Radością jest dla mnie pełnić Twoją wolę, mój Boże, a Twoje prawo mieszka w moim sercu – głosi psalm. Pełnić wolę Boga. Sprawiać, by realizowała się na ziemi. Piękne zadanie. Pozostaje pytanie, jak ja mam to przełożyć na praktykę. Na konkretne słowa i czyny.
Patrzę na Jezusa w dzisiejszej Ewangelii. Cały wieczór przynosili do Niego chorych i opętanych; i całe miasto było zebrane u drzwi. Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił. Nikt nie może powiedzieć, że nie jest to wielkie dobro, ani że nie jest wolą Bożą ich uzdrowienie czy uwolnienie. A jednak – rano, po rozmowie z Ojcem, Jezus wychodzi z miasta. Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo na to wyszedłem – mówi.
Na świecie jest wiele rzeczy, które robić warto. Wiele sytuacji, które wołają o nasze zaangażowanie, o naszą miłość. I czasem opadają już ręce – nie jesteśmy w stanie zrobić wszystkiego. Mamy tylko jedno życie i ograniczone środki, doba ma tylko 24 godziny. Trzeba wybierać. Co?
Jezus podaje ważną wskazówkę: Na to wyszedłem – mówi.
Jest jakiś cel mojego życia. Jakieś podstawowe zadanie, do którego Bóg mnie powołał. Ono wynika z miejsca, w którym jestem, z kluczowych decyzji, które podjęłam, z tego kogo mam wokół siebie. Inne będą podstawowe zadania żony i matki, inne księdza, misjonarza czy siostry w zakonie kontemplacyjnym. Inne osoby żyjącej samotnie. To podstawowy rys. Pierwszy do wypełnienia. I czasem trzeba wiele wielkich, dobrych i ważnych dzieł pozostawić, by nie zaniedbać tego, co nam polecono.
Mamy czynić dobro. Mamy kochać. To najważniejsze. Z miłości będziemy sądzeni. Nie trzeba się bać, że wybiorę złą drogę, że nie rozpoznam powołania. Ale jeśli już jakąś wybrałam, mam za nią podążać. Nie zawracać, nie szukać bocznych ścieżek. Ta jest moja.
Inne zadania trzeba pozostawić tym, którzy je wybrali.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.