Krzyż o cierpieniu

Boli najbardziej wtedy, gdy dotyka niewinnych, bezbronnych, najmniejszych. Dlaczego cierpienie? To pytanie zawsze sięga Boga. Odpowiedzią jest krzyż Chrystusa, czyli Boskie współcierpienie.

Lęk gęsty jak krew

Zajrzymy teraz na moment do Ogrójca. Jezus jest na progu „krainy ludzkiego cierpienia”. Boi się tam wejść. Modli się, ale jest to modlitwa wewnętrznej walki, agonii. „Zabierz ode mnie ten kielich”, „Ojcze, jeśli to możliwe” – woła. Poci się krwią. Jego strach jest tak dojmujący, że objawia się nawet na poziomie fizjologii. Cierpienie fizyczne degraduje człowieka do poziomu bezbronnego ciała wydanego bólowi. Jezus nie umiera jak stoik, który nie dał się złamać, nie umiera pełen pogody ducha. Boi się i jest sam ze swoją trwogą aż po wołanie z krzyża: „Boże mój, czemuś mnie opuścił”. Ten okrzyk dotyka granicy rozpaczy. Jak bardzo ludzki jest Chrystus w tym momencie, jak bardzo nam bliski. Nie musimy zgrywać bohaterów, mamy prawo się bać, drżeć, nie rozumieć, protestować, krzyczeć, opierać się cierpieniu i śmierci.

Przychodzi jednak zawsze taki moment, w którym rozumiemy, że nie da się uciec od krzyża. Jest taka chwila, w której trzeba powiedzieć „tak” temu, co nieuchronne, choć wydaje się ponad siły. „Oczywiście należy robić wszystko, co w naszej mocy, aby cierpienie zmniejszyć” – podkreśla Benedykt XVI. „Ale całkowite usunięcie go ze świata nie leży w naszych możliwościach” – dodaje.

Św. Tomasz More tuż przed swoją męczeńską śmiercią, poniesioną w imię wierności prawdzie, pocieszał swoją córkę: „Wszystko, czego Bóg chce, chociaż mogłoby się wydawać nam najgorsze, jest dla nas najlepsze”. Do takiego wyznania prowadzi długa droga. Nie można nikomu narzucić takich słów. Dochodzi się do nich tylko w wierze, można je powiedzieć tylko z Chrystusem. Kiedy zostaje się z Nim w Ogrójcu aż do chwili, gdy wypowie swoje „tak”: „Ojcze nie moja, lecz Twoja wola”.

Rozjaśnia, nie wyjaśnia

 „Przez Chrystusa i w Chrystusie rozjaśnia się zagadka cierpienia i śmierci, która przygniata nas poza jego Ewangelią” (Gaudium et spes, 23) – czytamy w soborowym dokumencie. Krzyż „rozjaśnia”, czyli nie wyjaśnia do końca. Rzuca snop światła, daje nadzieję w ciemności.

Na ludzkie pytanie o sens cierpienia, na wołanie „dlaczego”, Bóg odpowiada z krzyża Chrystusa. Nie jest to odpowiedź filozofa, mędrca, obserwatora, kaznodziei, jest to odpowiedź uczestnika, kogoś, kto sam cierpi. Co więcej, cierpi całkowicie niewinnie, cierpi, bo kocha. Jezus swoim cierpieniem przeobraża każde ludzkie cierpienie, nadaje mu sens, zamienia je w drogę do większej miłości, do zmartwychwstania. Jezus schodzi w każde „piekło” ludzkiego bólu. „Niezależnie od tego, jak głębokie jest to piekło, w którym ludzie się znajdują, jeszcze głębiej znajduje się oczekujący Chrystus” (Evdokimov). 

Pisze Jan Paweł II: „Trzeba jednakże nieraz czasu, nawet długiego czasu, ażeby ta odpowiedź zaczęła być wewnętrznie słyszalna. Chrystus bowiem na ludzkie pytanie sens cierpienia nie odpowiada wprost i nie odpowiada w oderwaniu. (…) Jest to bowiem nade wszystko wezwanie. Powołanie. Chrystus nie wyjaśnia w oderwaniu racji cierpienia, ale przede wszystkim mówi: »Pójdź za Mną!«. Pójdź! Weź udział swoim cierpieniem w tym zbawieniu świata, które dokonuje się przez moje cierpienie! Przez mój Krzyż. W miarę jak człowiek bierze swój krzyż, łącząc się duchowo z Krzyżem Chrystusa, odsłania się przed nim zbawczy sens cierpienia”. Sensu cierpienia nie odkrywa się na drodze teoretycznych dywagacji, staje się on tym bardziej czytelny, im dłużej i wytrwałej idziemy za Jezusem, czyli kochamy tak jak On. Czasem droga wiary jest nadal drogą przez ciemność. „Choćbym przechodził przez ciemną dolinę, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną” (Ps 23,4).

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Listopad 2024
N P W Ś C P S
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
Pobieranie... Pobieranie...