Komentarze biblijne i liturgiczne, propozycje śpiewów, homilie, Biblijne konteksty i inne.
więcej »Osiemnaście homilii. Także do osobistej refleksji nad czytaniami mszalnymi.
ks. Antoni Dunajski
Dokładnie w drugi dzień Zielonych Świąt 1975 r., w rzymskiej Bazylice św. Piotra, podczas Mszy św. koncelebrowanej przez kardynała Suenensa i 750 kapłanów dla dziesięciu tysięcy uczestników Międzynarodowego Kongresu Charyzmatycznego ruchu odnowy parafii, pewien świecki katolik wypowiedział słowa, które zostały dość zgodnie odczytane przez zgromadzonych jako dar proroctwa i przesłanie Chrystusa dla całego Kościoła i każdego chrześcijanina: „Umocniłem cię moją mocą. Pragnę odnowić mój Kościół, pragnę doprowadzić mój lud do nowej jedności. Wzywam cię: odwróć się od jałowych rozrywek, aby mieć czas dla mnie! Chciałbym gruntownie przemienić wasze życie. Spójrz na mnie! Stale jeszcze jestem obecny w swoim Kościele. Kieruję do was nowe wezwanie. Tworzę sobie na nowo zastępy świadków i jednoczę swój lud. Moja moc spoczywa na nim.(...) Pozwól, abym cię mógł przeniknąć! Niech moje życie, mój Duch, moja moc stanie się twoim doświadczeniem”.
Warto zwrócić uwagę zwłaszcza na ostatnie słowa tej wypowiedzi, przypominające o potrzebie bardzo konkretnego „doświadczenia” działania Ducha Świętego i Jego mocy. Będzie to oczywiście doświadczenie wewnętrzne, religijne, ale to wcale nie przeszkadza, by było ono konkretne. Tego rodzaju doświadczenie stało się udziałem Apostołów zgromadzonych w Wieczerniku, gdzie trwali na modlitwie „wszyscy razem na tym samym miejscu”. Towarzyszył im lęk przed ludźmi i nadzieja pokładana w Bogu, że nie zostawi ich na pastwę losu. I Bóg dał o sobie znać. A znaki Jego były bardzo konkretne: coś dla ucha („szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru”), coś dla oka („języki jakby z ognia, które się rozdzieliły”) i coś dla umysłu („zaczęli mówić obcymi językami”). Duch Święty pozwalał im mówić tak, że ludzie różnych narodów słyszeli ich we własnych językach. Były to oczywiście znaki nadzwyczajne, adekwatne do nadzwyczajności wydarzenia, ale bardzo konkretne. Ostatecznym jednak kryterium, potwierdzającym autentyczność działania Ducha Świętego były owoce: konkretne masowe nawrócenia. Bowiem „nikt nie może bez pomocy Ducha Świętego powiedzieć: ‘Panem jest Jezus’” – przypomina św. Paweł (1 Kor 12,3).
Doświadczenie działania Ducha Świętego jest z reguły doświadczeniem jakiejś pełni. „Ojciec – pisze Francois Varillon – przez wieczność mówi Synowi: Ty jesteś dla mnie wszystkim. Syn odpowiada Ojcu: Ty jesteś dla mnie wszystkim. A Duch Święty jest samym dynamizmem tego ubóstwa. Bóg jest najuboższą ze wszystkich istot. Jeśli umysł wasz waha się przed tego rodzaju perspektywą, powiedzcie: Bóg jest bogaty, ale od razu dodajcie: bogaty miłością, a nie posiadaniem. A być bogatym miłością i być ubogim, oznacza dokładnie to samo”. Właśnie dlatego, że dzięki międzyosobowym relacjom w ramach Trójcy Świętej Bóg „cały” jest miłością, także Jego działanie polega na „dopełnianiu” wszystkiego na wszelki sposób tak, aby wszystko (co dobre) i wszyscy mogli poddać się przebóstwieniu. W tym sensie Duch Święty dopełnia wszystkiego, co jest jeszcze „niepełne” na skutek naszych słabości. Dlatego jednym z podstawowych owoców działania Ducha Świętego jest udzielona Apostołom władza odpuszczania grzechów. Nie jest to oczywiście owoc jedyny. Wszak „różne są dary łaski” i różne są w Kościele posługiwania, tak jak różne są sfery życia wymagające Bożego „dopełnienia”. Przede wszystkim jednak tego dopełnienia wymaga nasza – bardzo niepełna, nieintegralna – religijność. Już dawno zauważono, że bez poddania się mocy Ducha Świętego Chrystus może pozostać dla człowieka tylko poczciwym Jezusem z Nazaretu, Ewangelia – tylko bardzo porządną i pouczającą książką, Kościół – tylko organizacją charytatywną, Ewangelizacja – tylko propagandą, Liturgia – tylko pobożną akademią „ku czci”, a samo chrześcijaństwo – tylko jedną z wielkich religii świata.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |