną i przeszedł pozytywnie rehabilitację. Zdążył jeszcze pomóc posprzątać kościół, a nawet księdzu Ernestowi i dzieciom kazał się oczyścić (zwłaszcza serduszka). Zapowiedział swoja ostatnią wizytę w sobotnie popołudnie na ostatnich roratach, aby dzieciom rozdać symboliczne nagrody za uczestnictwo, choć tak naprawdę świadczyć ono będzie o gotowości na przyjęcie prawdy o Bożym Narodzeniu (i jego konsekwencjach). Dziękujemy zatem smokowi Baltazarowi, księdzu Ernestowi i ks. Andrzejowi za przygotowanie wspaniałych roratnich spotkań. Ja mogę nawet założyć fan-club smoka Baltazara. :)