To, że rozumienie Adwentu redukujemy do ostatnich kilku dni, jest wymowne. Pokazuje, że nie umiemy czekać, coraz bardziej się spieszymy. Od razu chcemy uczestniczyć w tym, co obiecane. Z jednej strony to piękne, bo oznacza, że tęsknimy za tym, by już świętować z rodziną przy wigilijnym stole. Z drugiej strony, bez właściwego przygotowania samo świętowanie może stać się prawdziwym koszmarem: w Boże Narodzenie nie wiemy, co ze sobą zrobić, bo wszystko się zrealizowało na tygodnie przed nim – mówi w rozmowie z KAI dominikanin i liturgista o. Dominik Jurczak OP.
KAI: Co w liturgii Adwentu mówi nam o końcu czasów, oprócz czytań…
– Czytania to nie żadne “oprócz”. To nie jest mało, bo to istotna część liturgii! To, że w czasie Adwentu karmią nas teksty mówiące o oczekiwaniu czy nadziei to bardzo wiele! W Piśmie Świętym czytamy, że Chrystus przyjdzie na końcu czasów, ale także jego znaczna część to zapowiedzi pierwszego przyjścia, które zrealizowało się dwa tysiące lat temu. A co do liturgii Adwentu, to jest ona przeciekawa. Mnóstwo w niej fragmentów mówiących o nadziei, choć nie są one oczywiste. Kiedy czytamy o końcu świata – o chaosie, zawirowaniach historycznych czy klimatycznych – to jest wyraźne przypomnienie, że dla chrześcijan istnieje jeden stały punkt odniesienia: Chrystus. I nie chodzi o to, by zwalniać się z odpowiedzialności – także tej społecznej – zamknąć oczy i powiedzieć „jakoś to będzie” czy „nie muszę się martwić”. Przeciwnie, przynagla to każdego z nas do właściwego działania.
KAI: Od których postaci adwentowej liturgii możemy uczyć się dobrego czekania?
– W liturgii Adwentu przemawiają różnorakie postaci, które wyczekują: jak Maryja, Elżbieta, Zachariasz czy Jan Chrzciciel, nie bez powodu zwany Poprzednikiem. Wpatrujemy się w te osoby i wczytujemy się w te same zapowiedzi, które oni słyszeli, jednak z historii wiemy, że w ich życiu to słowo się zrealizowało. Nie bez pewnych problemów czy wątpliwości, ale jednak się zrealizowało. Jaka z tego nauka? Kiedy czytamy o powtórnym przyjściu Chrystusa to jest ono pewne. Ono będzie! Nawet jeśli z uśmieszkiem na twarzy niektórzy przypominają nam, że minęło ponad 20 wieków. Ale skoro realizowało się zapowiadane pierwsze przyjście, to tak samo zrealizuje się to drugie.
KAI: Na jakie elementy adwentowej liturgii warto jeszcze zwrócić uwagę?
– Wspaniałe jest na przykład responsorium po drugim czytaniu, które znajdujemy w Godzinie Czytań na pierwszą niedzielę Adwentu. Responsorium to jest pięknym kolażem tekstów biblijnych, a do obecnej liturgii przeszło z dawnego matutinum, kiedy to mnisi zrywali się w nocy, by medytować Słowo Boże. „Patrząc z daleka, widzę moc nadchodzącego Boga i obłok okrywający całą ziemię. Wyjdźcie Mu naprzeciw, wołając: Powiedz nam, czy jesteś Tym, na którego czekamy, Który ma panować nad ludem Izraela?” Jestem tutaj, żyję w codzienności, w szarości swojego
życia, ale już wyglądam i pytam, upewniam się. Trochę jak oblubienica w antycznym świecie, która wypatrywała oblubieńca, który miał się zjawić, by wybraniec z nią zamieszkał. Ma doświadczenie spotkania, jeszcze niepełnego, ale czeka, by czas narzeczeństwa się wypełnił; wypatruje, by móc zamieszkać razem z nim, w pełni. Przepełniona nadzieją wygląda, bo go kocha. Jej nadzieja nie jest związana z niewiedzą, nie ogranicza się do zaspokojenia własnych pożądań; ona przecież doskonale wie na kogo czeka; tylko się upewnia, że to ten! Taka jest także chrześcijańska nadzieja.
My wiemy, na kogo czekamy! Być może tu jest nasz problem, że nadzieję zredukowaliśmy do zaspokojenia ludzkiej tęsknoty, z pewnością psychologicznie ważnej, lecz często nie jest ona upewnianiem się w wierze. Nadzieja tymczasem związana jest z poznaniem; jest kosztowaniem tego, co w sposób pełny nasyci nas wtedy, gdy się z Nim spotkamy. Ale musimy Go próbować poznać już teraz…
KAI: Wspominał Ojciec o roratach. Czym są?
– Jeśli chodzi o roraty, to jest to wspaniała polska tradycja, czy ogólniej tradycja tej części świata. Mieszkam w Rzymie, a Włosi tej tradycji nie znają. Gdy opowiadam im o doświadczeniu rorat, to robią wielkie oczy ze zdziwienia: jak można zrywać się z łóżka w nocy, żeby jeszcze przed świtem biec do kościoła; co więcej, codziennie. Myślę tymczasem, że to tradycja, która doskonale oddaje istotę Adwentu. Jeśli mam doświadczenie Chrystusa, na którego czekam, to gotów jestem zerwać się nawet w nocy i przyjść do kościoła, żeby razem z innymi wyczekiwać Jego przyjścia. To doświadczenie liturgii wydaje się być podstawowe. Jeśli spojrzymy na pierwsze wspólnoty chrześcijan, to miały one mocne przeświadczenie, że Chrystus za chwilę przyjdzie. Dwa tysiące lat od wypowiedzenia tych słów być może jesteśmy trochę osłuchani i wydaje nam się, że to się nie wydarzy za naszego ziemskiego życia. Ale być może Chrystus przyjdzie za moment, może nawet nie skończymy tej rozmowy.
KAI: Moglibyśmy powiedzieć: oby tak było…
– Powiedzieć “oby” może ten, kto ma doświadczenie Chrystusa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |