Moje roraty



Stajnia czeka na swego Właściciela



"Bóg się narodził w stajni długo oczekiwany, naprawdę!"

Było to wiosną 1971 roku. Wtedy tak naprawdę zaczęły się przymiarki do ówczesnych rorat. U wielu wywołało uśmiech, u wielu zdziwienie, ale co tam. Opowiadam dalej ...

Przykopalniane Osiedle „Przyjaźń” w Jastrzębiu Zdroju (Śląsk) wybudowano nieopodal kopalni „Jastrzębie” (dzisiejsze „Jas-Mos”). Jako typowe komunistyczna „sypialnia” miała być bardziej miejscem odpoczynku i rozrywki, niż miejscem, gdzie znajdzie się „zakątek modlitwy”. Od czasu uruchomienia kopalni (1962) minęła prawie dekada, a decyzji o lokalizacji kościółka lub nawet kaplicy mieszkańcy nie mogli się doczekać. Pisma, petycje, odezwy do władz nic nie dawały, raczej przynosiły represje i zwątpienie w celowość działań.

Zatem mieszkańcy postanowili, aby w ciszy i w tajemnicy przed władzą „coś zrobić” w tej kwestii. Wiosną tego roku po „majowym” zebrało się grono „aktywistów budowy kościółka” w domu naprzeciwko, gdzie wtedy mieszkałem (u państwa Szotków). Obrady trwały w gronie kilku osób, aby krąg ewentualnych podejrzanych zawęzić. Pan Józef, pani Zofia, pan Władek, pan Gawełczyk, mój ojciec (Tadeusz) i mama (Agnieszka) oraz ksiądz Anzelm Skrobol postanowili, aby mieszkańcy tego osiedla mogli święta spędzić już w swojej świątyni lub kaplicy. Ale skoro władz od wielu lat nie pozwalały na budowę, to wystarają się o pozwolenie na budowę … obory. Potem zmajstruje się krzyż, wstawi się ławki, postawi się tymczasowe tabernakulum i władze zmuszone będą to zaakceptować. Po kilku miesiącach „kombinowania cementu” (kto wtedy jeszcze nie chodził po świecie, ten nie wie co to znaczy), wykupywania łopat, „załatwiania koparki” budowla stanęła, Stary, duży garnek posłużył w południe 14 listopada za „dzwon”. Krzyż zespawano z dwóch rurek i postawiono na szczycie tego „chlewu”. Jednak konsekrowanie ołtarza i tabernakulum „załatwiono” dzień wcześniej. (ale poświęcenie całej kaplicy dokonano 4 grudnia). Jeśli was to jeszcze nie znudziło to opowiadam dalej …

Kaplicy nadano wezwanie św. Józefa Robotnika. Na pierwsza mszę św. Przyszło prawie całe „osiedle”. Cóż to była za radość. Minęła następna niedziela i druga i wtedy „władza” skapowała , że zrobiono ją „w konia”. Kiedy zaczęła się pierwsza niedziela adwentu i roraty wtedy podjechały koparki i buldożery, aby zburzyć tę „nielegalną budowlę” czyli „samowolę budowlaną”. Na zmianę w tej stajni przebywało kilkadziesiąt osób (ja także, bo służyłem jako ministrant do mszy św. w tej kaplicy. Przez kilka dni trwały swoiste rekolekcje adwentowe i prawdziwe roraty. Oczekiwano i pilnowano tej stajni, gdzie za kilka adwentowych tygodni miał przyjść na świat maleńki Pan Jezus. W wigilijną pasterkę wielu ludzi płakało jak bobry, raczej ze szczęścia niż ze smutku. Niektóre kolędy nabrały nowego „obrazu” zwłaszcza te o stajence. Udało się. Po wielu reperkusjach w stosunku do osób decydujących o budowie (zwolnienie z pracy, przenoszenie na stanowiska mniej płatne, trudności w załatwianiu spraw obywatelskich, itp.) pozwolono tymczasowo na użytkowanie tej kaplicy. W 1974 roku załatwiono przeniesienie zabytkowego kościółka p.w. św. Barbary z pobliskiego Jedłownika koło Wodzisławia Śląskiego i wtedy tak naprawdę ustanowiono „naszą parafię” pw. Św. Barabary i Józefa Robotnika. Historia się jakby skończyła, choć tak naprawdę otworzyła swoje kart na nowe wpisy.

Może i długa ta historia pierwszych rorat w naszej (mojej) ówczesnej parafii, ale co tam. Tak było.

Hasz



«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Listopad 2024
N P W Ś C P S
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
Pobieranie... Pobieranie...