Komentarze biblijne i liturgiczne, propozycje śpiewów, homilie, Biblijne konteksty i inne.
więcej »Sześć homilii
ks. Antoni Dunajski
Ewangeliczna przypowieść o robotnikach w winnicy, którzy o różnej porze rozpoczynając pracę taką samą otrzymali zapłatę, zawsze budziła kontrowersje. Dla jednych był to przykład społecznej niesprawiedliwości, odejście od żelaznej reguły: jaka praca, taka płaca. Dla innych – przeciwnie, był to przykład trafnego rozwiązywania trudnych kwestii społecznych, zwłaszcza bezrobocia.
Wprawdzie wszyscy otrzymali po denarze, ale z zupełnie odmiennych tytułów: dla jednych była to zapłata za wykonaną pracę, dla innych – raczej zasiłek dla bezrobotnych, którzy mieli szczerą wolę pracować. Czy musieli otrzymać po tyle samo? Teoretycznie nie. Według naszego powszechnego odczucia pensja powinna być znacznie wyższa od zasiłku. Gdy jednak uświadomimy sobie, że w tamtych czasach jeden denar stanowił minimum socjalne, niezbędne do wyżywienia rodziny przez jeden dzień, wiele wątpliwości się wyjaśnia. Człowiek pragnący pracować powinien otrzymać jakieś środki do życia nawet wtedy, gdy pracy dla niego nie ma. To prawda, że ci, którzy od rana pracowali, mieli prawo spodziewać się, że więcej dostaną. Otrzymali jednak tyle samo, by także inni mogli przeżyć.
A więc nawet rozpatrywana z czysto społecznego punktu widzenia ewangeliczna przypowieść o robotnikach w winnicy jakoś się broni. Z pewnością bardziej, niż najnowszy pomysł prezydenckiej specjalistki od spraw społecznych, aby bezrobotny przeprowadzający dzieci szkolne przez jezdnię zarabiał więcej niż nauczyciel.
Ale przypowieść o gospodarzu, który „wyszedł wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swojej winnicy” w istocie swej nie dotyczy ani spraw społecznych, ani ekonomicznych. W każdym bądź razie nie dotyczy ekonomii ziemi, lecz nieba, a ściślej mówiąc – ekonomii zbawienia. Chodzi tu Królestwo niebieskie, do urzeczywistniania którego wezwani są wszyscy ludzie wszystkich czasów. Skoro – jak sądzili Ojcowie Kościoła – Chrystus jest „w środku czasów”, to znaczy, że z każdego miejsca historii jest do Niego równie daleko i równie blisko. Nie decyduje o tym sama tylko chronologia, lecz osobista świętość i szczera wola włączenia się w zbawcze dzieło Jezusa Chrystusa: „czy to przez życie, czy przez śmierć” – jak napisał Apostoł ostatniej godziny – święty Paweł.
Bóg, który jest poza czasem, daje każdemu człowiekowi szansę zbawienia, dając czas na nawrócenie. Wezwanie proroka Izajasza jest jednocześnie pokrzepiającą obietnicą: „Szukajcie Pana, gdy się pozwala znaleźć, wzywajcie Go, dopóki jest blisko. Niechaj bezbożny porzuci swą drogę i człowiek nieprawy swoje knowania. Niech się nawróci do Pana, a ten się nad nim zmiłuje, i do Boga naszego, gdyż hojny jest w przebaczaniu”.
Aby jednak tej szansy nie przegapić, trzeba stanąć blisko Winnicy Pana, blisko Chrystusa i Jego Kościoła. Takie czekanie, czy raczej twórcze czuwanie, też jest pracą, i to ciężką. Jest to oczywiście przede wszystkim praca wewnętrzna, ale przecież od wewnątrz buduje się Królestwo niebieskie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |